Dąbrowski, PGE: Polska Bezpieczna Energetycznie
Polska Grupa Energetyczna (PGE) przyjęła zaktualizowaną strategię rozwoju grupy pod hasłem "Polska Bezpieczna Energetycznie". Zakłada w niej przyspieszenie dojścia do zeroemisyjności do 2040 roku. - Zaktualizowana strategia PGE jest przemyślana, racjonalna i odpowiedzialna. Nie rzucamy słów na wiatr, stąpamy twardo po ziemi - mówi o strategii w rozmowie z Interią prezes PGE, Wojciech Dąbrowski. Pytamy szefa PGE o nowe założenia grupy, o rolę OZE i energii nuklearnej w strategii oraz o to, co Polsce może zagwarantować w dzisiejszych czasach bezpieczeństwo energetyczne.
Martyna Maciuch, Interia Biznes: W nowej strategii PGE zakłada dojście do zeroemisyjności w 2040 roku. To spore przyspieszenie, bo jest to termin krótszy o 10 lat w stosunku do poprzedniej strategii. Skąd takie tempo?
Wojciech Dąbrowski, PGE: Dzięki temu, że projekt utworzenia Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE) dobiega końca, mogliśmy zaprezentować aktualizację naszej Strategii.
- Pamiętajmy jednak, że energetyka węglowa skupiona w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego przez najbliższe 20-30 lat będzie podstawą bezpieczeństwa energetycznego Polski. Jednocześnie polska gospodarka aby być konkurencyjna potrzebuje czystej, bezpiecznej i taniej energii. Aktualizacja strategii PGE była konieczna żeby zrealizować te potrzeby.
- Ale żeby Polacy byli bezpieczni, energia musi być też produkowana w polskich firmach. Jako PGE musimy więc utrzymać pozycję lidera, bo bezpieczeństwo zależy od tego, czy polska energetyka będzie utrzymana w polskich rękach, a energia produkowana w polskim przedsiębiorstwie, w spółce pod kontrolą Skarbu Państwa.
Ta polska własność jest konieczna? Czemu nie może to być na przykład firma z innego kraju UE?
- Dzisiaj, w sytuacji zagrożenia, szczególnie ze strony Rosji, ale także ekspansji firm zagranicznych, energetyka powinna być utrzymana w polskich rękach.
- Stąd właśnie przyspieszenie, jeśli chodzi o zieloną transformację. Dzisiaj to przejście to jest kwestia bezpieczeństwa Polski, podobnie jak to, aby polskie przedsiębiorstwa takie jak PGE się rozwijały. Musimy więc inwestować w farmy wiatrowe na Bałtyku, w farmy lądowe, w magazyny energii - bo to przyszłościowa branża.
Skoro to taka przyszłościowa branża, co PGE robi w związku z magazynowaniem energii?
- W tym obszarze jako PGE także konsekwentnie realizujemy swoje cele. Mamy program magazynowania energii, mamy w tym momencie koncesję numer jeden nad morzem na magazyn 200 MW. Będzie on odbierał energię z naszych farm wiatrowych i oddawał do sieci wtedy, kiedy będzie potrzebna.
- Magazynowanie energii to jest przyszłość.. Stąd ogromne inwestycje w infrastrukturę sieciową, jak nowoczesne systemy obsługi, czy sterowania. Bo nie ma nowoczesnej energii bez nowoczesnej dystrybucji. Chcemy przeznaczyć 30 mld zł na dystrybucję w trakcie siedmiu najbliższych lat.
- Jeśli chodzi o kwestię bezpieczeństwa to chcę powiedzieć też o innym ważnym elemencie naszej działalności: cyberbezpieczeństwie. Dzisiaj jesteśmy narażeni właściwie codziennie na ataki hakerskie na nasze systemy m.in. z kierunku Rosji. Ale mamy wysoko wykwalifikowanych pracowników, jednych z najlepszych w Polsce, jeśli chodzi o cyberbezpieczeństwo. PGE ma jeden z trzech CERT-ów działających w Polsce.
Skala zagrożenia jest duża? Po co w ogóle CERT spółce energetycznej?
- Zagrożenie jest bardzo duże. Mamy prawie 5 tys. ataków dziennie. W sytuacji wzmożonych działań wojennych, w pierwszych dniach napaści Putina na Ukrainę i kryzysu energetycznego, mieliśmy około kilkudziesięciu tysięcy ataków dziennie.
- Ale sprawnie sobie z tym radziliśmy. Żadne nasze urządzenie nie zostało przejęte z zewnątrz. Dostarczaliśmy energię, wszystko działało jak należy, nie było żadnych przerw w dostawach. Także w tym obszarze dużo inwestujemy, bo widzimy jego doniosłą rolę jako elementu szeroko rozumianego sytemu bezpieczeństwa Państwa.
Czy ta strategia miliardowych inwestycji i całkowitego odejścia od węgla, całkowitej zeroemisyjności jest dla PGE w ogóle realna? Bo zmiany w porównaniu z poprzednią strategią są znaczące.
- Za siedem lat w Grupie PGE nie będziemy używali węgla. Pamiętajmy jednak, że wydzielone do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego elektrownie węglowe, będą funkcjonowały, w ramach Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, tak długo, jak będzie to potrzebne dla zachowania bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej.
- My jako przedsiębiorstwo energetyczne, nasi pracownicy, z których wielu pracuje po 30, 40 lat w branży, nie zakładaliśmy tak szybkiego odejścia od węgla, jak to się obecnie dzieje. Dzisiaj do tego, że transformacja energetyczna musi się dokonać, podchodzi się naturalnie.
- Przede wszystkim dla utrzymania konkurencyjności gospodarki, bo obciążenia opłatami za emisję CO2 to ok 40 proc. kosztów energii elektrycznej. My jako PGE zapłacimy w tym roku 26 mld zł za uprawnienia do emisji CO2. To jest potężne obciążenie, które płaci na końcu klient. My nie możemy na to nie reagować. Nie możemy udawać, że się nic nie dzieje. Koszty obsługi polityki klimatycznej będą stale rosły. Dlatego dzisiaj musimy myśleć perspektywicznie. Zmiana w kierunku OZE jest nie nieodwracalna ale jest konieczna.
To tylko kwestia kosztów?
- Po pierwsze oczekują od nas tego klienci. Oczekują, że będą kupowali energię głównie z zielonych źródeł, taki jest trend. Ale z drugiej strony tak, zmusza nas do tego gospodarka. Zmuszają nas do tego po prostu ceny energii i koszty uprawnień do emisji CO2. Także ten podział, który się dzisiaj odbywa w Polsce, czyli rozdział energetyki węglowej od energetyki odnawialnej i od dystrybucji, zapewni Polsce bezpieczeństwo, a w przyszłości konkurencyjne ceny. To jest szalenie ważne dla nas wszystkich i powinniśmy mieć tego świadomość
Jeśli chodzi o ten podział, to dużą rolę ma tu odegrać NABE. Utworzenie tej agencji i pozbycie się najbrudniejszych aktywów będzie dla PGE jak kamień z serca?
- Ja się wywodzę z twardej energetyki. Dla mnie to wydzielenie to nie jest zrzucenie kamienia z serca. Ale tego wymaga obecna sytuacja. Przyjęliśmy wiec niedawno, właściwie dwa tygodnie temu, ofertę nabycia przez Skarb Państwa aktywów węglowych.
- Aczkolwiek dalej będziemy współpracować z energetyką węglową, bo my będziemy jako PGE największym klientem NABE. Będziemy kupowali z NABE przez najbliższe lata energię elektryczną. Dzisiaj mamy 6 mln klientów, musimy im zapewnić prąd. Sytuacja się będzie zmieniała, w 2035 roku będziemy największym producentem energii elektrycznej w Polsce. Ale tym największym producentem energii elektrycznej przez najbliższe lata będzie NABE.
