Budżet UE musi uwzględnić problem imigrantów

W trakcie planowanego na przyszły rok przeglądu wieloletniego budżetu UE należy wziąć pod uwagę kryzys uchodźczy i fakt, że płatnicy netto ponoszą główne ciężary z nim związane - ocenił w czwartek szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz.

- Płatnicy netto do budżetu UE są dokładnie tymi samymi krajami, które ponoszą największy ciężar związany z przyjmowaniem uchodźców. Tymczasem kraje, które są beneficjentami budżetu, nie wywiązują się ze swojej roli - powiedział Schulz na konferencji prasowej po spotkaniu z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem.

Powołał się na opinię kanclerza Austrii Wernera Faymanna, który w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Die Welt" ocenił, że przyszłoroczny przegląd średniookresowy wieloletniego budżetu UE na lata 2014-2020 należy wykorzystać do ustalenia priorytetów finansowania unijnego.

Reklama

- To sprawa, nad którą bez wątpienia należy się zastanowić - ocenił Schulz.

Jego zdaniem w ponad 500-milionowej UE rozmieszczenie "jednego albo dwóch milionów uchodźców między państwa unijne nie powinno być problemem". - Ale gdy bardzo nieliczne kraje są gotowe brać w tym udział - będzie to problem - powiedział szef PE, apelując do państw członkowskich o udostępnianie miejsc dla relokacji uchodźców.

We wrześniu kraje UE uzgodniły relokację 160 tys. uchodźców docierających do Włoch i Grecji. Jednak do połowy grudnia udało się rozmieścić zaledwie około 200 osób. Słowacja i Węgry zaskarżyły podjętą kwalifikowana większością głosów decyzję o relokacji uchodźców do Trybunału Sprawiedliwości UE.

W opublikowanym w czwartek wywiadzie dla "Die Welt" austriacki kanclerz ocenił, że kraje, które odmawiają udziału w relokacji, stawiają pod znakiem zapytania całe finansowanie budżetu UE. Płatnikom netto, jak Austria, w przyszłości trudno będzie nadal wpłacać do kasy Unii tak duże sumy - ostrzegł Faymann, dodając, że "solidarność nie jest ulicą jednokierunkową".

- Ten, kto netto otrzymuje z budżetu UE więcej pieniędzy, niż do niego wpłaca, po prostu nie powinien uchylać się od uczciwego podziału uchodźców - ocenił austriacki przywódca.

Przed szczytem UE w Brukseli Austriacy zorganizowali w czwartek przed południem miniszczyt z udziałem kilku krajów, które są gotowe przejąć znaczną liczbę uchodźców bezpośrednio z obozów w Turcji. W grupie tej, nazywanej "grupą przyjaciół przesiedleń uchodźców" są, oprócz Austrii: Niemcy, Francja, Szwecja, Belgia, Holandia, Luksemburg, Finlandia, Słowenia, Portugalia i Grecja. Na spotkanie zaproszono też premiera Turcji Ahmeta Davutoglu oraz szefa KE Junckera.

Według Faymanna na początek kraje te miałyby dobrowolnie przejąć z Turcji ok. 40-50 tys. uchodźców syryjskich. Plan ma objąć tych uciekinierów z Syrii, którzy zostali zarejestrowani w Turcji przed 29 listopada.

- Nie uważam, by to spotkanie było sygnałem podziału w UE. Spotykają się państwa, które przystępują do propozycji KE w sprawie przyjęcia uchodźców (z obozów w Turcji - PAP) - powiedział Juncker. Dodał, że każdy, kto chce, może przyłączyć się do tej inicjatywy.

Z Brukseli Anna Widzyk

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Schulz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »