Czy sądy mogą być sprawne bez dodatkowych kosztów

Rozmowa z Teresą Romer, sędzią Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, przewodniczącą Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia

Rozmowa z Teresą Romer, sędzią Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, przewodniczącą Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia

- O potrzebie poprawy sprawności sądownictwa mówi się dużo i od dawna, ale wyraźnych efektów jeszcze nie ma. Stowarzyszenie Iustitia powołało więc Zespół do spraw Poprawy Funkcjonowania Sądownictwa, który już zakończył prace. Swoje doświadczenia zebrał w publikacji "Sprawny sąd. Zbiór dobrych praktyk". Jaki był cel podjęcia takiej inicjatywy?

- Ostatecznym celem, jaki zespół przed sobą postawił, było pokazanie, jak można usprawnić pracę sądów nie ponosząc dodatkowych wydatków (nie dotyczy to oczywiście komputeryzacji). Wbrew powszechnemu mniemaniu sądy, których jest ok. 400, nie pracują źle. Zła opinia dotyczy zaledwie kilku, ale, jak to bywa, przenosi się na wszystkie sądy. Kiedy przeanalizuje się przewlekłość postępowania, to mapa wyjdzie wyraźna, a wizerunek zły przesłania pozytywny obraz pozostałych sądów. Poza tym, gdy sąd funkcjonuje dobrze, to uważa się to, i słusznie, za rzecz naturalną, pozamedialną. Stąd o tych dobrych wzorach raczej cicho. Wobec tego sędziowie z naszego stowarzyszenia przy istotnej współpracy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz z udziałem Fundacji - Instytut na rzecz Państwa Prawa i dzięki finansowemu wsparciu Fundacji Batorego postanowili podjąć działania, których celem było uzyskanie odpowiedzi na pytanie odwrotne niż normalnie stawiane - nie dlaczego jest tak źle, ale dlaczego jest tak dobrze?

Reklama

- Czy tak postawione pytanie miało dotyczyć większości sądów?

- Byłabym bardzo zadowolona, gdybym na to pytanie mogła już teraz odpowiedzieć pozytywnie. Nie ma jednak wystarczających materiałów, brakuje wielopłaszczyznowych badań. Na pewno niektóre sądy funkcjonują dobrze, bez zaległości. To ostrożne stwierdzenie nie koliduje z moją wcześniejszą wypowiedzią, że w większości sądów z szeroko rozumianą organizacją pracy nie jest źle. Może trudno w to uwierzyć, ale są sądy, w których sędziowie czekają na sprawy. Dotyczy to jednak małych sądów i dobrze zorganizowanych.

- Wróćmy zatem do początków tej akcji i przybliżmy ją czytelnikom.

- Uchwałą programową zebrania delegatów uznano potrzebę powołania zespołu, o którym mówimy, a także kilku innych zespołów. Potem znaleźli się chętni do pracy. Nie było z tym żadnych problemów, mimo ogromnego ciężaru pracy, jaki na co dzień spoczywa na sędziach. Sędziowie pracując w stowarzyszeniu na rzecz całego środowiska, a w wypadku "sprawnego sądu" także na rzecz społeczeństwa, nie mają z tego tytułu żadnych ulg w swoich codziennych obowiązkach. Zespół rozpoczął pracę od dużej konferencji, w której prócz sędziów pełniących funkcje administracyjne w sądach równego szczebla uczestniczył podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, wiceprezes Krajowej Rady Sądownictwa, prezes jednego z sądów niemieckich, przedstawiciel Polski w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu, zajmujący się działalnością organizacyjną Trybunału i mający dużą wiedzę na temat przewlekłości postępowania. Celem konferencji było zgromadzenie doświadczeń i informacji o podstawowych trudnościach i potrzebach organizacyjnych sądów. Potem już rozpoczęła się praca zespołu. Członkowie zespołu, wśród których są osoby pełniące funkcje administracyjne, przekazywali doświadczenia, dobre przykłady, pomysły, które realizowane w konkretnych sądach, już dały efekty. Doświadczenia były przekazywane w artykułach publikowanych w prasie. Znalazły też odzew w postaci przekazywania "dobrych praktyk" także przez osoby niebędące członkami zespołu ani członkami stowarzyszenia, ale nawet spoza środowiska sędziowskiego. Sprawa okazała się naprawdę wspólną sprawą. Zgodnie z początkowym założeniem i celem "dobre praktyki" zostały zebrane i opublikowane w książce. Łatwo się o tym mówi, ale nie można zapomnieć, że jest ona efektem bardzo dużego, dwuletniego wysiłku.

- Czy pojawiły się interesujące rozwiązania, czy wzbudzają one zainteresowanie wśród sędziów?

- Tak. Dotyczą np. samej organizacji pracy sądów na zewnątrz, przez co należy rozumieć życzliwy, profesjonalny sposób przyjmowania interesantów, wydzielenie punktu informacyjnego, który sprawi, że zagubieni na ogół w sądach ludzie nie będą się błąkać, opracowanie tablic informacyjnych, przygotowanie krótkich broszur z informacjami dotyczącymi elementarnych praw i sposobu ich dochodzenia. To tylko nieliczne przykłady. Praca zespołu spotkała się z poparciem Ministerstwa Sprawiedliwości. Pierwszą, skróconą wersję "Sprawnego sądu" mogliśmy, dzięki ministerstwu, przedstawić na dorocznej konferencji prezesów sądów i wręczyć jego komputerowy wydruk każdemu z prośbą o przekazanie uwag i innych dobrych praktyk, do których nie udało się jeszcze dotrzeć członkom zespołu. Prezesi sądów, przewodniczący wydziałów zaczęli zwracać się do stowarzyszenia o nadesłanie większej liczby egzemplarzy. Potrzeba informacji, jak organizować pracę, jak zarządzać, wynika z tego, że powierzenia funkcji prezesa sądu czy przewodniczącego wydziału jak dotąd nie poprzedza przygotowania w zakresie zarządzania sądem i sekretariatem. Nie chodzi tu o sprawy finansowo-gospodarcze, bo tym zajmują się dyrektorzy. Chodzi o usprawnienia organizacyjne w pracy merytorycznej. Takim może być opracowanie druków, szablonów, wzorów rutynowych zarządzeń czy postanowień, które wprowadza się do komputera, co automatycznie eliminuje potrzebę każdorazowego ręcznego ich wypisywania.

- Zatrzymajmy się może przy zorganizowaniu sprawnie funkcjonującej informacji. Czy to znaczy, że sędziowie dostrzegli zagubionych, zdezorientowanych ludzi?

- Tak. W wielu sądach zrozumiano, że człowiek niezorientowany, zagubiony przez swój brak orientacji może z tego powodu dłużej czekać na sprawiedliwość. Rzecz nie w tym, aby tylko otworzyć w sądzie punkt informacyjny, ale i w tym, a może przede wszystkim w tym, aby taki punkt obsługiwały osoby kompetentne, dobrze zorientowane, cierpliwe, które potrafią się właściwie zachować i bez zdenerwowania, bez krzyku udzielą rzeczowych informacji. Do tego trzeba mieć i przygotowanie, i predyspozycje.

- Słyszałam, że proponujecie konkurs na stanowisko urzędnika sądowego. Skąd taki pomysł?

- Chodzi przede wszystkim o wybranie najlepszych. Urzędnik w sądzie to niezwykle istotne ogniwo. Ma bardzo duży wpływ na sprawność pracy sądu, która przekłada się na sprawność postępowania. Taki konkurs zaproponował prezes jednego z sądów, przeprowadził go i ma świetnych urzędników, a sąd funkcjonuje wzorowo.

- Wśród dobrych rad dostrzegłam potrzebę wstawienia telefonu na salę sądową. W czym może on pomóc?

- Pozwala na bezpośredni kontakt sędziego orzekającego z sekretariatami, przez co oszczędza się czas sędziów i uczestników procesu. To się wiąże z oszczędnościami finansowymi - nie trzeba odraczać rozpraw, wysyłać nowych wezwań. Telefon może przyczynić się do większego bezpieczeństwa - szybko można w razie potrzeby wezwać policję sądową, pogotowie itp. I trudno chyba uwierzyć, że są jeszcze sądy, w których na sali rozpraw nie ma telefonu. Ba, żeby tylko na sali rozpraw. Są sądy w których są np. tylko dwa telefony, i w których wszystko pisze się na maszynie. A przecież żyjemy w dobie komputerów, o zaletach których nikogo nie trzeba przekonywać.

- Ale czy jest winą prezesa, że nie ma telefonów i komputerów?

- Z tym bywa różnie. O zaletach telefonu na sali sądowej trzeba niektórych przekonywać, może więc tak jest i z komputerami? Na pewno nie bronią się przed nimi prezesi i sędziowie, ale trzeba im dać te urządzenia. Przekonają się do nich także urzędnicy, ale najpierw muszą doświadczyć korzyści płynących z komputeryzacji, a przed tym włożyć trochę czasu i pracy, aby opanować obsługę komputera. Opór przed nowym jest naturalny i może go tylko pokonać zrozumienie, jak bardzo to "nowe" ułatwia życie zawodowe. Wierzymy, że z lektury "Zbioru dobrych praktyk" pożytek będą mieli wszyscy - sędziowie, urzędnicy i petenci.

- Z naszej rozmowy wynika, że nie trzeba wcale tak dużo wysiłku, by poprawić sprawność sądownictwa. Czy rzeczywiście nie potrzeba na to góry pieniędzy - wystarczy sprawność organizacyjna i dobre chęci?

- Tak. W naszej publikacji pokazaliśmy, ile drobnych, lecz bardzo istotnych usprawnień można wprowadzić w ramach dostępnych środków, którymi sąd dysponuje, i to może pomóc w sprawnym funkcjonowaniu sądu. Mam nadzieję, że książka, której celem było podzielenie się dobrymi praktykami, zostanie dobrze przyjęta, a adresaci, do których jest wysłana, znajdą w niej pomoc.

Rozmawiała Marta Pionkowska

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »