COP26 w Glasgow: Indie też zawalczą o klimat, ale w swoim tempie
Indie obiecały, że dojdą do zeroemisyjności w 2070 roku. To istotne, bo kraj jest czwartym największym emitentem dwutlenku węgla na świecie po Chinach, USA i UE. Indie chcą w 2030 roku pozyskiwać 50 proc. energii ze źródeł odnawialnych. Obietnicę taką złożył premier Narenda Modi podczas szczytu klimatycznego w Glasgow. Na COP26 zadeklarował, że w perspektywie najbliższej dekady całkowita emisja CO2 w kraju spadnie o miliard ton.
Wkład Indii w emisje gazów cieplarnianych jest ogromny, choć w przeliczeniu na mieszkańca, ze względu na ogromną populację ludzi zamieszkujących kraj, poziom emisji jest znacznie niższy niż w innych głównych gospodarkach na świecie. W 2019 roku, przed pandemią, kraj wyemitował 1,9 tony CO2 na osobę w porównaniu z 15,5 tony w USA i 12,5 tony w Rosji.
Obserwatorzy szczytu podkreślają, że premier Indii znalazł złoty środek - pokazał, że poważnie podchodzi do zmian klimatu, ale jednocześnie nie naraził potencjału gospodarczego państwa. Oczywiście z punktu widzenia globalnej polityki klimatycznej tak odległe deklaracje nie są idealnym rozwiązaniem, z drugiej jednak strony pojawiła się w końcu zapowiedź transformacji również z tej części świata. Wcześniej kraj ten odrzucał globalną presję w tym obszarze.
Rozwijająca się gospodarka Indii jest w dużym stopniu zależna od węgla. Odpowiada on za ok. 70 proc. produkcji energii. W ciągu ostatnich dziesięciu lat zużycie węgla wzrosło tu o blisko 40 proc. Kraj ten zamieszkuje 1,3 miliarda ludzi, przy czym prawie połowa z nich ma mniej niż 25 lat. Według Międzynarodowej Agencji Energii potrzeby energetyczne kraju będą znacząco rosły w kolejnych dwóch dekadach.
Do 2030 roku 50 proc. energii ma pochodzić ze źródeł odnawialnych. Tymczasem w połowie tego roku było to nieco ponad 25 proc. (prawie 97 GW). Te deklaracje oznaczają konieczność poniesienia znaczących wydatków na nowe źródła i rozbudowę sieci energetycznej. Modi wezwał przy okazji kraje rozwinięte do przeznaczenia ok. 1 bln dol. finansowania na dekarbonizację w krajach rozwijających się.
To kolejny krok w kierunku zapobiegania zmianom klimatycznym. Wcześniej USA, UE, Wielka Brytania i Japonia zadeklarowały neutralność emisyjną do 2050 roku, z kolei Chiny, Arabia Saudyjska i Rosja - do 2060 roku.
Ulka Kelkar, dyrektor ds. klimatu indyjskiego oddziału World Resources Institute, zauważa, że deklaracja Indii pokazuje kierunek, w jakim zmierzać będzie kraj. I zaznacza, że kwestia zeroemisyjności stała się przedmiotem debaty publicznej dopiero pół roku temu. - Samo zrozumienie tej koncepcji w Indiach będzie bardzo silnym sygnałem dla wszystkich sektorów przemysłu i dla społeczeństwa - mówiła.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Pewne kroki podejmowano już wcześniej. Indie wielokrotnie podkreślały, że chcą objąć lasem jedną trzecią swojego obszaru lądowego. W 2015 roku określiły cel, jakim jest 33 proc. zalesienia kraju. W południowych częściach Indii faktycznie podjęto inicjatywę sadzenia lasów, jednak w regionie północno-wschodnim zalesienie spadło. Tymczasem lasy pochłaniają dwutlenek węgla. Celem jest posadzenie wystarczającej liczby drzew do 2030 r., by wchłonęły one dodatkowe 2,5-3 mld ton CO2 z atmosfery.
Władze Indii planowały też już wcześniej rozwój OZE, pierwotnie odnawialne źródła miały stanowić 40 proc. miksu energetycznego w 2030 roku. Teraz ten cel podwyższono do 50 proc.
Premier Indii jest jednym ze 120 przywódców, którzy zebrali się na szczycie klimatycznym w Glasgow. Wnioski z dotychczasowych wystąpień są jednoznaczne - opóźnianie walki ze zmianami klimatu będzie bardzo kosztowne, za zaniechanie będziemy musieli w przyszłości zapłacić. Co gorsza - odczuje to najmocniej młode pokolenie, które już dziś domaga się od przywódców krajów z całego świata, by podjąć wszelkie kroki, które uchroniłyby świat przed katastrofą klimatyczną.
Sekretarz generalny ONZ António Guterres wzywał mocnymi słowami, by przestać traktować naturę jak toaletę i skrytykował dalsze stosowanie paliw kopalnych, porównując to do "kopania własnych grobów". Podkreślano konieczność utrzymania przy życiu celu zatrzymania globalnego ocieplenia na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza powyżej poziomu sprzed epoki przemysłowej. Ten poziom, zdaniem naukowców, pozwoli uniknąć najbardziej destrukcyjnych konsekwencji ocieplenia klimatu.
Monika Borkowska