Carlsberg twierdzi, że Rosja go okradła. Znalazł sposób na zemstę
Carlsberg zrywa kontakty z Moskwą. Odmawia zawarcia umowy z rosyjskim rządem. Wyjaśnia, że nie chce ułatwiać mu oficjalnego przejęcia aktywów koncernu. Oskarża tamtejszy rząd o kradzież, a w ramach odwetu zrywa umowy licencyjne, których wygaśniecie skutkuje zakazem produkcji i handlu duńskim piwem.
Przed atakiem Moskwy na Ukrainę Carlsberg miał w Rosji osiem browarów i zatrudniał ponad 8400 pracowników. Duńska grupa od zeszłego roku próbowała sprzedać w Rosji Baltikę, swoją spółkę zależną - największego w kraju producenta piwa i napojów oraz drugiej co do wielkości firmy piwowarskiej w Europie.
Kupiec się znalazł, o czym Carlsberg poinformował w czerwcu, kiedy to oczekiwał na zatwierdzenie regulacyjne Moskwy. Do transakcji jednak nie doszło, bo w połowie lipca prezydent Rosji wydał dekret wywłaszczający Duńczyków.
Na mocy dekretu Władimir Putin nakazał rosyjskim władzom tymczasowe przejęcie Baltiki. Nadzór nad rosyjskimi fabrykami objęła Federalna Agencja Zarządzania Majątkiem.
"Nie jest jasne, jakie będą dalsze kroki w stosunku do Baltiki. Jako Grupa Carlsberg zachowujemy tytuł własności udziałów w spółce do czasu przeniesienia tymczasowego zarządu na rzecz państwa rosyjskiego. Nie jest jasne, co w tych okolicznościach zdecyduje się zrobić państwo rosyjskie" - czytamy w wydanym latem oświadczeniu.
Od lipca kontakty między zarządem Baltiki a władzami rosyjskimi niemal ustały. Duński browar wielokrotnie podkreślał, że nie był w stanie znaleźć żadnego akceptowalnego rozwiązania sytuacji.
- Nie zamierzamy zawierać transakcji z rosyjskim rządem, która w jakiś sposób usprawiedliwiałaby nielegalne przejęcie naszego biznesu - cytuje Jacoba Aarupa-Andersena, dyrektora generalnego browaru, agencja Reuters. Wyraził on opinię, że Carlsberg został okradziony przez Rosję. - Nie da się uniknąć faktu, że ukradli nasz biznes w Rosji, i nie zamierzamy pomagać im, aby wyglądało to na legalne - podkreślał dyrektor generalny browaru.
Duński koncern nie pozostał jednak dłużny. Na początku października zerwał umowę licencyjną z Baltiką. Do 1 kwietnia 2024 r. będzie obowiązywał przejściowy okres wygaśnięcia licencji, w którym Baltika będzie mogła jedynie wykorzystać istniejące zapasy. Potem powinna zaprzestać produkcji i handlu.
Bez duńskich licencji rosyjskie browary nie mogą sprzedawać piw na krajowym ani zagranicznym rynku. - Kiedy te licencje się wyczerpią i zakończy się okres karencji, nie będą mogli już produkować żadnego z naszych produktów. Oczywiście nie mogę zagwarantować, że tak się stanie, ale tego właśnie oczekujemy - podkreślał Aarup-Andersen.
Carlsberg nie jest pierwszą firmą przejętą przez administrację Putina. Podobny los spotkał francuskiego Danone'a, który zatrudniał w Rosji prawie 8000 osób i posiadał 12 zakładów produkcyjnych. Wcześniej Moskwa przejęła kontrolę nad lokalnymi oddziałami dwóch przedsiębiorstw z sektora energetycznego - niemieckiej spółki Uniper i fińskiej spółki Fortum.