Deloitte: Straty banków będą mniejsze niż po poprzednim kryzysie
Światowe banki powinny wyjść z pandemii w lepszej formie niż z poprzedniego wielkiego kryzysu finansowego. Już ten rok powinien przynieść wzrost ich rentowności. Ale trzeba będzie pokryć potężne straty na kredytach. Tylko w USA może to być 318 mld dolarów - oceniają analitycy Centrum Usług Finansowych Deloitte.
Globalna firma doradcza Deloitte oszacowała skutki pandemii dla światowego sektora finansowego. Policzyła odpisy utworzone przez 100 największych banków w Ameryce Północnej, Europie oraz Azji Południowo-Wschodniej i stworzyła prognozę skutków pandemicznego kryzysu dla sektora. Oceniła, że straty banków po obecnym kryzysie będą mniejsze niż po poprzednim wielkim globalnym kryzysie finansowym z lat 2007-9. Stało się tak za sprawą ogromnych pieniędzy, jakie rządy i banki centralne wpompowały w gospodarki.
318 mld szacowanych strat stu największych banków w USA to w sumie 3,2 proc. udzielonych przez nie kredytów. Nawet jeśli ten scenariusz się spełni, straty będą jednak znacznie mniejsze niż po poprzednim kryzysie, kiedy sięgnęły 6,6 proc. pożyczonych przez nie pieniędzy.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Do końca III kwartału zeszłego roku największe banki w USA utworzyły 72,2 mld dolarów rezerw. A to znaczy, że będą musiały jeszcze odpisać grubo ponad 200 mld dolarów. Nie tylko w tym roku, bo straty będą się ciągnąć jeszcze przez kolejny 2022 rok. Sto największych banków w Europie utworzyło przez trzy kwartały zeszłego roku 89,4 mld dolarów rezerw, a w Azji - 115,2 mld dolarów.
Gigantyczne rezerwy utworzone przez sektor bankowy na świecie spowodowały, że rentowność banków spadła w 2020 roku prawie o 3 punkty procentowe. Średni wskaźnik zwrotu z kapitału (ROE) dla 100 największych banków w Ameryce Północnej, Europie i w Azji spadł do 6,8 proc. Przypomnijmy, że według danych Komisji Nadzoru Finansowego wskaźnik rentowności kapitałów polskiego sektora bankowego wynosił 3,38 proc., a więc był dwa razy niższy od przeciętnej rentowności banków na świecie.
Według analityków Deloitte, rentowność światowego sektora bankowego osiągnęła w ubiegłym roku dno, a w tym zacznie powoli rosnąć. Ale dopiero w 2022 roku największym bankom azjatyckim uda się "odbudować" rentowność sprzed pandemii w wysokości 9,2 proc. Szacunki Deloitte mówią, że jeszcze wyższy wzrost rentowności możliwy jest również w sektorze amerykańskim. Europejskim bankom odbudowa rentowności zajmie znacznie więcej czasu. Choć straty nie będą aż tak duże jak po poprzednim kryzysie, wiele banków stanie przed wyzwaniem związanym z odtworzeniem kapitałów przy wciąż niskiej rentowności.
Straty kredytowe to jeden z oczekiwanych skutków pandemii. A jakie są inne? Po jej wybuchu największym sukcesem sektora bankowego na całym świecie było to, że banki nie dały się... zamknąć. Dodajmy, że było to jedną z kluczowych spraw dla utrzymania zaufania publicznego, kiedy zaczął się kryzys. Okazało się, że w tych warunkach banki potrafiły prowadzić operacje, klienci byli obsługiwani, pracownicy - produktywni, a nadzorcy mogli odetchnąć z ulgą.
"Banki skutecznie wdrożyły technologie i wykazały niespotykaną wcześniej elastyczność i odporność (...) Co ważniejsze (...) odegrały kluczową role w stabilizowaniu gospodarki i przekazywaniu rządowych pakietów stymulacyjnych i pomocowych" - napisali analitycy Deloitte w raporcie "2021 - prognozy dla banków i rynków kapitałowych".
Darmowy program - rozlicz PIT 2020
Skoro wprowadzenie zasad sprawnego działania w zupełnie innym świecie mogło nastąpić tak szybko, to znaczy, że można zacząć się zastanawiać, co zrobić w organizacji, żeby utrwalić zmiany i działać jeszcze sprawniej. Zinstytucjonalizować to, co było przyczyną sukcesu. Może więc zająć się spłaszczaniem hierarchii, przyspieszaniem podejmowania decyzji, wzmacnianiem pozycji pracowników oraz wprowadzanie elastycznych miejsc pracy - sugerują analitycy Deloitte.
"Przyszły sukces może zależeć od tego, jak dobrze te lekcje zostały zinternalizowane i wdrożone" - napisali w raporcie.
Pandemia pokazała, które banki radzą sobie z cyfrową transformacją, a które zostają w tyle. Te, które wcześniej dokonały strategicznych inwestycji w technologie, okazały się w czasie kryzysu silniejsze. Ale maruderzy wciąż mają szansę, tylko po prostu muszą się pospieszyć.
Skoro klienci zasmakowali w bankowości cyfrowej i nie straszne są im już jej narzędzia, trzeba teraz powalczyć o to, żeby zwiększyć ich zaangażowanie. Ale trzeba umieć łączyć interakcje cyfrowe z ludzkimi, inteligentnie wykorzystywać dane i tworzyć dla klientów nowe wartości w korzystaniu z usług bankowych.
W sektorze bankowym już od lat trwała gigantyczna konkurencja o talenty - ludzi, którzy są w stanie wymyślić jak przyspieszyć kilkudniowy proces do kilku sekund i kilku klików, a równocześnie zachować jego bezpieczeństwo i niezawodność. Tak będzie dalej, choć może okazać się, że nie da się już kupować najlepszych za najwyższą cenę. Z drugiej strony banki muszą dbać o swoich pracowników i o to, żeby nie spadła ich produktywność. Muszą zwrócić uwagę na to - o czym jeszcze mało kto myśli - jak znieśli pandemiczny stres.
Banki mają do odegrania wciąż kluczową rolę w całej światowej gospodarce. Powinny postawić na przewodzenie zmianom społecznym, zaangażowanie w łagodzenie ryzyka klimatycznego poprzez przekierowanie strumieni kapitału z "brudnej" do "zielonej" gospodarki, poprawę zarządzania ryzykiem. Nie obejdzie się też bez zwiększenia przejrzystości, o co od poprzedniego kryzysu walczą regulatorzy na całym świecie.
Jacek Ramotowski