Do SSE na Opolszczyźnie trzeba przekonać ministra finansów
Waldemar Pawlak stwierdził, że do utworzenia na Opolszczyźnie specjalnej strefy ekonomicznej (SSE), która miałaby być częścią specjalnej strefy demograficznej, trzeba przekonać ministra finansów. Zdaniem wicepremiera, Rostowski jest krytyczny wobec stref.
Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak, który w piątek był w Opolu na zjeździe sprawozdawczo-wyborczym PSL, o utworzeniu SSE na terenie całego woj. opolskiego powiedział: "Nie chcę was martwić, ale w tej chwili minister (Jacek - przyp. red.) Rostowski w ogóle odnosi się krytycznie do instrumentu, jakim jest specjalna strefa ekonomiczna". I dodał: "Nie rozumiem w ogóle dlaczego".
Specjalna strefa demograficzna to projekt władz woj. opolskiego, który ma służyć walce z depopulacją, która najbardziej w kraju dotyka właśnie Opolszczyznę. Integralną częścią strefy demograficznej miałaby być - według planów marszałka woj. opolskiego Józefa Sebesty - specjalna strefa ekonomiczna obejmująca cały region.
Zdaniem Pawlaka SSE to "najlepsze i najrzetelniejsze podejście" dla przedsiębiorców i władz, bo dopiero po zainwestowaniu i uruchomieniu produkcji przedsiębiorca może uzyskiwać ulgę w przychodach z CIT. "To najbardziej sensowne rozwiązanie z punktu widzenia pomocy publicznej" - powiedział Pawlak.
Ale - dodał - minister finansów "dąży do zarżnięcia specjalnych stref ekonomicznych" i nie zgadza się na ich poszerzanie oraz przedłużenie terminu ich funkcjonowania. "Bardzo byłby chętny, by marszałek Sebesta skontaktował się ze swoimi kolegami z Platformy (Obywatelskiej) i przekonał ministra finansów, by ten zrozumiał, że specjalna strefa ekonomiczna to bardzo dobry instrument do przyciągania inwestorów i tworzenia atrakcyjnych miejsc pracy na tak trudne tereny jak Opolszczyzna" - skwitował w piątek w Opolu Waldemar Pawlak.
Wicepremier powiedział też, że duża emigracja przyczyniająca się do depopulacji na Opolszczyźnie jest wynikiem "mniejszej atrakcyjności pracy w regionie". Jego zdaniem to właśnie atrakcyjna praca jest warunkiem poprawy sytuacji demograficznej nie tylko opolskiego. Dlatego ministerstwo gospodarki widzi "konieczność i potrzebę" rozszerzania o kolejne tereny inwestycyjne strefy istniejące. Pawlak stwierdził natomiast, że "nie liczyłby", iż ministerstwo finansów zgodzi się na utworzenie oddzielnej opolskiej strefy ekonomicznej. "Zresztą nie bardzo też możemy tworzyć nowe strefy. Ale możemy rozszerzać te już istniejące i na tym bym skupił uwagę" - zaznaczył Waldemar Pawlak.
Zapewnił też, że w grę ciągle wchodzi możliwość przedłużenia działalności SSE. "Po raporcie Ernst&Young mówiliśmy o możliwości przedłużenia bezterminowego" - stwierdził wicepremier. Zaznaczył, że skoro kanclerz Niemiec "mówi o stworzeniu stref ekonomicznych we wschodnich Niemczech", to Polska powinna tym bardziej wykorzystać to, co już ma - istniejące strefy.
Na pytanie dziennikarzy przyznał, że w zasadzie cała Polska mogłaby być SSĘ. "Teoretycznie można to sobie wyobrazić, gdybyśmy zeszli z podatkiem CIT. do zera. Natomiast trzeba brać pod uwagę to, że takie rozwiązanie byłoby dość trudne do strawienia przez Unię Europejską" - powiedział.
Pawlak przypomniał raport ministerstwa finansów, z 2010 r., z którego wynikło, że "na bodaj 73 miliardy udzielonych wtedy wszelkiego rodzaju preferencji podatkowych, preferencje wynikające z działania stref stanowiły ok. 1, 4 mld zł". Zdaniem Pawlaka to kwota nieduża, ale istotna, bo w strefach jest 240 tys. miejsc pracy. "I to takich, które generują kolejne miejsca pracy w otoczeniu" - dodał. Pawlak wyraził nadzieję, że ministra Rostowskiego uda się przekonać do rozszerzenia SSĘ w najbliższym czasie, bo to może oznaczać "kolejne 20 tys. miejsc pracy jeszcze do końca tego roku".
Pawlak przypomniał też, że nad zainwestowaniem w woj. opolskim zastanawiał się jakiś czas temu np. Mercedes, dla którego atutem byli potencjalni pracownicy - mieszkańcy opolskiego, którzy często już dziś pracują w Niemczech w branży motoryzacyjnej. Niedoszłemu inwestorowi odpowiadało też ewentualne położenie - przy węźle autostradowym. Zdaniem premiera Mercedes wybrał Węgry, bo tereny polskie nie były dobrze przygotowane.