Czy funt to wytrzyma?

- Deputowani i kierownictwo partii Liberalnych Demokratów formalnie zaakceptowali wymaganą większością dwóch trzecich głosów porozumienie o zawarciu koalicji rządowej z Partią Konserwatywną - oświadczył w środę nad ranem rzecznik liberałów. Przywódca liberałów Nick Clegg, który obejmie stanowisko wicepremiera, powitał "powstanie rządu nowego typu".

Oprócz funkcji wicepremiera, w koalicyjnym rządzie przypadną liberałom cztery teki ministerialne.

Nieoficjalne doniesienia sugerują, że liberałowie uzyskali od konserwatystów znaczne ustępstwa m.in. w sprawach podatkowych, ale przystali na konserwatywne żądanie cięć w wydatkach rządowych w wysokości 6 mld funtów jeszcze w obecnym roku finansowym.

Przed tymi cięciami ostrzegał w kampanii wyborczej były premier i były lider Partii Pracy Gordon Brown twierdząc, iż zaszkodzi to ożywieniu gospodarki.

Cięcia na poziomie 6 mld funtów oznaczają, że zaproponowana od najbliższego roku obrachunkowego (kwiecień 2011 r.) zwiększenie stawki ubezpieczenia socjalnego dla pracowników zarabiających powyżej 20 tys. funtów rocznie nie zostanie wprowadzona. W toku kampanii wyborczej torysi nazywali ją podatkiem od miejsc pracy.

Reklama

Konserwatyści mieli też przystać na postulowane przez liberałów odebranie urzędującemu premierowi możliwości określania terminu wyborów w momencie, gdy notowania jego partii sprzyjają mu. Kadencja Izby Gmin pozostanie 5-letnia, ale dokładnie będzie wiadomo kiedy upływa.

Innymi tematami rozmów koalicyjnych były m. in. polityka gospodarcza przyjazna środowisku, oświata oraz ordynacja wyborcza.

Z wcześniejszych doniesień wynikało, że w tej ostatniej kwestii konserwatyści proponowali jedynie rozpisanie referendum, ale przeciwni byli zmianie obecnej ordynacji wyborczej opartej na jednomandatowych okręgach, w których kandydat zdobywa mandat zwykłą większością.

Z gratulacjami do Camerona, który został premierem po 13 latach rządów Partii Pracy, telefonował prezydent USA Barack Obama. Cameron z żoną otrzymał zaproszenie do złożenia w lecie wizyty w Waszyngtonie. Rozmawiał też przez telefon z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.

Zamierzenia ustawodawcze konserwatywno-liberalnej koalicji zostaną w jej imieniu oficjalnie przedstawione przez królową Elżbietę II 25 bm. w wystąpieniu w Izbie Gmin.

Powołanie rządu Davida Camerona, pierwszego od 70 lat rządu koalicyjnego, przyniesie zmianę polityczną w Wielkiej Brytanii - uważa politolog poznańskiego uniwersytetu prof. Bogdan Koszel.

Elżbieta II powierzyła we wtorek misję utworzenia nowego rządu liderowi Partii Konserwatywnej Davidowi Cameronowi, którego partia zdobyła największą liczbę głosów w wyborach. Partia konserwatywna będzie rządziła w koalicji z partią Liberalnych Demokratów.Partia Konserwatywna zdobyła najwięcej miejsc w Izbie Gmin w wyborach 6 maja, ale nie dość, by rządzić samodzielnie. Laburzyści zajęli drugie miejsce, a liberałowie Nicka Clegga - trzecie.Ostatni rząd koalicyjny Wielkiej Brytanii funkcjonował w czasie II Wojny Światowej.

Według eksperta w najbliższym czasie najważniejsze zadanie nowego premiera to negocjacje na temat podziału tek w nowym rządzie i uzgodnienie wspólnej koalicyjnej polityki wewnętrznej i zagranicznej.Naukowiec uważa, że negocjacje między partiami, które nie mają zbieżnych programów, mogą być twarde."Obie partie koalicyjne maja różne programy i ich połączenie - to może nie tak do końca, ale to próba godzenia ze sobą wody z ogniem" - powiedział PAP Koszel.

Politolog uważa, że nowy rząd, mając znaczącą, 31 mandatową przewagę w Izbie Gmin, może przeprowadzić śmiałe reformy."Nie wiemy jednak, jakie będą priorytety i kierunki działania nowego rządu, który musi m.in. przeprowadzić reformę Izby Lordów, opracować nowe zasady polityki imigracyjnej czy uporać się z ogromnym deficytem budżetowym" - dodał Koszel.

Według eksperta, Wielka Brytania na pewno nie zmieni swojej polityki wobec USA. "Sojusz z Amerykanami, bez względu na to, jaka opcja rządzi w kraju, jest sojuszem strategicznym, czego dowodzą wspólne akcje wojskowe w Afganistanie czy Iraku" - podkreślił Koszel.

Politolog spodziewa się korekt polityki nowego rządu wobec Unii Europejskiej. Partia Liberalna uchodzi za najbardziej proeuropejską w Wielkiej Brytanii, w odróżnieniu od konserwatystów, którzy uchodzą za eurosceptyków.

"Liberałowie mogą nie pozwolić na to, aby konserwatyści odcinali się od debaty na temat przyszłości UE, a w szczególności na temat jej polityk: spójności, regionalnej, wspólnej waluty, polityki wschodniej, bezpieczeństwa energetycznego czy wspólnej europejskiej polityki zagranicznej i obronnej" - zaznaczył Koszel. Politolog wysoko ocenia szanse nowego premiera Davida Camerona.

"W dobrym stylu przejął rządy z rąk królowej, jest najmłodszym premierem rządzącym w tym wielkim kraju od 1812 roku. I to jest jego przewaga - bo jest sobą z wigorem i perspektywami, a to Brytyjczycy lubią" - uważa Koszel

Według eksperta, jeżeli do tego dodamy atrakcyjną żonę, budującą pozytywny wizerunek medialny, to jest to jego duży kapitał na czasy rządzenia Wielką Brytanią.

Według Koszela, powołanie nowego brytyjskiego rządu nie wpłynie na stosunki tego kraju z Polską. "Wielka Brytania była naszym orędownikiem w czasie rozszerzania UE, otworzyła dla nas swój rynek pracy, ale pamiętajmy, że czasie negocjacji na temat finansów UE nie chciała wspierać naszych priorytetów" - dodał Koszel. Prof. Bogdan Koszel jest politologiem, pracownikiem Wydziału Nauk Politycznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Instytutu Zachodniego w Poznaniu.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: liberałowie | funt brytyjski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »