Chrysler również w 2008 r. ze stratami

Ze względu na ogólną trudną sytuację przemysłu motoryzacyjnego spółka Chrysler nie przyniesie zysku ani w roku bieżącym, ani prawdopodobnie w roku 2008 - oświadczył prezes koncernu Daimler AG Dieter Zetsche.

Ze względu na ogólną trudną  sytuację przemysłu motoryzacyjnego spółka Chrysler nie przyniesie  zysku ani w roku bieżącym, ani prawdopodobnie w roku 2008 -  oświadczył prezes koncernu Daimler AG Dieter Zetsche.

Wypowiedź tę, zrelacjonowaną na stronie internetowej dziennika "Detroit News", Zetsche złożył we wtorek w Waszyngtonie podczas śniadania z okazji debiutu rynkowego samochodu Smart w USA.

Latem bieżącego roku Daimler (wówczas jeszcze DaimlerChrysler) sprzedał 80,1 proc. udziałów Chryslera amerykańskiemu funduszowi inwestycyjnemu Cerberus Capital Management. Podłożem transakcji były utrzymujące się straty tego trzeciego największego producenta samochodów w USA.

Jak wskazał Zetsche, zachowanie niemal 20-procentowego pakietu akcji Chryslera oznacza, iż rozstanie nie było całkowite. "Kontynuujemy kooperację i wspólnie pracujemy nad wieloma ważnymi sprawami" - powiedział szef Daimlera.

Reklama

Dodał, iż Chrysler nie skorzystał dotąd z udostępnionego mu przez poprzedniego właściciela kredytu w kwocie 1,5 mld dolarów.

Smart będzie sprzedawany w USA od stycznia po cenie 11.590 dolarów. Według Zetschego, Daimler na tym zarobi, choć zniżkujący kurs dolara budzi pewien niepokój, a bieżąca produkcja pojazdu nie zdoła w pełni zaspokoić przyszłorocznego amerykańskiego popytu.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: daimler | USA | Daimler AG | Chrysler
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »