Daniel Obajtek: ABW sprawdzała Saudyjczyków przed fuzją z Lotosem
- Gdyby nie Saudyjczycy, zabrakłoby nam paliwa już w 2019 roku - mówi w rozmowie z Interią były prezes Orlenu Daniel Obajtek. Zapewnia, że Saudi Aramco było opiniowane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jak i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Jednocześnie jest zdania, że ewentualne badanie słuszności fuzji Orlenu z Lotosem przed komisją śledczą może odstraszyć zagranicznych inwestorów i osłabić pozycję spółki, choć sam na przesłuchania jest gotowy.
Były prezes Orlenu Daniel Obajtek w wywiadzie dla Interii zdradził kulisy podpisania umowy z Saudi Aramco dotyczącej fuzji z Lotosem. Jak wyjaśnił, zarówno Arabia Saudyjska, jak i Iran były brane pod uwagę, jednak to ta pierwsza została ostatecznie wybrana z kilku powodów.
- (To - red.) największy producent ropy na świecie, stabilny partner i najkrótsza trasa dostaw. Wiedzieliśmy, że firma ma ogromny światowy potencjał i chcieliśmy mieć takiego partnera w biznesie. To nie jest tylko kwestia umowy na zakup ropy czy kwestia Lotosu. Kupiliśmy dodatkowo 50 hektarów gruntów do rozwoju petrochemii - powiedział Obajtek. Zapewnił, że umowa realizowana jest zgodnie z planem, a więc Orlen kupuje od Saudyjczyków "do 400 tys. baryłek ropy dziennie".
Były szef koncernu odniósł się do samego przebiegu spotkań. Jak tłumaczył, było ich wiele, a pierwsze z nich miało miejsce w 2018 roku ze względu na pierwsze dostawy ropy od Saudyjczyków w 2016 roku.
- Później tych spotkań mieliśmy mnóstwo. Gwarantuję, że gdyby nie Saudyjczycy, to nie tyle, że zabrakłoby nam paliwa w czasie wojny, ale zabrakłoby go nam już w 2019 roku. To wtedy przez 46 dni rurociągiem nie płynęła ropa ze względu na kryzys chlorkowy - tłumaczył Obajtek.
Jednocześnie zapewnił, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego opiniowała saudyjską firmę, podobnie również jak członkowie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Przyznał, że nie boi się udziału w komisji śledczej, bo kontrolował tę sprawę, tym bardziej, że "przedstawiciele niektórych służb uczestniczyli nawet w spotkaniach ze stroną saudyjską"
- Chętnie przyjdę, bo mam taką wiedzę, że z radością wśród kamer odpowiem na wszelkie pytania. Nie mogę się tego doczekać. Tylko jedno chciałbym zaznaczyć: to będzie tragedia dla naszej gospodarki. Gwarantuję. Jako patriota bardzo się tego boję - przyznał, tłumacząc, że taki obrót spraw odstraszyłby potencjalnych zagranicznych inwestorów, gdyż "biznes lubi ciszę".
- Jeżeli ktoś będzie robić z Orlenu oręż polityczny, to Orlen się stoczy, zostanie sam, nie będzie mieć partnerów. Wykończymy naszą największą firmę - mówił Obajtek, przyznając, że z prezesi międzynarodowych koncernów nie są obecnie pewni przyszłych umów z Orlenem.
Całą rozmowę z byłym prezesem Orlenu przeczytasz tutaj.