Donald Tusk: Interesem władzy jest utrzymanie niezależności mediów
- W interesie każdej przyzwoitej władzy publicznej jest utrzymanie maksymalnego poziomu niezależności mediów - i to nie tylko niezależności politycznej. Jestem osobiście bardzo zainteresowany, żeby wolność i niezależność mediów nie była sloganem, tylko czymś autentycznym - powiedział premier Donald Tusk przed spotkaniem z przedstawicielami mediów i organizacji zrzeszających wydawców w sprawie nowelizacji prawa autorskiego.
Premier Donald Tusk oraz marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska zaprosili na spotkanie przedstawicieli mediów ws. zmian w prawie autorskim.
- Nie mam wątpliwości, że w interesie zarówno mediów, dziennikarzy, twórców, ale też w interesie każdej przyzwoitej władzy publicznej jest utrzymanie maksymalnego poziomu niezależności mediów - i to nie tylko niezależności politycznej. Przez te lata, kiedy budowaliśmy wspólnie wolną Polskę było bardzo wyraźnie widać, że jesteśmy na jakimś zakręcie wtedy, kiedy było poczucie, że ta wolność czy niezależność bywa ograniczana z różnych powodów, więc jestem osobiście bardzo zainteresowany, też z racji zawodowego doświadczenia sprzed wielu lat, żeby wolność i niezależność mediów nie była sloganem, tylko czymś autentycznym - powiedział premier przed dyskusją.
Tusk zwrócił uwagę na dysproporcję między rynkiem mediów a platformami cyfrowymi, która, jego zdaniem, wymaga "bardzo nowatorskich regulacji, też na poziomie legislacji".
- Jestem naprawdę przekonany - to nie jest pustosłowie (...), że w tej konkretnej sprawie rzeczywiście mamy wspólny interes (który - red.) polega na tym, żeby na tyle na ile jest to możliwe, będziemy szukali też najlepszych wzorów na świecie, żeby także państwo (...) potrafiło dyktować takie warunki wszystkim aktorom na tym rynku, żebyście państwo nie byli na pozycji przegranej w konfrontacji, która czasami się zdarza z tymi największymi - powiedział.
Jednocześnie przyznał, że nie widzi wśród innych państw obecnie funkcjonującego modelu współpracy między wydawcami a big-techami, z którego Polska mogłaby wziąć przykład. Podkreślił, że nadchodzące prace nad projektem ustawy w Senacie mogą zmienić zapisy przepisów.
- Do 30 lipca mamy czas w Senacie, gdyby chcieli w tym pierwszym kroku zrobić taką legislację, która by nas wszystkich satysfakcjonowała. Wiszą nad nami kary z powodu opóźnienia (wdrożenia dyrektyw UE - red.), więc chcielibyśmy tak czy inaczej maksymalnie szybko doprowadzić do końca przynajmniej pierwszy etap, ale nikt naprawdę nie ma zamiaru państwa zwodzić. Jeśli dzisiaj dojdziemy do takiego wniosku, że potrzebujemy jeszcze kilka czy kilkanaście tygodni, żeby wypracować ten mechanizm, o który wam chodzi, to naprawdę możemy (...) zagwarantować też publicznie taki cykl postępowania, który możliwie szybko dałby nam wszystkim satysfakcję że znaleźliśmy dobre rozwiązanie.
Marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska podkreśliła, że kwestia prawa autorskiego jest problematyczna i dotyka szerokiej grupy osób: artystów, muzyków, dziennikarzy, naukowców.
- Ta dyrektywa to jest krok w dobrą stronę, ale ona także nie rozwiązuje wszystkich problemów ani państwa, ani różnych innych środowisk, bo to jest pierwsza próba uporządkowania tego co się dzieje. Internet brutalnie wszedł w nasze życie z dobrymi i złymi rzeczami i musimy się w tym wszystkim odnaleźć. A zadaniem państwa jest stworzenie takiego prawa, które będzie chroniło tych którzy wytwarzają te wartości intelektualne, od artystów, po dziennikarzy, po wydawców, którzy nie mogą przegrywać w konkurencji z wielkimi gigantami - wskazała.
Dodała, że chciałaby, aby stworzone prawo było nowoczesne i bezpieczne, dające gwarancje, "że przynajmniej na jakiś czas interesy tych wszystkich środowisk będą zabezpieczone.
Zaproszenie premiera na spotkanie to reakcja na ubiegłotygodniowy apel wydawców oraz dziennikarzy polskich mediów do polityków, by zmienili uchwalone w Sejmie niekorzystne dla mediów przepisy prawa autorskiego i praw pokrewnych. W apelu podkreślono, że w trakcie uchwalania przepisów o prawie autorskim w świecie cyfrowym zlekceważono ich postulaty, o których realizację zabiegali. "Oczekiwaliśmy wprowadzenia instrumentów mediacji między platformami i wydawcami w przypadku sporu o tantiemy, rekompensaty za ekspozycję treści w sieci oraz ochrony przed ich kopiowaniem" - czytamy.
Wydawcy obawiają się, że przepisy doprowadzą do "zagłodzenia mediów" przez duże platformy cyfrowe. W przypadku sporu o tantiemy, rekompensaty za ekspozycję treści w sieci oraz ochrony przed ich kopiowaniem chcieliby również wprowadzenia instrumentu mediacji między platformami i wydawcami. Zdaniem wydawców, postulaty te zostały zignorowane zarówno przez MKiDN, jak i Sejm.
Wydawcy podkreślają, że w trakcie uchwalania przepisów o prawie autorskim w świecie cyfrowym zlekceważono ich postulaty, o których realizację zabiegali. Pod apelem podpisali się wydawcy oraz dziennikarze polskich mediów - łącznie ponad 350 tytułów gazet i portali lokalnych.
Posiedzenie senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu, gdzie odbędzie się dyskusja nad kształtem projektu, odbędzie się w czwartek. Lewica zapowiedziała już złożenie tożsamych poprawek, które zostały odrzucone w Sejmie, które dotyczą m.in. doprecyzowania przepisów dotyczących tego, kiedy wydawcy przysługuje wynagrodzenie, oraz przepis nakazujący Big Techom udostępnianie wydawcom danych ważnych dla określenia wysokości wynagrodzenia. W poniedziałek senatorowie Lewicy spotkali się z przedstawicielami mediów. Po rozmowach wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat poinformowała, że poprawki proponowane przez Lewicę uzyskały jednoznaczne poparcie środowiska wydawców.