Co z wiekiem emerytalnym w Polsce? Minister: Nie nakaz, a zachęty
Nie przymus, nie nakaz, a zachęty i wybór - tak o wieku emerytalnym Polek i Polaków mówi minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, pytana o to, czy wiek ten powinno się podwyższyć lub przynajmniej zrównać dla kobiet i mężczyzn.
"Polki i Polacy nie chcą podnoszenia wieku emerytalnego" - powiedziała na antenie RMF FM Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. "To nie znaczy, że nie chcą dłuższej aktywności zawodowej i powinni być za to nagradzani - powinien być system zachęt do takiej dłuższej aktywności i nad tym będziemy pracować" - dodała.
"Nie przymus, nie nakaz, a zachęty i wybór, i możliwość realizowania się w życiu zawodowym bez ponoszenia kosztów znaczących rodzinnych i zdrowotnych, i to jest ten kierunek, którym będziemy podążać" - podkreśliła szefowa MRPiPS.
Przypomnijmy, że w koalicji rządzącej pojawiają się od pewnego czasu pomysły, jak wydłużyć tak zwany efektywny wiek emerytalny - czyli niezależny od wieku ustawowego (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn) moment faktycznego przejścia na emeryturę.
Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz (Polska 2050) w tym kontekście mówiła w połowie września o propozycji jej partii polegającej na zwrocie trzynastych emerytur. "Jeśli dana osoba nie przechodzi na emeryturę i pracuje przykładowo 5 lat dłużej, dostaje 5 zaległych trzynastek" - powiedziała w rozmowie z "Faktem", podkreślając, że nie jest to projekt procedowany obecnie w rządzie.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk odniosła się także do powracającego co jakiś czas tematu skrócenia czasu pracy w Polsce. Jej zdaniem, ponad 100 lat po wprowadzeniu 8-godzinnego dnia pracy w rzeczywistości zawodowej zmieniło się tak wiele, że prawo i warunki tej pracy muszą nadążać za tymi zmianami.
MRPiPS prowadzi na razie konsultacje i analizy w tej sprawie, ale cieszy to, że różne podmioty, zarówno prywatne, jak i publiczne, oddolnie skracają czas pracy w ramach programów pilotażowych - powiedziała minister. Analizy resortu, dodała, dotyczą zarówno godzinowego skrócenia czasu pracy w każdym dniu, jak i zagwarantowania wolnych piątków.
W tej kwestii szanse na dogadanie się w ramach koalicji są spore - zasugerowała, przypominając, że PSL swego czasu zgłaszał postulat tzw. "godzin dla rodziny".
"Są różne grupy społeczne, które potrzebują tego krótszego czasu pracy - to mogą być wielodzietne rodziny, to mogą być osoby starsze" - wskazała. "W żadnym przypadku rząd, którego jestem częścią, nie będzie podnosił wieku emerytalnego, natomiast chcemy wprowadzać taki system zachęt, aby zachęcać starsze osoby do dłuższej aktywności zawodowej. Musimy ten rynek pracy i warunki pracy nieco przemeblować".
Pytana o to, czy uda się oskładkować "umowy śmieciowe" w kontekście medialnych doniesień, że ta obietnica Koalicji 15 października może nie zostać spełniona, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zauważyła, że ten postulat został wpisany do KPO jeszcze przez poprzedni rząd, a o jego realizację od lat zabiega KE.
"My, jako resort rodziny, pracy i polityki społecznej jesteśmy gotowi do jego wdrożenia, ale jednocześnie wiemy, że jest to na tyle znacząca reforma, że potrzebne jest długie vacatio legis i czas na to, aby system mógł się do tego rozwiązania przygotować".
Na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów trwa dyskusja nt. wdrożenia tego rozwiązania - dodała, podkreślając, że ona sama uważa, iż to vacatio legis nie powinno być dłuższe niż pół roku.
"Jednocześnie takie przepisy powinny wchodzić od nowego roku, więc moim zdaniem i zadaniem może dla Ministerstwa Funduszy i Polityki Europejskiej byłoby przekonanie KE, żeby odroczyć z tej daty 1 stycznia 2025 termin wdrożenia tej reformy, bo nie jest to reforma, która powinna być wprowadzana z dnia na dzień".