Decyzja RPP kluczowa dla milionów Polaków. Rząd też skorzysta
Na majowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej dokonała obniżki stóp procentowych. Na taki ruch liczyli kredytobiorcy, ale i rząd. Premierowi i ministrowi finansów zależy na tym, by firmy inwestowały, a konsumenci wydawali pieniądze - to dwa ważne motory wzrostu gospodarczego. Czy decyzja RPP sprawi, że oba te silniki przyspieszą? I jaki wpływ obniżka stóp będzie miała na napięty budżet państwa?
W środę 7 maja dobiegło końca dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Rynek - kierując się sygnałami wysyłanymi od początku kwietnia przez prezesa NBP Adama Glapińskiego i członków RPP (której Glapiński przewodniczy) - zakładał, że wynikiem tego posiedzenia będzie obniżka stóp procentowych o 50 punktów bazowych. Tak też się stało.
Na obniżkę stóp procentowych czekali od dawna posiadacze kredytów - niższe stopy to niższe raty w części odsetkowej, której wysokość zależy od oprocentowania pożyczonych pieniędzy. Tu kluczowy jest wskaźnik WIBOR, na który wpływa stopa referencyjna NBP. Ale cięcie stóp procentowych będzie miało jednak także konsekwencje znacznie wykraczające poza finanse osobiste statystycznego Kowalskiego. Poprzez liczne kanały wpłynie na całą gospodarkę.
Wzrost gospodarczy napędza kilka silników, wśród których ważne miejsce zajmują konsumpcja i inwestycje. W opublikowanych pod koniec kwietnia wieloletnich założeniach makroekonomicznych na lata 2025-2029 rząd prognozuje, że wzrost realnego PKB w tym roku wyniesie 3,7 proc. To korekta w dół w porównaniu do założeń z ustawy budżetowej, które mówiły o wzroście na poziomie 3,9 proc. Taka rewizja nie powinna jednak dziwić, bo otoczenie naszej gospodarki staje się coraz mniej stabilne: wojny handlowe i wciąż utrzymująca się niepewność geopolityczna skłaniają do większej ostrożności w przewidywaniach.
W tej sytuacji tym bardziej pożądane staje się odbicie w aktywności inwestycyjnej firm - i w aktywności zakupowej konsumentów. Rząd Donalda Tuska zakłada, że w 2025 r. realny wzrost spożycia prywatnego wyniesie 3,3 proc. (przypomnijmy, że zakupy konsumentów to wpływy z podatku VAT zasilające państwową kasę). Co do inwestycji, to na ten rok prognozowany jest ich realny wzrost o 8,9 proc., a więc oczekiwania są duże (nie bez powodu - Polskę czeka realizacja projektów z KPO, wydatkowanie środków z unijnej perspektywy finansowej na lata 2021-2027 oraz duże projekty publiczne, by wspomnieć chociażby o inwestycjach infrastrukturalnych związanych z CPK). Czy obniżka stóp procentowych pomoże w realizacji tych prognoz?
- To, czy efekt obniżek stóp procentowych rozleje się po gospodarce, nie jest przesądzone, bo czynników wpływających na zachowania konsumenckie i inwestycyjne jest więcej i nie ograniczają się one jedynie do kosztu pieniądza - mówi Interii Biznes Adam Antoniak, starszy ekonomista ING Banku Śląskiego.
Jak dodaje, zapowiedzi tego, że ten koszt będzie niższy, materializowały się już przed obniżką stóp przez RPP. - Stopy rynkowe, czyli stawki WIBOR (zwłaszcza te dłuższe, WIBOR 3M i WIBOR 6M), mocno spadły. Rynek wyceniał oczekiwania, że stopy procentowe spadną i że koszt pieniądza będzie niższy. Dla firm istotny jest jednak szereg zmiennych. Główny element niepewności to globalna koniunktura i to, co będzie się działo z cłami. Firmy raportują, że ten czynnik jest dla nich ważny. Jeśli nie wiemy, jakie będą stawki celne, jaki będzie koszt materiałów itp., to nie ułatwia dokonywania inwestycji. Może się więc okazać, że koszt pieniądza nie jest obecnie najważniejszym kryterium przy podejmowaniu decyzji przez przedsiębiorstwa.
- Oczekujemy, że w tym roku aktywność inwestycyjną powinny wspierać przede wszystkim fundusze unijne i to one będą napędzać przyspieszenie w tym względzie, a nie niższy koszt pieniądza po obniżce stóp - wskazuje Adam Antoniak. - Mowa tutaj zwłaszcza o środkach z KPO - mamy do wydania środki w kwocie 35 mld euro w formie pożyczek, a także 25 mld euro grantów. Zwłaszcza czasu na wydatkowanie grantów mamy mało - musimy się z nich rozliczyć do połowy 2026 r., więc w tej kwestii będzie musiało nastąpić przyspieszenie wydatkowania tych funduszy - dodaje.
Urszula Kryńska, kierowniczka Zespołu Analiz i Prognoz w Biurze Analiz Makroekonomicznych w PKO BP, potwierdza, że jeśli chodzi o finansowanie firm, to sprawa jest mniej jednoznaczna. - Dane GUS pokazują, że w sektorze dużych firm (50 pracowników i więcej) aż 70 proc. inwestycji finansowanych jest ze środków własnych, a finansowanie zewnętrzne nie jest kluczowe. Z ankiet przeprowadzanych wśród przedsiębiorców wiemy, że przeszkodą inwestycyjną są nie tyle koszty kredytu, co niepewność, niedobory kadrowe i ceny energii. Zakładamy jednak, że popyt na kredyty będzie się rozkręcał w sektorze przedsiębiorstw. Firmy zapewne najpierw sięgną po finansowanie z KPO, ale później, z uwagi na duże potrzeby inwestycyjne, także po finansowanie bankowe - mówi nam ekonomistka.
- To, że RPP rozpoczyna cięcia stóp, jest już odczuwalne w pewnym zakresie przez firmy i konsumentów - zauważa z kolei Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. - Od czasu, kiedy prezes Glapiński na początku kwietnia zapowiedział rychłe cięcia stóp procentowych, złoty nieco się osłabił (przed kwietniowym posiedzeniem RPP, kiedy rynek był ostrożniejszy w wycenie skali i tempa obniżek stóp, złoty był mocny na tle walut regionu). Z punktu widzenia firm słaby złoty to bardziej konkurencyjny i opłacalny eksport. Za to import staje się nieco droższy, co odczuwają także konsumenci, jednak nie dzieje się to w takim stopniu, by można było mówić o zasadniczej zmianie rachunku ekonomicznego.
Rozmówca Interii Biznes przypomina jednocześnie, że obniżka stóp procentowych przez RPP nie będzie miała efektu natychmiastowego. Wiele zależy też od tego, co będzie się działo na kolejnych posiedzeniach Rady.
- Zakładaliśmy, że RPP rozpocznie łagodzenie polityki pieniężnej cięciem stóp procentowych o 50 pkt. bazowych. Niemniej sam proces luzowania będzie według nas stopniowy, a kolejne ruchy będą w mniejszej skali i rozłożone w czasie. W efekcie niższe stopy będą oddziaływały - różnymi kanałami - na gospodarkę, konsumenta i przedsiębiorców stopniowo. Skutki ekonomiczne będą się ujawniały w perspektywie 3-4 kwartałów, bo takie są też opóźnienia w kanale transmisji polityki pieniężnej na aktywność ekonomiczną.
- Ostatecznie wszystko zależy jednak od tempa i skali luzowania polityki pieniężnej, a z tym związana jest ciągle dość duża niepewność - podkreśla Grzegorz Maliszewski. - Otoczenie jest niestabilne ze względu na wpływ polityki handlowej USA, ale też RPP może być bardziej ostrożna z powodu luźnej polityki fiskalnej rządu. Dalsze ruchy Rady po majowym cięciu są niepewne - być może do pewnego stopnia pozwoli je przewidzieć czwartkowa (8 maja) konferencja prezesa NBP.
Informacja o cięciu stóp procentowych wywołała radość wśród kredytobiorców - to nieunikniony efekt psychologiczny. Ale cieszą się nie tylko obecni posiadacze hipotek. Także przyszli kredytobiorcy mają powody do tego, by z większym optymizmem spojrzeć na swoje plany finansowe.
- Z naszych analiz wynika, że największy wpływ obniżki stóp procentowych na popyt na finansowanie będzie dotyczył sektora kredytów hipotecznych - mówi Urszula Kryńska z PKO BP. - Wrażliwość konsumentów na wysokość stopy procentowej, która przy kredycie na zmienną stopę szybko i automatycznie przekłada się na wysokość raty, jest największa. Tak więc my zakładamy, że za sprawą obniżek stóp (łącznie przewidujemy do końca roku cięcie o 100 pkt. bazowych) wzrośnie popyt na kredyt hipoteczny. Także nasz optymizm co do rynku nieruchomości się zwiększa.
- Oczywiście, cięcia stóp NBP automatycznie przekładają się na koszt kredytu, zwłaszcza opartego o zmienną stopę procentową, zależną od WIBOR-u - dodaje Grzegorz Maliszewski z Millennium. - Ten koszt będzie więc spadał. Jednak duża część kredytów konsumpcyjnych czy nowo udzielanych kredytów hipotecznych dla gospodarstw domowych jest obecnie oparta o stałą, a właściwie quasi-stałą stopę procentową (zazwyczaj pozostaje ona niezmieniona w perspektywie pięciu lat). W wycenie tej 5-letniej stopy już uwzględnione są dość agresywne obniżki stóp procentowych NBP - jest ona niższa niż stopa referencyjna - co oznacza, że jeszcze przed faktycznym dokonaniem tej obniżki przez RPP osoby zaciągające nowe kredyty hipoteczne odczuwają niższy koszt finansowania. Jeśli chodzi o kredytobiorców posiadających już kredyt na zmienną stopę, to oni odczuwają pozytywny efekt cięć stóp dopiero wtedy, kiedy faktycznie te cięcia się dokonują, w miarę jak polityka monetarna jest łagodzona.
Spadek stóp procentowych ma też jednak drugą stronę medalu, a jest nią niższe oprocentowanie lokat bankowych i obligacji - zarówno obligacji detalicznych, które kupują Polacy chcący lokować w rządowych papierach oszczędności, jak i obligacji, których ofertę Ministerstwo Finansów kieruje do zagranicznych inwestorów. W przypadku oprocentowania obligacji niezadowolenie inwestorów z niższych odsetek to akurat powód do radości dla rządu - który zapłaci mniej posiadaczom obligacji. A to ważne, by nie nadszarpywać budżetu państwa, który i tak jest napięty jak struna.
- Niższe stopy procentowe to także spadek oprocentowania depozytów i lokat, a więc mniejsza atrakcyjność oszczędzania w bankach. Także oprocentowanie papierów skarbowych będzie się zmniejszało. Gorsza stopa zwrotu dla inwestorów oznaczać będzie jednak zarazem niższe koszty finansowania długu dla MF i budżetu państwa, a więc mniejsze obciążenia - tłumaczy Grzegorz Maliszewski.
- Przy obniżkach stóp procentowych lub wzroście oczekiwań na te obniżki spada oprocentowanie obligacji rządowych, zwłaszcza krótkoterminowych, np. 2-letnich. To ma pozytywny wpływ na koszty obsługi długu zagranicznego - dodaje Urszula Kryńska z PKO BP. - Przy obligacjach o dłuższym terminie zapadalności, np. 10-letnich, rentowność jest w mniejszym stopniu uzależniona od tego, co dzieje się z bieżącą stopą procentową banku centralnego. Na pewno jednak ten pozytywny wpływ na dług rządowy o krótkiej zapadalności będzie - oczywiście, przy założeniu, że inne czynniki pozostaną niezmienione, bo np. zwiększona niepewność czy negatywny sentyment na rynkach mogą skutkować wzrostem rentowności.
W budżecie na 2025 rok rząd Donalda Tuska zaplanował rekordowy deficyt w wysokości 289 mld zł. Zgodnie z ustawą dochody budżetu mają wynieść 632,6 mld zł, a wydatki 921,6 mld zł. Same wpływy do budżetu z podatków nie wystarczą, by tak ogromne wydatki zrealizować. Rząd w tej sytuacji jest zmuszony pożyczać pieniądze na rynkach, emitując dług - kwota potrzeb pożyczkowych brutto na 2025 r. to aż 553 mld zł. Z punktu widzenia ministra finansów Andrzeja Domańskiego istotne jest więc, aby odsetki płacone inwestorom od obligacji były jak najniższe. Można przypuszczać, że szef MF trzymał mocno kciuki za obniżkę stóp procentowych na majowym posiedzeniu RPP.
Z kolei niskie odsetki od środków zainwestowanych w obligacje czy zdeponowanych na lokacie bankowej będą frustrować statystycznego Kowalskiego, który może dojść do wniosku, że nie warto oszczędzać, a lepiej jest wydawać pieniądze.
- Konsumenci, którzy po obniżce rat kredytu będą mieli do dyspozycji więcej pieniędzy, mogą przekierować część tych środków na konsumpcję - wskazuje Grzegorz Maliszewski z Millennium. - W ostatnim czasie mieliśmy wzrost skłonności do oszczędzania; konsumenci podchodzili ostrożnie do wydatków, czemu sprzyjały wysokie stopy procentowe i niepewność co do przyszłej sytuacji finansowej oraz perspektyw zatrudnienia. Wraz ze spadkiem stóp skłonność do oszczędzania powinna się obniżać. Nie oznacza to jednak, że nastąpi masowy odpływ środków z lokat bankowych czy obligacji.
- Same obniżki będą sprzyjały dobrej koniunkturze - dodaje. - Jeśli niższym stopom będzie towarzyszyć niskie bezrobocie i spadek obaw o utratę pracy - które konsumenci przejawiali, mimo że dane dotyczące stopy bezrobocia nie potwierdzały tych subiektywnych odczuć - to ta skłonność do wydawania pieniędzy będzie wzmocniona.
- Oczekujemy, że konsumpcja prywatna będzie rosła w tempie zbliżonym do ubiegłorocznego, to jest w tempie około 3 proc., przy hamowaniu dynamiki wzrostu realnych dochodów, która w 2024 r. wynosiła ok. 10 proc., a obecnie jest wyraźnie niższa. Utrzymaniu dynamiki konsumpcji na podobnym poziomie rok do roku będzie sprzyjało to, że niższe stopy procentowe zniechęcą konsumentów do oszczędzania pieniędzy w bankach - zgadza się Urszula Kryńska z PKO BP. - Jednocześnie jednak nie zakładamy aż tak dużego boomu na kredyty konsumpcyjne, jak uczestnicy ankiety NBP (z 5 maja), z której wynika, że banki spodziewają się, że wzrost popytu będzie najwyższy od 2016 roku. Na pewno jednak konsumenci będą wspierać się kredytem, bo wzrost realnych dochodów w tym roku będzie mniejszy - a to z kolei będzie wspierać konsumpcję.
Także Grzegorz Maliszewski nie spodziewa się boomu konsumpcyjnego, a raczej utrzymania stabilnego wzrostu konsumpcji w porównaniu z 2024 r. - Warto dodać, że jeśli stopy procentowe będą obniżane, to zwiększy się popyt na kredyty mieszkaniowe, obecnie obniżony. Ożywienie na rynku mieszkań to z kolei wzrost konsumpcji dóbr trwałych: ludzie będą kupować więcej mebli, AGD czy RTV - mówi główny ekonomista Banku Millennium.
To, czy konsumenci będą wydawać pieniądze, w dużym stopniu zależy jednak także od ich nastrojów. A te ostatnio się pogorszyły. Jak podał Główny Urząd Statystyczny, bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (BWUK), opisujący obecne tendencje konsumpcji indywidualnej, wyniósł w kwietniu -16,5 i był o 1,3 pkt. proc. niższy w stosunku do poprzedniego miesiąca.
Spośród składowych wskaźnika najbardziej pogorszyły się oceny obecnej możliwości dokonywania ważnych zakupów przez konsumentów oraz obecnej sytuacji ekonomicznej kraju (spadki odpowiednio o 4,1 pkt. proc. i 1,8 pkt. proc.). Niższe wartości osiągnęły również oceny przyszłej sytuacji finansowej gospodarstwa domowego oraz przyszłej sytuacji ekonomicznej kraju (spadki odpowiednio o 1,6 pkt. proc. i 0,2 pkt. proc.). Wnioski? Konsumenci nie pozostają obojętni na doniesienia o niepokojach na świecie, możliwym wzroście inflacji na skutek polityki celnej administracji Donalda Trumpa czy zagrożeniach związanych z wojną za wschodnią granicą Polski. Takie otoczenie nie zachęca do wydawania pieniędzy, raczej nakazuje ostrożność.
Czytaj więcej: Polacy wydają mniej, sprzedaż spada. "Horyzont jest mglisty"
W pesymistycznym otoczeniu każdy dobry sygnał jest na wagę złota - i takim sygnałem, zarówno dla rynków finansowych, jak i dla konsumentów, jest obniżka stóp procentowych.
- Bilans obniżki stóp procentowych powinien być pozytywny i wspierać wzrost - zauważa Grzegorz Maliszewski. - Sam fakt cięcia stóp oznacza, że RPP jest bardziej przekonana co do tego, że inflacja spada w sposób trwały i utrwala się perspektywa inflacji umiarkowanej i obniżonej w stosunku do wysokich poziomów z 2023 r.
Katarzyna Dybińska