Donald Trump idzie po władzę w Białym Domu. Zyska dolar, osłabnie euro i unijna gospodarka
Wygrana Donalda Trumpa w listopadowych wyborach prezydenckich w USA staje się coraz bardziej prawdopodobna. Jej skutkiem może być wzrost amerykańskiego "egoizmu" ekonomicznego, czyli nowa odsłona protekcjonizmu i wojen handlowych. Taki kurs w polityce gospodarczej powinien wzmocnić dolara.
- Rabobank prognozuje, że jeszcze w pierwszej połowie tego roku, na skutek wystawienia w wyborach przez Republikanów Donalda Trumpa, kurs eurodolara może spaść poniżej 1,05
- Zaniepokojona perspektywą prezydentury Trumpa jest Christine Lagarde, prezeska Europejskiego Banku Centralnego. Przypomina, że w poprzedniej kadencji Trump wprowadził szkodliwe dla europejskich gospodarek taryfy celne na towary eksportowe
- Ograniczenie przez Donalda Trumpa pomocy dla Ukrainy mogłoby negatywnie wpłynąć na postrzeganie ryzyka geopolitycznego w Europie Środkowo-Wschodniej. W rezultacie zmalałby chęć zagranicznych kapitałów do rozpoczynania nowych inwestycji, czy rozwijania dotychczasowych, także w Polsce
Rosną szanse Donalda Trumpa na powrót do Białego Domu. Ostatnio były prezydent wygrał republikańskie prawybory w New Hampshire, pokonując byłą ambasador USA przy ONZ Nikki Haley z przewagą 12 punktów procentowych. Jego rywalka nie rezygnuje jednak z walki o uzyskanie nominacji swojej partii.
Jeśli ostatecznie Trump będzie kandydatem Republikanów, to zapewne - tak jak cztery lata wcześniej - stanie w szranki z Joe Bidenem. Nie wiadomo jednak, na ile sytuację byłego prezydenta skomplikują ciążące na nim liczne oskarżenia prokuratorskie.
Z najnowszego sondażu Reuters/Ipsos wynika, że 40 proc. amerykańskich wyborców zagłosowałoby na Donalda Trumpa, a 34 proc. na Joe Bidena. Pozostali ankietowani nie są pewni, jak będą głosować lub skłaniają się ku wyborowi innego kandydata.
Wielu Amerykanom nie podoba się wybór między byłym republikańskim prezydentem, a obecnym lokatorem Białego Domu z Partii Demokratycznej. Słabą stroną zarówno Trumpa, jak i Bidena jest zaawansowany wiek. Aż 67 proc. respondentów stwierdziło, że "ma dość oglądania tych samych kandydatów i chce kogoś nowego". Jednocześnie jednak tylko 18 proc. wyborców gotowych jest zrezygnować z udziału w głosowaniu z powodu niezadowolenia z obu polityków.
Jak zawsze bardzo ważnym tematem kampanii wyborczej będzie przyszłość amerykańskiej gospodarki. Donald Trump co jakiś czas alarmuje, że ekipa Bidena chce wielokrotnie podnieść podatki, a jego oponenci natychmiast ripostują. - Nie wiem, co oznaczają słowa: "chcą podwoić, potroić wszystko". Jeśli Trump sugeruje, że Biden "podwoiłby, potroiłby" federalne podatki dochodowe, to po prostu wymyśla liczby. Nie ma żadnych dowodów na poparcie tego twierdzenia - komentuje Howard Gleckman z think tanku Urban Institute.
Komentatorów ekonomicznych zawsze najbardziej interesują zmiany, jakie przyniosłoby zwycięstwo pretendenta do przejęcia fotela prezydenckiego. Eksperci spodziewają się, że druga kadencja Donalda Trumpa pociągnie za sobą powrót do protekcjonizmu i nowe wojny handlowe. To z kolei mogłoby zaszkodzić europejskiej gospodarce.
Analitycy Rabobanku prognozują, że ewentualna prezydentura Trumpa będzie stała pod znakiem niechętnego stosunku Białego Domu do Unii Europejskiej i neutralnego podejścia do rosyjskiej agresji na Ukrainę. Przyniesie także wojnę ekonomiczną z Chinami. Na te zdarzenia rynek może zareagować poważnym wzrostem awersji do ryzyka, a co za tym idzie umocnieniem dolara.
Rabobank prognozuje, że jeszcze w pierwszej połowie tego roku, na skutek wystawienia w wyborach przez Republikanów Donalda Trumpa, kurs eurodolara może spaść poniżej 1,05. "Od początku 2024 roku amerykański dolar jest najlepiej radzącą sobie walutą G10, ponieważ rynek ponownie przesuwa na później perspektywę obniżek stóp procentowych przez Fed i liczy się z powrotem Trumpa do Białego Domu" - napisali eksperci Rabobanku
Na obserwowane ostatnio umocnienie się dolara w dużym stopniu wpływa fakt, że rynki szanse na marcowe obniżenie przez Fed stóp procentowych zredukowały do około 40 proc., podczas gdy jeszcze pół miesiąca temu sięgały one 80 proc. Z kolei rozpoczęcie przez Stany Zjednoczone wielu wojen handlowych prawdopodobnie miałoby pozytywny wpływ na notowania dolara, gdyż łączyłoby się ze wzrostem popytu na dobra krajowe.
CZYTAJ WIĘCEJ:Świat przygotowuje się na możliwy powrót Donalda Trumpa do Białego Domu
"The Economist" prognozuje, że prezydent Trump, swoim zwyczajem, będzie miał jak najbardziej transakcyjne podejście do sojuszników USA. Autorzy publikacji uważają, że wiele państw zostanie uznanych przez Trumpa za "niewdzięczników". Mogą spodziewać się traktowania pozbawionego sentymentów, tym większego, im wyższy będzie stopień nierównowagi handlowej poszczególnych krajów z USA lub ich zbyt małe wydatki na zbrojenia. "The Economist" przypomina, że spośród 38 sojuszników Waszyngtonu w ramach NATO oraz w Azji, USA w 2023 roku miały deficyt handlowy z 26 z nich. W dodatku, 26 państw w ostatnim roku wydało mniej niż 2 proc. PKB na obronność.
Napięć między Waszyngtonem Trumpa, a krajami Starego Kontynentu spodziewają się także ekonomiści Rabobanku. "Jeśli prawdopodobieństwo ponownego wejścia Trumpa do Białego Domu wzrośnie, to Europa może szykować się na problemy z taryfami celnymi i na przegląd wydatków obronnych w związku z NATO i Ukrainą. Strefa euro już teraz mierzy się z wolniejszym wzrostem gospodarczym, a jej dodatkowe wydatki na zbrojenia mogłyby przypieczętować scenariusz recesyjny" - czytamy w raporcie Rabobanku.
Zaniepokojona perspektywą prezydentury Trumpa jest Christine Lagarde, prezeska Europejskiego Banku Centralnego. Przypomina, że w poprzedniej kadencji Trump wprowadził szkodliwe dla europejskich gospodarek taryfy celne na towary eksportowe i zagroził wycofaniem USA z NATO. Elity europejskie obawiają się także, że Trump wycofa się z szeregu regulacji w zakresie ochrony środowiska i transformacji energetycznej, po to, by korzyści mógł odnieść amerykański sektor wydobywczy i paliwowy.
Jeśli po dojściu do władzy Donald Trump ograniczyłby pomoc dla Ukrainy, a wojna trwałaby i nie udałoby się osiągnąć pokoju, Rosja zyskałaby przewagę. To mogłoby negatywnie wpłynąć na postrzeganie ryzyka geopolitycznego w Europie Środkowo-Wschodniej. W rezultacie zmalałby chęć zagranicznych kapitałów do rozpoczynania nowych inwestycji, czy rozwijania dotychczasowych, także w Polsce.
W amerykańskiej polityce wewnętrznej prezydent Donald Trump zapewne będzie chciał wydłużyć czas obowiązywania obniżek podatkowych, których celem jest pobudzenie gospodarki. Jednak powtórzenie zabiegów fiskalnych z pierwszej kadencji Trumpa przy coraz mniejszych wpływach do budżetu oraz większych wydatkach może być bardzo trudne do zrealizowania.
CZYTAJ WIĘCEJ: "The Economist": Donald Trump największym zagrożeniem dla świata w 2024 roku
Ostatnio dług publiczny w USA dotarł do rekordowego poziomu 34 bilionów dolarów i stanowi około 123 proc. PKB. Dla porównania, dług publiczny w Polsce to trochę ponad 50 proc. PKB. W sierpniu zeszłego roku Stany Zjednoczone zostały pozbawione najwyższego ratingu kredytowego przez agencję Fitch, która skrytykowała rosnący deficyt fiskalny kraju. W Białym Domu prezydenta Joe Bidena mówi się o konieczności równoważenia finansów państwa, ale ciągle jest to "bardziej słowo niż czyn".
Jacek Brzeski