Co zrobi prezydent z ustawą o bonie energetycznym? "Brak podpisu to narażanie obywateli"
- Daje gwarancję, że nie będzie żadnych radykalnych podwyżek cen energii - mówi o przyjętej przez Sejm ustawie o bonie energetycznym Miłosz Motyka. Wiceministra klimatu i środowiska pytamy, co jego zdaniem zdecyduje w sprawie tego aktu prezydent Andrzej Duda, gdy ustawa już trafi na jego biurko. - Nie wyobrażam sobie, żeby nie podpisał tej ustawy - mówi przedstawiciel rządu.
Sejm przyjął ustawę o bonie energetycznym. Teraz akt trafi do Senatu, a potem - po ewentualnych poprawkach - na biurko prezydenta Andrzeja Dudy. O dalsze losy ustawy regulującej ceny prądu w drugiej połowie roku pytaliśmy Miłosza Motykę z Ministerstwa Klimatu i Środowiska (MKiŚ). Wiceminister Motyka był jednym z gości konferencji Impact'24 w Poznaniu.
- Pan prezydent chyba zdaje sobie sprawę z tego, że brak podpisu pod tą ustawą to jest po prostu narażanie portfeli naszych rodaków na dużą stratę i działanie wbrew ich interesowi. Nie wyobrażam sobie więc, by nie podpisał tej ustawy - mówił w rozmowie z Interią przedstawiciel rządu. - Tak samo, jak nie wyobrażałem sobie, by posłowie PiS zagłosowali przeciwko niej na sali plenarnej. Poparli ją na komisji, na sali plenarnej ostatecznie wstrzymali się od głosu - więc wierzę, że pan prezydent ją podpisze - wskazał wiceminister.
Przedstawiciela MKiŚ zapytaliśmy także o to, czy proces przyznawania bonu energetycznego przez gminy nie zablokuje innej działalności urzędów. Takie wątpliwości zgłaszało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Więcej pisaliśmy o tym tutaj.
- Nie. W ogóle nie widzę takich obaw. Mimo krótkiego czasu, który był na przygotowanie, wprowadzenie i wdrożenie tej ustawy, przeprowadziliśmy konsultacje z samorządami w ramach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu. Mamy pozytywną opinię tej Komisji - odpowiedział na nasze pytanie wiceminister.
- Samorządy będą tutaj w stanie to obsłużyć. Nie widzimy tutaj zagrożenia - dodał Miłosz Motyka. - Jeżeli jakiekolwiek się pojawią, to będziemy reagować, bo wreszcie jest tak, że rząd widzi w samorządach partnera, a nie wroga - zapewnia wiceminister.
Jeśli chodzi o zmiany cen prądu, mają wynieść ok. 9 groszy za 1 kWh energii elektrycznej - wskazał przedstawiciel resortu z rozmowie z Interią. - Gdyby nie ta ustawa, to mówilibyśmy o radykalnych podwyżkach, które wynikały z tego, że przez lata nie przeprowadzono transformacji energetycznej i uzależniono polską energetykę od wysokoemisyjnych źródła - mówi Motyka.
Tutaj te podwyżki - jeśli będą, bo będą też takie gospodarstwa domowe, które ocieplają swoje domy i korzystają z odnawialnych źródeł energii z pomp ciepła; tam te rachunki mogą być nawet niższe niż są teraz - ale jeśli będą, to naprawdę w niewielkich kwotach - zadeklarował wiceminister. - 9 groszy na kilowatogodzinę, taka może być skala podwyżki. To jest kilkadziesiąt złotych w skali jednego rachunku - dodał.
W długim terminie rachunki mają zostać obniżone w efekcie przeprowadzenia zielonej transformacji - wskazał wiceminister Motyka. - Naprawdę widzimy dzisiaj, jak uzależnienie od węgla odbija się negatywnie na naszej gospodarce. Firmy apelują do nas o szybsze inwestowanie w odnawialne źródła energii - powiedział.
Ustawa wiatrakowa, rozwiązania dla prosumentów, taryfy dynamiczne, inwestycje w sieci przesyłowe - to wszystko ma przyspieszyć proces dekarbonizacji, wskazywał Miłosz Motyka. Rząd będzie też realizował inwestycję w elektrownię jądrową na Pomorzu.
- Jeśli chodzi o energetykę jądrową, tu też nie będzie takich opóźnień, o których mówi opozycja (...). Będziemy mogli korzystać z energetyki jądrowej jeszcze przed 2040 rokiem w pełnym wymiarze, jeśli chodzi o trzy bloki (w planowanej elektrowni na Pomorzu - red.). Lata 2033-2035 to będzie pewnie ten czas, kiedy będziemy mogli mówić o oddawaniu pierwszego bloku energetycznego. Korzystanie z energii jądrowej rozpocznie się do 2038-2039 roku - wskazał wiceminister. - To jest ten harmonogram, który mamy na stole i którego będziemy się trzymali, który będziemy realizowali. Nie ma też zagrożenia luki wytwórczej w polskim systemie elektroenergetycznym - zadeklarował przedstawiciel rządu.
Bez opóźnień ma pójść także z instalacjami na morzu. - Rok 2026, 2027 i 2028 oraz kolejne - to są te lata oddawania kolejnych etapów - mówił Motyka o wiatrakach na Bałtyku w rozmowie z Interią. - Więc jest to kwestia najbliższych lat do 2030 roku. To będzie 6 gigawatów w polskim systemie elektroenergetycznym z farm morskich - wskazał.
- Nie tylko nas stać. To absolutnie konieczne, jeśli chcemy, żeby nasze przedsiębiorstwa mogły się utrzymywać i były konkurencyjne na arenie międzynarodowej. Tutaj nie ma alternatywy - odpowiedział wiceminister na pytanie Interii o to, czy Polskę stać na zieloną transformację. - To też nie jest tak, że my dzisiaj mówimy o kosztach. My mówimy o inwestycjach, które oczywiście się zwrócą. Zwrócą się w niższych cenach (...). Energia z OZE i energia jądrowa są po prostu energią dużo tańszą niż energia z węgla - wskazał Miłosz Motyka. - To jest inwestycja w zdrowie. To jest inwestycja w jakość naszego życia i w długość naszego życia. Dlatego nie stać nas na brak inwestycji w transformację energetyczną - dodał.
Kiedy Polska będzie więc zatem zeroemisyjna? Przypomnijmy, że ambicje klimatyczne UE zakładają osiągnięcie zerowych emisji netto do 2050 roku. - Myślę, że tej daty nikt dzisiaj nie poda - odpowiedział wiceminister na pytanie, kiedy Polska osiągnie cel zakładany przez UE. - Nikt nie jest w stanie się powiedzieć, kiedy Polska gospodarka będzie stuprocentowo niskoemisyjna, bo tych czynników, szczególnie geopolitycznych, zewnętrznych jest tak dużo, że nikt nie chce być zakładnikiem takiej deklaracji - wskazał.
- Musimy przeprowadzić transformację energetyczną, bo to jest po prostu szansa na niższe rachunki za prąd i czyste powietrze. Natomiast tutaj mówienie o konkretnych datach byłoby zbyt nieodpowiedzialne - podsumował Miłosz Motyka.
Rozmawiała Martyna Maciuch