Czarny rynek viagry kwitnie

Czarny rynek viagry kwitnie w naszym kraju na wielką skalę od kilku miesięcy. Wszystko dlatego, że dla 1,5 miliona polskich mężczyzn zaburzenia erekcji to problem tak wstydliwy, że tylko 10 procent ma odwagę pójść do lekarza.

Czarny rynek viagry kwitnie w naszym kraju na wielką skalę od  kilku miesięcy. Wszystko dlatego, że dla 1,5 miliona polskich  mężczyzn zaburzenia erekcji to problem tak wstydliwy, że tylko 10  procent ma odwagę pójść do lekarza.

Gdzie więc niebieskie tabletki kupuje cała reszta? Najczęściej na bazarach lub w sex shopach, czasem z ogłoszeń prasowych lub w internecie - wynika z raportu opracowanego przez TNS OBOP.

Dla nieszczęśników dotkniętych seksualną niemocą nie gra roli ani cena, ani zdrowie, które narażają, kupując lek z niepewnych źródeł. Bo połowa viagry sprzedawanej w Polsce to podróbki lub kapsułki przemycane np. z Chin czy USA. - Viagry nie można łykać jak cukierków. To może skończyć się udarem mózgu lub zawałem - przestrzega seksuolog dr Grzegorz Południewski.

Reklama

Niedawno policjanci z Warszawy zatrzymali "producentów", którzy prosto z betoniarki wlewali cement z różnymi dodatkami w gotowe foremki, a później malowali je pędzlem na niebiesko. Innym razem handlarz produkował viagrę, piłując pilnikiem do paznokci niebieskie tabletki do bólu głowy Aleve. Wystarczyło, aby kolor i kształt był podobny, a klientów nie brakowało.

Sprzedaż i podrabianie viagry to kopalnia złota dla oszustów. Klientów jest mnóstwo. Najbardziej zdesperowani są skłonni zapłacić za jedną tabletkę (działa cztery-pięć godzin) nawet 60 zł. A wytworzenie leku to podobno pestka dla każdego dobrego chemika.

- Trzeba tylko poznać sposób uzyskiwania sildenafilu (główny składnik leków na potencję) - śmieją się Paweł i Michał, studenci III i IV roku chemii z UW. - Na III czy IV roku każdy z nas to potrafi. Metoda niewiele trudniejsza niż pędzenie bimbru - twierdzą.

Policjanci z Centralnego Biura Śledczego kilka miesięcy temu wykryli wytwórnie viagry w jednej z pracowni warszawskiej Akademii Medycznej. Na pomysł takiego zarobkowania wpadło dwóch studentów i jeden pracownik uczelni. - Mieli kompletną linię produkcyjną, łącznie z formą do kształtowania pigułek ze znakiem firmowym oryginalnego producenta - mówi komisarz Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji.

Tabletki sprzedawali po 25 zł za sztukę. Walka z podróbkami leku przypomina walkę z wiatrakami. W miejsce jednej zlikwidowanej witryny internetowej nielegalnie rozprowadzającej lek powstaje pięć kolejnych. Dlatego firma Pfizer (producent legalnej viagry) chce wprowadzić specjalny system identyfikacji radiowej RFID. Znaczniki w opakowaniach, które będzie można odczytać czytnikiem radiowym, pozwolą sprawdzić, czy lek jest oryginalny.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: tabletki | czarny | czarny rynek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »