Ciszej nad tym skarbem, bo już go prawie nie ma

Jeszcze niedawno obowiązywała w naszym życiu polityczno-gospodarczym jedna nie pisana, ale konsekwentnie przestrzegana, umowa dżentelmeńska. Otóż każdy następny minister skarbu (wcześniej minister przekształceń własnościowych) bardzo wstrzemięźliwie wypowiadał się o dokonaniach swojego poprzednika.

Jeszcze niedawno obowiązywała w naszym życiu polityczno-gospodarczym jedna nie pisana, ale konsekwentnie przestrzegana, umowa dżentelmeńska. Otóż każdy następny minister skarbu (wcześniej minister przekształceń własnościowych) bardzo wstrzemięźliwie wypowiadał się o dokonaniach swojego poprzednika.

Jeszcze niedawno obowiązywała w naszym życiu polityczno-gospodarczym jedna nie pisana, ale konsekwentnie przestrzegana, umowa dżentelmeńska. Otóż każdy następny minister skarbu (wcześniej minister przekształceń własnościowych) bardzo wstrzemięźliwie wypowiadał się o dokonaniach swojego poprzednika. Jeżeli trudno było mu znaleźć wykonane przez poprzednika projekty, z którymi by się zgadzał - nie wypowiadał się o nim w ogóle. Jedną z konsekwencji takich postaw było np. to, że dwaj ministrowie Skarbu Państwa, oczywiście w różnych okresach, Janusz Lewandowski i Wiesław Kaczmarek, w jednym miejscu i o tej samej porze, na tej samej scenie, zgodnie odbierali prestiżową nagrodę. Elegancja, erudycja, wzajemne poszanowanie. W ogniu wzajemnych napaści polityków, oskarżeń, procesów sądowych była to zaskakująca wyspa szczęśliwości i kultury.

Reklama

Niejednokrotnie zastanawiałem się nad fenomenem tego zjawiska. I wyszło mi, że być może niezależnie od przymiotów osobistych, wszyscy ci panowie (bo pani Aldona Kamela-Sowińska jest pierwszą na tym stanowisku) dostatecznie doświadczyli trudności związanych z zarządzaniem tym resortem, wielotorowych nacisków płynących od najróżniejszych grup interesów, nie jednoznaczności i braku obiektywnych kryteriów oceny podejmowanych decyzji, że postanowili oszczędzić sobie dodatkowych kłopotów. Tym bardziej, że i tak każdy z nich, po zakończeniu urzędowania, miał kłopoty innej natury. Ten dobry obyczaj niestety został zarzucony. I nie ważne jest w tym miejscu kto był pierwszy, kto zaczął? Po prostu: szkoda.

Ten resort jest wyjątkowo trudny. W końcu nawet w nazwie zawiera budzące ogromne emocje słowo: skarb. Tu chodzi o naprawdę duże pieniądze, a trudności są tym większe, bo każdy mieszkaniec naszego kraju uważa, że ten skarb - przynajmniej w części - jest i jego i ma prawo o nim decydować, a przynajmniej kontrolować gospodarowanie nim. Zapewne tym należy tłumaczyć fakt, że - jak się mówi w ministerstwie skarbu - każda zmiana na stanowisku ministra to około pół roku bezczynności dla urzędników z Kruczej. Wyjątki od tej zasady były tylko dwa. Pierwszy to minister Pietrewicz, który co prawda był znacznie dłużej ministrem skarbu, ale żadnej decyzji i tak nie podjął - ot taka cecha osobnicza. A drugi to minister Wąsacz, który odwrotnie, już pierwszego dnia podpisał podsunięte mu dokumenty prywatyzacyjne Domów Towarowych Centrum - i dotychczas ma z tego powodu kłopoty.

Ciszej jedziesz, dalej będziesz - mawiają Rosjanie. I chociaż to może niezbyt dzisiaj popularne powoływać się na stare rosyjskie przysłowie, ale zawartą w nim prawdę chciałbym zadedykować wszystkim, którzy z tym "skarbem" i tym Skarbem mają coś wspólnego. A jeżeli to ich nie przekonuje, to jest i drugie powiedzenie - tym razem polskie, że "lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć".

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: minister | minister skarbu | ciszej | skarbu | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »