Członkowie zarządu NBP stanęli w obronie Adama Glapińskiego. "Próba złamania niezależności"
We wtorek grupa 191 posłów złożyła wstępny wniosek o postawienie prezesa Narodowego Banku Polski Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Sformułowanych zostało osiem zarzutów. Teraz do sprawy postanowił się odnieść NBP na specjalnie zwołanej konferencji, w której wzięli udział członkowie zarządu banku i przedstawiciele działu prawnego. - To próba złamania niezależności banku centralnego - powiedział członek zarządu NBP Paweł Szałamacha.
- Dziś stoimy wobec próby złamania niezależności polskiego banku centralnego - powiedział na konferencji prasowej członek NBP Paweł Szałamacha. - Stwierdzamy, że to nie jest sprawa personalna tej jednej osoby (prezesa Adama Glapińskiego - red.), a rozbijanie podstaw państwa polskiego i jego gospodarki - dodał.
Jednocześnie członek zarządu banku centralnego odniósł się do zarzutu, który mówi, że NBP złamał konstytucję w czasie pandemii skupując obligacje skarbowe. - NBP podobnie jak amerykański System Rezerwy Federalnej (Fed), Bank Anglii czy Europejski Bank Centralny skupił obligacje skarbowe w czasie Covidu. [...] Operacje te były przeprowadzone z zachowanie najwyższych standardów, na otwartych aukcjach, a aukcje te były dostępne dla wszystkich banków, mających dostęp do systemów transakcyjnych NBP - wskazał.
- Jak wyglądałaby alternatywa wobec tego, co wydarzyło się w latach 2020 i 2021? Wystąpiłby głęboki spadek PKB, brak warunków dla stabilności cen, głęboki kryzys dla stabilności systemu finansowego i upadek tysięcy firm i bezrobocie. A także ze względu na dużą mobilność Polaków kolejna fala emigracji z naszego kraju - mówił Paweł Szałamacha.
- Komunikat, który został dziś wydany przez wnioskodawców brzmi: jeżeli w chwili zagrożenia wykażesz spokój, odwagę i wiedzę; podejmiesz właściwe decyzje; odniesiesz sukces i wyciągniesz kraj z opresji, to zwycięzca kolejnych wyborów będzie chciał Cię wsadzić do więzienia. Ten atak się nie powiedzie - podsumował członek zarządu NBP.
Jak zauważył w swoim pytaniu Tomasz Setta, dziennikarz radia TOK FM, przedstawiciel zarządu NBP odniósł się tylko do jednego z ośmiu zarzutów, które zostały postawione we wniosku przeciw Adamowi Glapińskiego. Jak następnie dodał, jednym z pozostałych, z których będzie musiał się wytłumaczyć prezes NBP, jest upolitycznienie banku centralnego. Dziennikarz wskazał, że obecni na sali członkowie zarządu to byli politycy PiS. Miał na myśli Artura Sobonia (wiceminister w kilku resortach w rządzie Mateusza Morawieckiego) i Adama Lipińskiego (były wiceprezes partii).
- Pomijając hipokryzję, bo rzeczywiście z tego oto miejsca Hanna Gronkiewicz Waltz (była prezes NBP - red.) prowadziła kampanię wyborczą na stanowisko Prezydenta RP, byli też tacy prezesi, którzy - wiemy to z taśm - uzgadniali politykę monetarną z rządem. I byli to prezesi, którzy mieli dłuższy staż w PZPR niż ja miałem w PiS - odpowiedział Soboń.
- Nie ma niczego takiego, co wskazywałoby na to, że prezes Glapiński kandydował w wyborach, bądź angażował się w kampanię. Niektórzy prezesi mieli w tym zakresie inną praktykę, ale nie prezes Glapiński, nie ma tego też we wniosku - dodał.
Wiceprezes NBP Marta Kightley podkreśliła z kolei, że wszystkie aukcje organizowane przez NBP "były otwarte dla banków".
- W żadnym innym trybie nie realizowaliśmy takich operacji. Nasze operacje strukturalne były analizowane przez NIK i ona nie miała uwag do przeprowadzania tych operacji. Jak również EBC audytował, czy monitorował nasze operacje, całą politykę monetarną pod kątem art. 123 i 124 Traktatu o funkcjonowaniu UE (...). Za wszystkie lata, łącznie z latami 2020-21, nie mamy tutaj żadnych uwag ze strony EBC - wskazała.
Paweł Szałamacha odniósł się również do zarzutu, który mówi o braku uchwały ze strony RPP do skupu obligacji przez NBP. Członek zarządu banku centralnego przywołał tu artykuł 227 Konstytucji, który gwarantuje NBP "wyłączne prawo do kształtowania polityki pieniężnej".
- Wyłączne prawo do prowadzenia polityki pieniężnej - powtórzył Szałamacha, po czym dodał, że "jeżeli się to komuś nie podoba, to niech zmieni Konstytucję".
- Jeżeli stwierdzać o jakimś delikcie konstytucyjnym, to ten nie dotyczy nas. To jakby oskarżać nauczyciela, że uczy dzieci; lekarze, że leczy chorych, a piekarza, że upiekł chleb - dodał członek zarządu.
- Te zarzuty są niedorzeczne i obrażają inteligencję rozsądnych i przyzwoitych ludzi - podsumował były minister finansów.
Pierwszy i - wydaje się - najpoważniejszy zarzut wobec Adama Glapińskiego dotyczy naruszenia art. 220 ust. 2 Konstytucji RP oraz ustawy o Narodowym Banku Polskim. Chodzi o skup obligacji skarbowych oraz obligacji gwarantowanych przez Skarb Państwa.
"(...) w latach 2020-2021 w bliżej nieokreślonym czasie w Warszawie działając wspólnie i w porozumieniu z przedstawicielami Rady Ministrów, przedstawicielami Polskiego Funduszu Rozwoju S.A., przedstawicielami Banku Gospodarstwa Krajowego oraz przedstawicielami niektórych banków komercyjnych, inicjował i uczestniczył w podejmowaniu przez Zarząd Narodowego Banku Polskiego oraz w wykonaniu decyzji o skupie skarbowych papierów wartościowych (obligacji) Skarbu Państwa oraz nieskarbowych papierów wartościowych (obligacji) gwarantowanych przez Skarb Państwa emitowanych przez Polski Fundusz Rozwoju S.A. i Bank Gospodarstwa Krajowego, przez to zapewniał pośrednie finansowanie przez Narodowy Bank Polski deficytu budżetowego w łącznej kwocie co najmniej 144 miliardów złotych" - napisali autorzy wniosku.
Wyjaśnijmy, że NBP nie może finansować deficytu budżetowego. Do zadań NBP nie należy wspieranie rządu w wydatkach budżetowych. Dodatkowo, poza naruszeniem Konstytucji, zdaniem wnioskodawców naruszona została ustawa o NBP - bank centralny kupował obligacje bez upoważnienia Rady Polityki Pieniężnej (RPP).
Kolejny zarzut dotyczy interwencji walutowych, z których część "miała na celu osłabienie złotego". Posłowie zarzucają też Adamowi Glapińskiemu działanie na rzecz obniżenia stóp procentowych (w warunkach rosnącej inflacji), co miało być związane z kampanią wyborczą.
Glapińskiemu zarzuca się także utrudnianie wykonywanie niektórym członkom RPP i członkom zarządu NBP. Adam Glapiński, jak stwierdzają autorzy wniosku, "uchybił obowiązkowi współdziałania z Ministrem Finansów przy opracowywaniu planów finansowych państwa" (wprowadził w błąd ministra finansów przy opracowywaniu projektu ustawy budżetowej na 2024 r.- chodzi o prognozę zysku NBP, podczas gdy bank centralny wykazał stratę).
Zarzuty wobec Adama Glapińskiego dotyczą też wypłat nagród w NBP (wprowadził automatyczny mechanizm wypłacania wysokich nagród kwartalnych, z którego sam korzystał).
Glapińskiemu zarzuca się wreszcie "uchybienie nakazowi apolityczności prezesa NBP oraz zakazowi prowadzenia działalności publicznej nie dającej się pogodzić z godnością jego urzędu" (chodzi m.in. o publiczne wypowiedzi chwalące poczynania rządu Mateusza Morawieckiego i krytykę ówczesnej opozycji).
Pierwszym etapem postępowania jest zbadanie sprawy przez sejmową Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej. To - wynika z wypowiedzi posła KO Janusza Cichonia - może potrwać od 6 do 12 miesięcy. W kolejnym kroku może pojawić się wniosek o pociągnięcie prezesa NBP do odpowiedzialności konstytucyjnej. Ten musi zostać zatwierdzony przez Sejm bezwzględną większością głosów.
Prezes NBP nie może zostać odwołany ze stanowiska przed skazaniem prawomocnym wyrokiem sądu za popełnione przestępstwo lub orzeczeniem Trybunału Stanu zakazującym mu zajmowania stanowisk kierowniczych (w obu przypadkach wyroki mogą być kwestią kilku lat), chyba że sam ustąpi wcześniej (co wykluczył w ostatnim wywiadzie dla FT).
Potencjalnie może on jednak zostać zawieszony w czynnościach po przekazaniu sprawy przez Sejm do Trybunału Stanu (tu jednak - na co zwracają w komentarzu analitycy Banku Santander - istnieją różne interpretacje prawne w tym zakresie). W takim przypadku jego obowiązki przejęłaby pierwsza wiceprezes Marta Kightley, choć nie jest do końca jasne, czy dotyczy to również roli przewodniczącego i członka RPP (na wątpliwości ponownie zwracają uwagę eksperci Banku Santander).
Kadencja prezesa NBP Adama Glapińskiego upływa w maju 2028 r.
Prezes NBP może zostać odwołany przez Sejm na wniosek Prezydenta RP, gdy:
(1) nie wypełnia on swych obowiązków na skutek długotrwałej choroby;
(2) został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnione przestępstwo;
(2a) złożył on niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu;
(3) Trybunał Stanu orzekł wobec niego zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych.
We wszystkich tych przypadkach do skutecznego odwołania wymagany jest wniosek prezydenta. Nowego prezesa NBP powołuje Sejm na wniosek prezydenta.
***