Drogie wino. Inwestycja na niepewne czasy?
Inwestycje w cenione roczniki win ze sprawdzonych winnic od wielu lat cieszą się popularnością. Obecny okres niepewności na rynkach może skłaniać do inwestycji alternatywnych, a wino do takich zakupów nadaje się idealnie.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Warto wiedzieć, że większość inwestycji w wino (wino inwestycyjne) polega na zakupach towaru, którego najczęściej nie tylko nigdy nie wypijemy, ale nawet nie zobaczymy. Jest składowane w specjalnych inwestycyjnych "piwnicach" i stanowi po prostu aktywa podlegające zbyciu.
Krótko mówiąc, inwestorzy kupują wino, ale go nie piją. Większość ludzi, którzy kupują wino, chce go spróbować. Są jednak i tacy, którzy na wino wydają grube pieniądze, a potem nawet nie oglądają kupionych butelek. Wolą wybrać wino niż akcje, bo fermentowany napój z winogron może przynieść większe zyski, na dodatek nieopodatkowane - przekonują eksperci.
Czy możemy pójść do sklepu, kupić wino i czekać aż nabierze wartości? Zdarzały się sytuacje, kiedy średniej klasy wino nagle zostawało odkryte przez sommelierów, ale po pierwsze - taka sytuacja to niemal wygrana na loterii, a po drugie - taka "wygrana" raczej nigdy nie będzie dotyczyła wina z najniższej półki cenowej.
Jeśli naprawdę chcemy zwrócić się w stronę inwestycji, to powinniśmy się wybrać nie do supermarketu i nie do sklepu monopolowego. Lepiej zostać w domu i przejrzeć międzynarodowe portale aukcyjne. Można na nich licytować nawet pojedyncze butelki w cenach od kilkudziesięciu do kilkuset euro. Jeśli zaś wolimy dokonać interesującego zakupu w tradycyjnym sklepie w Polsce - warto poszukać takiego, który specjalizuje się w sprzedaży win wysokiej klasy. Możemy tam nie tylko dokonać zakupu, ale także uzyskać pomoc doradcy, który podpowie, które butelki mają największy potencjał.
Nie liczmy jednak, że przy takich mikro-inwestycjach zostaniemy poważnie potraktowani przez "prawdziwych" inwestorów. Zakup jednej lub kilku butelek to dla nich jeszcze nie kolekcja. Eksperci twierdzą, że minimalna kwota, jaką należy przeznaczyć na wino, aby móc na nim zarobić, to 50 tys. zł.
Najwyższa półka to renomowane domy aukcyjne, takie jak Christie’s czy Sotheby’s. Można także szukać kontaktów, które umożliwią nam bezpośredni dostęp producentów. Nie jest to jednak zadanie łatwe, a czasem będzie nawet niemożliwe. Np. wina z Bordeaux mogą kupować tylko zarejestrowani negocjanci, a pozostali kupujący mogą je nabywać dopiero od pośredników.
Nie każde wino nadaje się na inwestycję. Większość trunków wraz z wiekiem traci na wartości. W przypadku popularnych alkoholi dostępnych w supermarketach, zazwyczaj najlepsze będzie wino z ubiegłego sezonu. Wina kilkuletnie to często takie, których po prostu nie udało się wcześniej sprzedać.
Inaczej jest z winami wysokiej klasy, które swoją dojrzałość uzyskują dopiero 10, 20, a nawet 25 lat od daty zabutelkowania. W związku z tym, za wino inwestycyjne uznamy takie, którego wartość będzie rosła w długim czasie. Zazwyczaj inwestorzy biorą pod uwagę perspektywę 5-letnią lub 10-letnią. Planując zakup jakiegoś wina, analizują, ile zyska ono na wartości w takim właśnie czasie.
Ale nawet w przypadku win z renomowanych winnic, nie każde będzie nabierało wartości w takim samym tempie. Wiele zależy od konkretnego rocznika, oceny ekspertów (tu najbardziej liczyć się będzie smak), a także od dostępności na rynku. Im mniej butelek dostępnych w sprzedaży, tym wino będzie cenniejsze dla kolekcjonerów.
Jak przewidzieć potencjał inwestycyjny? Podobnie jak w przypadku wartości akcji lub dzieł sztuki! Trzeba śledzić trendy i analizować dane statystyczne, często przedstawiane na kolorowych wykresach. Można z nich wyczytać, jak wartość danego wina zmieniała się w czasie, ale nikt nie da gwarancji, czy dany trend utrzyma się także w przyszłości. Jak każda inwestycja, także inwestowanie w wino wiąże się z ryzykiem.
Warto mieć świadomość, że wino inwestycyjne stanowi mniej niż 1 proc. wina produkowanego rocznie na świecie. W dodatku te najlepsze trunki zazwyczaj pochodzą z konkretnych regionów. Najważniejszy z nich to Bordeaux. Inne francuskie regiony warte uwagi to Dolina Rodanu, Burgundia, a ostatnio także Szampania. We Włoszech liczy się przede wszystkim Toskania, a z innych rynków warto wspomnieć o Kalifornii. W ostatnich latach właśnie amerykańskie wina okazywały się często czarnymi końmi dla inwestorów. W latach 2015-2020 wina inwestycyjne z Kalifornii podrożały o ponad 800 procent! To jednak sytuacja skrajna.
Zazwyczaj wina kupowane w celach inwestycyjnych stabilnie przyrastają na wartości - średnio o 7-10 proc. po pierwszym roku i ok. 150-200 proc. w okresie 10 lat. Co ciekawe, pandemia nie wpłynęła negatywnie na rynek win kolekcjonerskich. W 2021 roku Indeks Liv-ex 100, odzwierciedlający notowania stu najpopularniejszych win na rynku wtórnym, wzrósł o 23 proc.
Dla wielu kupujących ważny jest także fakt, że inwestowanie w wino nie jest opodatkowane. Warunkiem jest przetrzymanie danego zakupu przynajmniej 6 miesięcy. Po takim okresie wino, jako produkt nietrwały, nie podlega opodatkowaniu po odsprzedaży.
Osoby kupujące wino kolekcjonerskie można podzielić na dwie grupy. Jedna składa się z koneserów, którzy wypełniają swoją piwniczkę drogimi winami, ale przy szczególnych okazjach chętnie je degustują. Najwięksi kolekcjonerzy zapewne nie wypiją wszystkiego, co uda im się zgromadzić za życia, dla nich jednak w drogim winie liczy się przede wszystkim unikalny smak.
Drugą grupę stanowią osoby, które traktują wino wyłącznie jako korzystniej opodatkowany odpowiednik złota lub akcji. Nawet wśród największych światowych inwestorów zdarzają się tacy, którzy są całkowitymi abstynentami. Inni, na co dzień kupują znacznie tańsze trunki, a wina kupowanego w celach biznesowych nawet nie oglądają. Jak to możliwe?
Duzi inwestorzy zazwyczaj kupują całe skrzynki z winem, ale nie sprowadzają ich do swoich domów. Trunki przechowywane są we francuskich lub brytyjskich magazynach, które dbają o idealną wilgotność i temperaturę. W magazynach butelki są układane poziomo (zapobiega to wysuszeniu korka), a także nie mają dostępu do światła słonecznego. To, że butelki nie są przemieszczane (a więc nie są narażone na wstrząsy) jeszcze bardziej zwiększa ich wartość.
Zobacz także: