Dlaczego ruchy antyszczepionkowe zaczęły zdobywać posłuch?
W ciągu ostatnich 5 lat do Zakładu Epidemiologii NIZP-PZH wpłynęło około dziesięciu zgłoszeń tzw. uogólnionego zakażenia prątkiem gruźlicy niemowląt, które było związane z obowiązkowym podaniem szczepionki. - To nie jest argument przemawiający za zaniechaniem szczepień obowiązkowych - stwierdzają specjaliści epidemiolodzy. Zgodnie z ustawą o postępowaniu egzekucyjnym w administracji wojewoda może nakładać grzywnę wielokrotnie, aż do wykonania obowiązku szczepień. Z reguły są to kary wynoszące 1000 zł. - Co bardzo istotne, po wykonaniu obowiązku rodzic ma prawo wystąpić o zwrot zapłaconych kwot grzywny.
Nie jestem w stanie zrozumieć decyzji rodziców odmawiających zaszczepienia dzieci, bo przecież wiemy, że szczepienia są jednym z największych osiągnięć medycyny, dobrodziejstwem dla ludzkości, które powstrzymało epidemie wielu chorób zakaźnych - mówi dr Iwona Paradowska-Stankiewicz, konsultant krajowy w dziedzinie epidemiologii.
Dlaczego coraz więcej ludzi daje wiarę informacjom, że szczepienia są szkodliwe i odmawia szczepienia dzieci? - W takie informacje łatwiej uwierzyć, gdy na ulicach nie widzimy już - właśnie dzięki szczepieniom - ludzi z chorobą Heinego-Medina (polio). Zapominamy o chorobach takich jak wirusowe zapalenie wątroby typu B, nie słyszymy o licznych zgonach dzieci z powodu ciężkiej choroby bakteryjnej czy wirusowej - odpowiada konsultant krajowa w dziedzinie epidemiologii.
Ruchy antyszczepionkowe jako dowód na występowanie szkodliwych następstw szczepień przywołują istnienie niepożądanych odczynów poszczepiennych (NOP). Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny rejestruje je od 1996 roku. Najczęstszymi odczynami są reakcje miejscowe, gorączka. Ale mogą się zdarzyć i reakcje ciężkie w postaci reakcji anafilaktycznej. To groźne powikłanie, z którym dziecko natychmiast musi trafić do szpitala.
- Jeśli w pr zeszłości po podaniu szczepionki u dziecka zdarzyła się już raz taka reakcja organizmu jak np. obrzęk powiek, ust, tzw. obrzęk Quinckego, to istnieje możliwość przeprowadzenia kolejnego szczepienia w szpitalu, tak by dziecko było w pełni zabezpieczone - przypomina dr Paradowska-Stankiewicz.
Szczególnie niepokojące ryzyko powikłań istnieje po szczepieniu BCG (przeciwko gruźlicy - red.) w przypadku dzieci z zaburzeniami odporności. Szczepienie jest przeprowadzane w pierwszej dobie życia, a więc w okresie, kiedy niewiele jeszcze wiadomo o stanie układu immunologicznego dziecka. - W ciągu ostatnich 5 lat do Zakładu Epidemiologii NIZP-PZH wpłynęło około dziesięciu zgłoszeń tzw. uogólnionego zakażenia prątkiem gruźlicy niemowląt, które było związane z podaniem szczepionki. To jest bardzo poważny problem medyczny - przyznaje konsultant.
Jednak bilans korzyści - jak dowodzą epidemiolodzy - zdecydowanie przemawia za szczepieniami. Cała polska populacja podlegająca obowiązkowym szczepieniom liczy aktualnie ponad 7,5 mln osób. Liczba rejestrowanych w ciągu roku zgłoszeń wszystkich niepożądanych odczynów poszczepiennych to około 2,5-3 tys. W zdecydowanej większości są to odczyny łagodne.
- Odczyny zatem, biorąc pod uwagę ich występowanie w populacji objętej szczepieniami, stanowią niewielką liczbę, to promile. Ryzyko wystąpienia NOP-ów jest mniejsze niż to, z jakim mamy do czynienia w wypadku zachorowania z powodu braku szczepień - zaznacza konsultant w dziedzinie epidemiologii.
Dr Paweł Grzesiowski z Pediatrycznego Zespołu Ekspertów ds. Programu Szczepień Ochronnych przy ministrze zdrowia podkreśla, że możliwe jest indywidualizowanie postępowania wobec szczepionego dziecka.
Tłumaczy: - Dziecko jest szczepione według indywidualnego programu, gdy nie może niektórych szczepionek przyjąć ze względu na stan zdrowia lub przebieg procesu diagnostycznego. Z takiego powodu czasami odkładamy np. szczepienie przeciwko błonicy, tężcowi, krztuścowi o 1-2 miesiące. Takie postępowanie nie stanowi istotnego problemu, jest nim natomiast o tyle, że - o czym trzeba rodziców uprzedzić - odraczanie szczepień opóźnia zabezpieczenie dziecka przed tymi chorobami.
Specjalista podkreśla, że rozumie rodziców, którzy docierają do niego z obawami wzbudzonymi wiedzą zaczerpniętą z antyszczepionkowych blogów: - Boją się, a ze strachem nie można polemizować, choć my wiemy, że ten lęk jest irracjonalny. Trzeba rozmawiać, pokazywać absurdalność zarzutów antyszczepionkowych, przekonywać, jak niezwykle małe jest ryzyko powikłań po podaniu szczepionki w porównaniu z groźnymi zakażeniami.
Rodzice mający wątpliwości nierzadko dopytują, czy możliwe jest przesunięcie szczepienia, rozłożenie na inne terminy. Jeśli pojawia się taki problem, można próbować odesłać dziecko do poradni konsultacyjnej.
- Bardzo trudno jednak o taką konsultację dziś, bo poradni jest tylko kilkanaście w całym kraju - mówi dr Paweł Grzesiowski. Poddaje pod rozwagę: - Stawka za taką wizytę według dzisiejszego kontraktu to 15 zł. W aktualnej sytuacji szybkiego wzrostu liczby nieszczepionych dzieci, w budżecie państwa muszą znaleźć się pieniądze na ten typ porad, bo inaczej za parę lat czeka nas epidemia.
W Polsce najwięcej odmów szczepień dotyczy chorób, które łatwo się przenoszą drogą kropelkową lub powietrzną: odry, krztuśca i gruźlicy dziecięcej.
Co szczególnie niepokoi? Dr Grzesiowski wylicza: - Odra jest chorobą, której nie potrafimy leczyć. Raz na tysiąc przypadków obserwuje się ciężkie zapalenie mózgu i to nas właśnie niepokoi, bo nie wiemy, jak się przed tym uchronić. Takie powikłanie po szczepieniu praktycznie w ogóle nie występuje, oczywiście dziecko musi być zdrowe w momencie szczepienia.
Coraz trudniejsza w leczeniu ze względu na istnienie szczepów lekoopornych staje się gruźlica. - Jeśli pojawią się zachorowania wśród małych dzieci, może dojść także do wzrostu zachorowań na gruźlicę opon mózgowo-rdzeniowych i zwiększonej śmiertelności. - Krztusiec często pozostawia też u małych dzieci ślady neurologiczne, jako efekt niedotlenienia mózgu oraz działania toksyny krztuścowej. Samo zakażenie co prawda poddaje się leczeniu antybiotykami, ale powikłania są nieuleczalne. Zatem w przypadku tych trzech chorób podanie szczepionki i zabezpieczenie dziecka przed zachorowaniem jest jedynym skutecznym rozwiązaniem - tłumaczy specjalista.
Jak przyznaje z doświadczenia, dyskusja z rodzicami, którzy już stali się zdeklarowanymi przeciwnikami szczepień, jest bardzo trudna. Podkreśla natomiast: - Ale nie jestem zwolennikiem karania grzywnami za uchylanie się od szczepień z przyczyn światopoglądowych. Grzywny moim zdaniem są bardzo mało skuteczne w takich przypadkach, a jednocześnie jeszcze bardziej zaogniają spór z rodzicem, który jest w stanie uwierzyć we wszystko, co przeczytał w internecie.
Jak zatem przekonywać? Dr Paweł Grzesiowski przypomina, że jedną z propozycji Pediatrycznego Zespołu Ekspertów ds. Programu Szczepień Ochronnych było organizowanie dla rodziców uchylających się od szczepień dzieci obowiązkowych akcji edukacyjnych na temat chorób, z możliwością wizyty na oddziałach chorób zakaźnych.
- Perswazja to lepszy pomysł niż karanie grzywną - uważa. Dodaje: - Zespół pediatryczny proponował powstanie ministerialnego funduszu edukacyjnego promującego szczepienia. Sądzimy, że trzeba zatrudnić blogerów, rozwijać kampanie społeczne, bo szczepienia po prostu potrzebują nowoczesnej promocji.
Z badań Głównego Inspektoratu Sanitarnego dotyczących motywacj i rodziców odmawiających szczepień wynika, że ok. 40 proc. z nich nie zaszczepia dziecka pod wpływem ruchów antyszczepionkowych, w kilku procentach w grę wchodzą motywacje religijne, część rodziców burzy kalendarz szczepień w początkowym okresie życia dziecka, tłumacząc, że zaszczepi je, ale gdy dziecko podrośnie. Natomiast około połowa dzieci nie jest zaszczepiona z przyczyn typowo losowych: zmiana miejsca zamieszkania, problemy zdrowotne.
W Polsce nadal mamy bardzo wysoką wyszczepialność, która w przypadku wszystkich szczepień przekracza 95 proc. W pewnej części rzeczywiście jest ona wynikiem administracyjnego egzekwowania przymusu szczepień.
Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego, przyznaje, że przymus szczepień i kary grzywny to działanie opresyjne. Podkreśla: - W GIS uważamy, że nie ma sensu angażować w spory wokół szczepień prawa rodzinnego, dyskutując o odebraniu praw rodzicielskich. Byłaby to nadmierna ingerencja.
Natomiast znajdujemy uzasadnienie dla prawa administracyjnego zakładającego stosowanie kar grzywny.
Administracyjna procedura nakładająca obowiązek szczepień, związana z ustawą o egzekucji administracyjnej, znajduje swoje uzasadnienie w wyrokach NSA. W wielu wyrokach NSA stwierdził jasno, że szczepienie dzieci jest obowiązkiem prawnym rodziców, a do egzekucji wywiązywania się z tego obowiązku państwo dysponuje grzywnami nakładanymi przez wojewodę.
Rocznie kieruje się ok. 5 tys. upomnień zawierających wezwanie do wykonania obowiązku szczepień z zagrożeniem skierowania sprawy na drogę egzekucji administracyjnej. Wniosków do wojewodów o ukaranie w roku 2016 było 1851.
Zgodnie z ustawą o postępowaniu egzekucyjnym w administracji wojewoda może nakładać grzywnę wielokrotnie, aż do wykonania obowiązku szczepień. Z reguły są to kary - jak podaje GIS - wynoszące 1000 zł. - Co bardzo istotne, po wykonaniu obowiązku rodzic ma prawo wystąpić o zwrot zapłaconych kwot grzywny - wyjaśnia Jan Bondar.
Piotr Wróbel
Więcej informacji w miesięczniku "Rynek Zdrowia"