Bułgaria: Obiecanej obniżki cen prądu od 1 marca nie będzie
Obniżki cen prądu o 8 proc. od 1 marca, którą premier Bułgarii Bojko Borysow obiecał we wtorek, w przededniu swej dymisji, nie będzie. Prawdopodobnie dojdzie do niej, ale nie wiadomo, kiedy i o ile - podała w piątek państwowa komisja ds. regulacji cen energii.
Szefowa komisji Juliana Iwanowa, sama zdymisjonowana przez Borysowa w ubiegłym tygodniu po dwóch dniach na stanowisku, lecz wciąż pełniąca swoje obowiązki, powiedziała, że obniżka "raczej wejdzie w życie" dopiero po 1 kwietnia. Cena prądu "może zostać obniżona" o 8 proc. - powiedziała, zastrzegając, że nie jest to pewne.
W marcu spodziewane są "radykalne zmiany" w sposobie ustanawiania cen energii. "Dla mnie to też jest ważne, gdyż też płacę rachunki" - przyznała Iwanowa. Jak podała, będzie nowa formuła udziału w tzw. miksie energetycznym, na podstawie którego oblicza się cenę energii.
Ustalana jest ona na podstawie cen państwowych i prywatnych producentów energii atomowej, wodnej, słonecznej i wiatrowej. Gdy zaczęły się antyrządowe protesty, do publicznej wiadomości podano, że cenę podnosi udział w miksie energetycznym prądu, produkowanego przez trzy elektrownie należące do biznesmena Christo Kowaczkiego, a także elektrownie Marica Iztok-1 i Marica Iztok-3 należące do amerykańskiej spółki AES.
Według komisji ds. regulacji cen energii eliminowanie tego udziału kosztem zwiększenia udziału prądu z elektrowni atomowej w Kozłoduju, który jest kilkakrotnie tańszy, przyczyniłoby się do spadku ceny dla klientów.
Wysokie styczniowe rachunki za prąd dały początek fali protestów w Bułgarii, które doprowadziły do czwartkowej dymisji rządu. Według protestujących przyczyną wysokich cen jest uległość władz wobec monopoli energetycznych. Lider opozycji Sergej Staniszew jako przyczynę protestów podał z jednej strony stałe podwyżki cen, a z drugiej - zamrożone dochody. - 40-procentowe podwyżki cen energii przy zamrożonych dochodach - oto, co wyprowadziło ludzi na ulice - podkreślił.