Co z obniżką składki zdrowotnej? "Rządzący sami już przestają w to wierzyć"
W koalicji rządzącej są cztery pomysły na reformę składki zdrowotnej. Kompromisu jednak nie widać, a eksperci alarmują, iż to ostatni dzwonek na konkrety - wskazuje "Rzeczpospolita".
Dziennik przypomniał, że propozycje zmian przepisów o naliczaniu składki zdrowotnej mają ministrowie finansów i zdrowia, a także Polska 2050, Lewica oraz PSL.
Rząd zapowiada, że wspólny projekt trafi na pierwsze powakacyjne posiedzenie Sejmu. Potem Senat, ponownie Sejm, podpis prezydenta - zaznaczono w tekście.
"I w optymistycznym wariancie będziemy mieli nową ustawę w listopadzie. A co z obiecanym przedsiębiorcom sześciomiesięcznym vacatio legis? Co z szerokimi konsultacjami, m.in. z księgowymi?" - zapytała cytowała przez "Rz" Beata Boruszkowska, prezes Krajowej Izby Biur Rachunkowych.
Do reformy muszą się przygotować nie tylko przedsiębiorcy, księgowi i informatycy, ale także sam ZUS. "Rz" stawia pytanie, czy w związku z tym obiecywany termin wejścia w życie zmian 1 stycznia 2025 r. pozostaje realny?
"Wydaje się, że rządzący sami już przestają w to wierzyć, bo w ostatnich dniach zapowiedzi zmian ograniczają do zniesienia obowiązku płacenia składki przy sprzedaży środków trwałych" - zaznaczono w tekście.
Według rozmówców gazety "byłaby to tylko namiastka reformy", ponieważ mali przedsiębiorcy rzadko kiedy sprzedają środki trwałe i mogliby w ogóle tej zmiany nie zauważyć.
Obecnie przedsiębiorcy na skali oraz liniowym PIT płacą składkę zdrowotną od dochodu z działalności. U pierwszych wynosi 9 proc., u drugich 4,9 proc. Składkę trzeba liczyć co miesiąc. Trzeba też zrobić roczne rozliczenie, w którym często wychodzą dopłaty albo zwroty. U ryczałtowców składka zdrowotna zależy od przychodów pomniejszonych o składki na ubezpieczenia społeczne (są podzieleni na trzy grupy). Wielu z nich po zakończeniu roku sporo dopłaca do ZUS - przypomniała "Rz".