Chińczycy idą po swoje. Europa stawia "zaporę" celną

Najpewniej w lipcu zapadnie decyzja Komisji Europejskiej nakładająca wyższe cła na samochody elektryczne sprowadzane z Chin. Chińczycy, którzy u siebie sprzedali w ub.r. ok. 8 mln elektryków, do UE wyeksportowali prawie 0,5 mln takich aut. Firmy z Chin oskarżane są o korzystanie z państwowego subsydiowania produkcji, które pozwala sprzedawać auta w niezwykle korzystnej cenie. Eksperci przestrzegają jednak, że marże chińskich producentów stosowane w Europie SĄ bardzo wysokie i tylko drastyczny poziom stawki celnej (np. niebagatelne 50 proc.) mogłoby zahamować chińską ekspansję na motoryzacyjnym rynku.

Decyzja Komisji Europejskiej (KE) w sprawie wprowadzenia dodatkowych ceł na import chińskich aut elektrycznych ma zapaść najpóźniej na początku lipca, ale najprawdopodobniej dojdzie do tego po ogłoszeniu wyników wyborów do europarlamentu - przewiduje w swojej analizie Polski Instytut Ekonomiczny (PIE).

Elektryczne auta z Chin. Postępowanie antysubsydyjne w Europie

Historia postępowania antysubsydyjnego wobec Chin ma już swoją historię - toczy się od jesieni ub.r. Komisja Europejska zareagowała w obronie europejskich producentów, którzy swoje drogie elektryki z trudem sprzedają na rodzimym rynku (widoczny jest wyraźny odwrót konsumentów, którzy powracają do zakupów aut spalinowych i typowych hybryd pozwalających poruszać się bez dostępu do gniazdka i ładowarki).

Stanowisko Komisji Europejskiej jest jasne: Chiny nielegalnie subsydiują swój przemysł samochodowy m.in. poprzez system dopłat bezpośrednich, tanich kredytów i ulg podatkowych. W ten sposób sztucznie podnoszą konkurencyjność cenową chińskich modeli na zagranicznych rynkach. Jak dotąd nikt nie analizuje, dlaczego chińskie pojazdy tak łatwo pokonują w cenowej rywalizacji auta produkowane przez europejskie koncerny (elektryki z Europy są szczególnie drogie). Nawiasem mówiąc, Pekin odrzuca oskarżenia twierdząc, że przewaga chińskich producentów wynika z wysokiej wydajności i innowacyjności.

Reklama

Chiny liderem w branży motoryzacyjnej?

Czasy, w których wiodącą pozycję na motoryzacyjnej mapie świata zajmowały wielkie amerykańskie i europejskie marki właśnie przemijają. Choć wciąż w opinii konsumentów zakup auta z Chin wiąże się z ryzykiem, skala produkcji w Państwie Środka robi wielkie wrażenie.

Chiny są największym rynkiem aut elektrycznych na świecie, ze sprzedażą na poziomie 8,1 mln sztuk w 2023 r. Do UE wysłano w 2023 r. 437 tys. pojazdów, co stanowi ponad siedmiokrotny wzrost w porównaniu z 2020 r. - wylicza PIE.

Wykres. Wartość eksportu chińskich aut elektrycznych (w mld EUR)

Cła nie pomogą? Chińczycy długo mogą "schodzić z marży"

Niepokojące dla europejskich producentów mogą być eksperckie analizy, które sugerują, że planowane cła na chińskie elektryki nie pomogą. Wszystko wskazuje na to, że Chińczycy jeszcze długo mogą "schodzić z marży", jeśli tylko będą chcieli podtrzymać motoryzacyjną ekspansję w Europie.

Standardowo chińskie auta przekraczające granicę UE obłożone są 10-proc. opłatą celną. Niemiecki Kiel Institute wylicza, że wprowadzenie cła na poziomie 20 proc. spowodowałoby spadek importu z Chin o 25 proc.

Jednak z szacunków Rodhium Group wynika z kolei, że dopiero 50-proc. cło mogłoby skutecznie wyhamować import chińskich aut.

Dodatkowo wzrost ceł może dotknąć także firmy europejskie produkujące samochody w Chinach, jak Dacia (Renault), BMW czy VW oraz amerykańską Teslę - zwraca uwagę PIE. Auta tych producentów stanowią 55 proc. importu Unii z Chin.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | chińskie samochody | auta elektryczne | cła
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »