Czas na zmianę ustawy hazardowej. Jest prawnym śmieciem
- Nie da się walczyć z hazardem, trzeba go zaakceptować - podkreślali posłowie sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki, podsumowując wtorkową konferencję dotyczącą polityki hazardowej państwa. Ich zdaniem, obecna ustawa hazardowa wymaga zmiany.
We wtorek w Sejmie odbyła się konferencja z udziałem ekspertów pod hasłem "Spójna krajowa polityka hazardowa - luksus czy konieczność". Konferencję zorganizowała sejmowa komisja kultury fizycznej, sportu i turystyki.
O najnowszych trendach na rynku gier hazardowych opowiadał posłom ekspert Totalizatora Sportowego Konrad Komarczuk, dyrektor departamentu innowacji i rozwoju produktów w tej firmie. Jak poinformował Polska jest jednym z sześciu państw UE, w której nie jest dozwolony hazard przez internet. Poza Polską w tym gronie są jeszcze Bułgaria, Cypr, Grecja, Malta i Rumunia.
W pozostałych państwach UE w internecie są prowadzone legalne loterie i gry. Ekspert ocenił też, że hazard online dynamicznie rozwija się na całym świecie. Z danych przedstawionych przez Komarczuka wynika, że już w 2013 r. wartość tego rynku osiągnęła 35 mld dol., a notowany pomiędzy 2009 r. a 2013 r. wzrost w tym segmencie wyniósł średnio 9,5 proc. rocznie. Ekspert oszacował też, że w 2018 r. 40 proc. hazardu będzie prowadzona przez internet.
Jego zdaniem zalegalizowanie takiej możliwości, i tym samym wypieranie takiego hazardu z szarej strefy, jest korzystne dla państwa i społeczeństwa. Zwiększa bezpieczeństwo graczy, pozwala wprowadzać rozwiązania mające na celu ochronę ich przed rozwojem uzależnienia przez wprowadzanie limitów w grach, a nawet blokowanie graczy, którzy wydaja na gry zbyt dużo.
Legalny hazard w internecie może też - zdaniem Komarczuka - zwiększyć wpływy do budżetu z gier, bo jak pokazują przykłady dużych loterii w takich państwach jak Dania i Wielka Brytania nie zmniejszają one wpływów z gier "naziemnych". Gracze nie rezygnują z klasycznych form hazardu, a w internecie pojawiają się nowi hazardziści, którzy wcześniej nie grali.
Belg Philippe Vlaemminck, prawnik i ekspert UE z obszaru loterii i gier hazardowych, sceptycznie oceniał skutki dalszego rozwoju hazardu w internecie. Jego zdaniem firmy hazardowe działające on-line unikają płacenia podatków przez rejestrowanie się w "rajach podatkowych", podczas gdy firmy koncesjonowane przez państwo zwracają mu 45-50 proc. swoich obrotów. Kasyna internetowe przyczyniają się natomiast do powstawania "kosztów uzależnienia", czyli zwiększenia liczby nałogowych hazardzistów. Jego zdaniem w Danii, która zliberalizowała rynek gier hazardowych, takie koszty społeczne wzrosły, a przychody państwa z wpływów hazardowych - nie. Podobne doświadczenia miały inne państwa, jak Kanada, Szwajcaria, Norwegia. Zdaniem unijnego eksperta nawet ograniczona liberalizacja przynosi więcej szkód niż korzyści.
Zdaniem Vlaemmincka, najwięcej korzyści przynosi monopol państwa nałożony na gry hazardowe, który ułatwia kontrolę i walkę z nielegalnymi operatorami - by taki monopol był skuteczny, potrzebna jest reklama legalnie prowadzonych gier.
- To, co się dzieje w tej chwili w internecie, to jest jakieś szaleństwo - mówił do posłów Robert Rutkowski, psychoterapeuta specjalizujący się w leczeniu hazardzistów. Jak dodał obecnie, wszyscy jego pacjenci są hazardzistami grającymi w internecie, a nie w tradycyjnych kasynach. Wiąże się to z bardzo bogatą ofertą gier hazardowych dostępnych on-line. Także kryzys ekonomiczny powoduje, że ludzie częściej oddają się hazardowi. - Nie wygramy walki z hazardem w internecie - podsumował psychoterapeuta.
Stworzenia zupełnie nowych przepisów, w miejsce obecnie funkcjonującej ustawy hazardowej, które zapewnią bezpieczeństwo hazardzistom i pozwolą budżetowi państwa czerpać dochody z hazardu domagał się poseł Artur Górzyński z SLD. Poparł go w tym Roman Kosecki z PO. - Nie zmienimy tego, hazardu, tak jak alkoholizmu nie wykluczymy do końca. Głównym celem w takich wypadkach powinna być profilaktyka i na to powinniśmy mieć fundusze, ale żeby je mieć, prawo trzeba tak dostosować, żeby pieniądze pozostawały w budżecie przez legalizacje firm hazardowych. Nie oszukujmy się internet jest mocny, i tego nie jesteśmy w stanie opanować. Mnie interesują pieniądze, które powinny się pojawić na polskim rynku - mówił Kosecki. Jego zdaniem pieniądze z hazardu powinny iść w pierwszej kolejności na profilaktykę i leczenie uzależnień od hazardu, a w drugiej na finansowanie sportu i obiektów sportowych.
- Nie da się walczyć z hazardem, trzeba go zaakceptować - podsumował konferencję przewodniczący sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki Ireneusz Raś (PO). - W Polsce jest obszar hazardu, który nie jest kontrolowany przez państwo, bo jego charakter funkcjonowania w szarej strefie powoduje, że państwo nie może chronić obywateli przed hazardem przez tworzenie zasad odpowiedzialnej gry tak jak robi to w przypadku tych, którzy legalizują na polskim terytorium działalność hazardową... Jeśli ograniczymy szarą strefę, co powinno być działaniem ciągłym (państwa - PAP), to cele zostaną osiągnięte - będzie więcej pieniędzy w budżecie, więcej podmiotów działających legalnie - podkreślił Raś.