- Formalnie nie będziemy oczywiście uczestnikiem kapitałowym w NABE, która będzie kupiona przez Skarb Państwa. Ale nadal będziemy prowadzili relacje biznesowe, oczywiście na zasadach normalnej gry rynkowej, przy zachowaniu wszelkich reguł.
- Tak więc mam nadzieję, że te przyjaźnie, które zadzierzgnęliśmy przez te wszystkie lata, mimo tego rozdziału właścicielskiego nadal będą kultywowane między naszymi pracownikami. W energetyce brać energetyczna to jest taka grupa, która jest ze sobą bardzo zżyta i pełni służbę. Bo my jesteśmy na służbie, bo pracujemy w ruchu ciągłym, niezależnie piątek, świątek, sobota czy niedziela, wszyscy pracują i produkują energię elektryczną bądź ciepło.
Utworzenie NABE to chyba dobra wiadomość ze względów finansowych? Ideą tego pomysłu jest ułatwienie spółkom energetycznym pozyskiwanie zewnętrznego finansowania, a potrzeby PGE będzie mieć spore. W nowej strategii planujecie przecież inwestycje na poziomie 125 mld zł do 2030 roku, o 50 mld zł więcej niż w poprzedniej. Skąd PGE weźmie te pieniądze?
- Przede wszystkim EBIDTA, zwiększone przychody w Grupie. Na przykład przypomnę, że w 2018 roku odkupiliśmy od francuskiego EDF aktywa ciepłownicze. Ta transakcja już do dzisiaj się zwróciła. To była bardzo dobra transakcja. W zeszłym roku kupiliśmy PKP Energetykę, dzisiaj działającą jako PGE Energetyka Kolejowa. Dzięki tym dwóm dużym akwizycjom zwiększyły się nasze przychody.
- Do tego już jesteśmy największym producentem czystej energii w Polsce. Mamy na przykład 800 MW zainstalowanej mocy w wiatrakach lądowych. Dzięki akwizycjom i własnym projektom budowy różnych źródeł odnawialnych nasze przychody wzrastają. Z przychodów EBIDTA planujemy pozyskać 90 mld zł do 2030 roku.
Co z resztą?
- Pozostałą część zakładamy, że uda się pozyskać ze środków zewnętrznych. Chodzi o środki europejskie, norweskie i inne dostępne na rynku. Nie wykluczamy także partnerstwa strategicznego. Już dzisiaj jesteśmy powiązani z duńskim partnerem, firmą Orsted, jeśli chodzi o budowę farm wiatrowych. Jeśli chodzi o budowę elektrowni jądrowej to z KHNP, koreańskim uznanym producentem technologii jądrowej. Nie wykluczamy pozyskania kolejnych partnerów branżowych bądź biznesowych.
- Widzimy zresztą ogromne zainteresowanie instytucji finansowych właściwie z całego świata - instytucji, które chcą z nami inwestować. Dowodem tego niech będzie fakt, że EBI dwa tygodnie temu dał nam promesę na 1,5 mld euro - jako pierwszy bank w Europie i na świecie - na inwestycje w morskie farmy wiatrowe na Bałtyku. Także mamy już pierwsze konkretne pieniądze położone na stole na tę inwestycję. To pokazuje, że jesteśmy wiarygodni, że realizujemy konsekwentnie nasze założenia.
- Jesteśmy też otwarci na innych inwestorów, jeśli chodzi o offshore. Szukamy też inwestorów w obszarze magazynowania energii. Także tych wyzwań jest naprawdę dużo. Ale to wszystko jest dobrze przeanalizowane biznesowo i realne do przeprowadzania w zakładanym czasie. Oczywiście to bardzo ambitna strategia, ale my ją konsekwentnie zrealizujemy. O ile oczywiście będzie nam to dane.
W jakim sensie?
- O ile Polacy podczas wyborów podejmą decyzję, że będą chcieli kontynuacji tego programu, który dzisiaj zabezpiecza ich energetycznie. "Polska bezpieczna energetycznie" - to jest hasło, które przyświeca naszej strategii. Naszym głównym celem jest dostarczeni Polakom i polskiej gospodarce czystej, bezpiecznej, zielonej i taniej energii elektrycznej. Przyspieszamy transformację polskiej energetyki, aby te potrzeby zrealizować. Efektem realizacji strategii PGE będzie wzmocnienie bezpieczeństwa i suwerenności energetycznej Polski oraz dostęp do nowoczesnych usług i czystej energii dla klientów. To przemyślana, racjonalna i odpowiedzialna ścieżka rozwoju polskiej energetyki w oparciu o nowoczesne rozwiązania.
Mówił pan, że PGE zwiększyło zyski dzięki ostatnim akwizycjom. Macie jakieś dalsze plany w tym zakresie?
- Jesteśmy otwarci na nowe akwizycje, jeśli pojawi się taka możliwość na rynku. Dzisiaj jednak bardziej skupiamy się na zintegrowaniu PGE z dawną spółką PKP Energetyka, obecnie PGE Energetyka Kolejowa. W kilku obszarach już nastąpiła ta integracja.
- Mamy tak ambitny plan inwestycyjny, że dzisiaj musimy mierzyć siły na zamiary i przede wszystkim musimy zrealizować nasze priorytetowe inwestycje. Czyli odnawialne źródła energii, magazyny energii, rozwój sieci, dekarbonizacja ciepłownictwa i energetyka jądrowa, bo w tych obszarach będą potrzebne ogromne środki finansowe.
- Na tym się musimy skupić. Wiemy, gdzie najbardziej potrzeba funduszy i uwagi, wiemy, w którą stronę chcemy iść, w jakim kierunku - także na razie o akwizycjach nie myślimy, natomiast chcemy przeprowadzić te projekty, które mamy na horyzoncie.
Czy prąd z elektrowni jądrowej w Wielkopolsce popłynie w 2035 roku?
- Tak, podtrzymujemy tę datę.
Wyrobienie się z tym terminem to chyba kluczowy element strategii, jeśli PGE na serio myśli o zeroemisyjności w 2040 roku?
- Tylko energetyka jądrowa zapewni stabilną energię. Odnawialne źródła zawsze są niestabilne, bo zależą od słońca, od wody, od wiatru. Energetyka odnawialna nawet wsparta magazynami energii nigdy nie da tej stabilizacji dostaw, którą da energetyka jądrowa. Więc ten projekt jest po prostu niezbędny dla bezpieczeństwa przyszłości Polski.
Jak wygląda w takim razie postęp prac?
- Ten projekt już jest realizowany. W zeszłym tygodniu złożyliśmy jako spółka PGE ZE PAK Energia Jądrowa wniosek o wydanie decyzji zasadniczej, czyli takiego pierwszego dokumentu ważnego dla rozpoczęcia inwestycji. Równolegle pracujemy dzisiaj nad studium wykonalności z naszym partnerem koreańskim.
Rozmawiamy już wstępnie o pozyskaniu finansowania. Jest wiele banków, firm zainteresowanych finansowaniem tej inwestycji.
Kiedy w takim razie poznamy budżet?
- Właśnie rozpoczynamy prace nad budżetem tego projektu. Pamiętajmy, że w energetyce jądrowej wiele czasu zajmuje przygotowanie inwestycji, sama budowa już jest znacznie krótsza. Przynajmniej, jeśli chodzi o naszego koreańskiego partnera. W Europie mieliśmy przypadki, że jednak te budowy nie były realizowane w terminie. I właśnie dlatego wybraliśmy na partnera KHNP - bo ta firma jest sprawdzona, a projekty realizuje w terminie, i w budżecie. To jest bardzo istotne w dzisiejszych czasach.
- Podobnie jak w przypadku farm offshore, kluczowe jest przygotowanie dokumentacji. To jest trzy czwarte inwestycji. Na morzu koszt realizacji inwestycji jest bardzo wysoki, ze względu na wykorzystanie statków i niebezpieczne warunki. Dlatego jest bardzo ważne, aby czas wykonawstwa był skrócony do minimum. Podobnie jest jeśli chodzi o inwestycje w elektrownie jądrową. Trzeba dobrze przygotować inwestycję, aby trwała jak najkrócej. To znacząco obniża koszty.
No właśnie, offshore. Czy tutaj też wszystko będzie zgodnie z założeniami? W 2030 roku dojdziecie do 2,5 GW w morskich farmach wiatrowych na Bałtyku?
- Tak. A pierwsza energia elektryczna popłynie nawet wcześniej . Zakładamy, że na przełomie 2026 i 2027 roku. Inwestycja, którą prowadzimy dzisiaj na Bałtyku, to jest największa inwestycja w historii Polski w OZE. A to dopiero początek, bo docelowo chcemy mieć 7 GW. Tak więc 2,5 GW w 2026 roku to jest nasze pierwsze słowo, ale jak najbardziej realne, bo budowa praktycznie już trwa.
Chciałabym zapytać o element waszej strategii, który na razie chyba jest jeszcze w fazie planów, a nie realizacji. Kiedy zielony wodór przestanie być paliwem przyszłości, a stanie się paliwem teraźniejszości?
- Oto jest pytanie. Chcielibyśmy, aby stało się to jak najszybciej. My jako PGE też jesteśmy zaangażowani w ten projekt. Uczestniczymy w międzynarodowym projekcie badawczym dotyczącym prac nad produkcją zielonego wodoru. PGE chce być na tym rynku, chcemy wyprodukować zielony wodór z naszych instalacji OZE, poprzez elektrolizery. Planujemy ich moc w obecnej strategii na 300 MW.
- Zielony wodór chcemy sprzedawać dla transportu. Bo dzisiaj trudno mówić o wykorzystaniu wodoru w energetyce, jest na to jeszcze za wcześnie, ponieważ jest to nierentowne. Są znacznie tańsze paliwa aniżeli wodór. Ale w transporcie jak najbardziej obserwujemy rozwój tej dziedziny. Tak więc podchodzimy do tego bardzo poważnie, chcemy być największym producentem wodoru dla transportu w Polsce.
W poprzedniej strategii grupa PGE wskazywała, że ze względów przemian w branży i kwestii demograficznym spodziewacie się spadku zatrudnienia. Coś się zmieniło pod tym katem w nowej strategii?
- Spółka się będzie rozwijała. W przemyśle offshore będziemy potrzebowali tysięcy ludzi. Oczywiście nasze usługi są coraz bardziej nowoczesne, a więc siłą rzeczy będą potrzebowały w przyszłości mniej ludzi do obsługi. Ale zakładamy właściwie tylko odejścia naturalne, np. na emerytury. Raczej jesteśmy nastawieni na zatrudnianie fachowców. Stąd nasze duże zaangażowanie w szkołach średnich i szkołach wyższych. Jesteśmy partnerem wielu klas o profilu energetycznym w szkołach średnich, mamy partnerstwa także na uczelniach. Współpraca z instytucjami takimi jak politechniki jest dla nas szalenie ważna. Potrzebujemy młodych ludzi o wyprofilowanym, nowoczesnym wykształceniu.
- Sami też prowadzimy taką działalność - mamy Centrum Rozwoju Kompetencji w Bełchatowie, które uruchomiliśmy dla pracowników, którzy chcą się przebranżowić. Tam kształcimy ich pod kątem zawodów przyszłości związanych z energetyką odnawialną. Tak więc nie zakładamy żadnych redukcji zatrudnienia, a energetyka odnawialna będzie szansą na rozwój, jeśli chodzi o pracę.