Drożeją kredyty konsumpcyjne, ale tanieją hipoteczne
W tym roku Polacy wyjątkowo chętnie się zadłużają i to zarówno na konsumpcję, jak i na zakup nieruchomości. Nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę niskie bezrobocie i rosnące płace. Warto też dodać, że kredyty ratalne i pożyczki gotówkowe pod koniec ubiegłego roku były najtańsze w historii. Expander zwraca jednak uwagę, że w tym roku ich oprocentowanie rośnie i zbliża się do dawno niewidzianego poziomu 8 proc. W lepszej sytuacji są ci, którzy zaciągają kredyty hipoteczne - ich oprocentowanie spada. Lawinowo rośnie za to wartość złożonych wniosków - według BIK w maju była aż o 25 proc. wyższa niż przed rokiem.
Według BIK, od stycznia do kwietnia 2018 r. banki udzieliły 27 mld zł kredytów konsumpcyjnych (pożyczki gotówkowe i kredyty ratalne). To prawie o 9 proc. więcej niż przed rokiem. Niestety według NBP, ich oprocentowanie jest z miesiąca na miesiąc coraz wyższe. Jeszcze w grudniu 2017 r. wynosiło 7,02 proc., a w kwietniu tego roku było to już 7,93 proc. Zbliżyło się więc do niewidzianego od dwóch lat poziomu 8 proc. Na pocieszenie należy jednak dodać, że to wciąż są bardzo atrakcyjne stawki. Warto pamiętać, że 7,02 proc., do którego się teraz porównujemy, to był najniższy poziom w historii.
Obserwowany w tym roku wzrost kosztu kredytów konsumpcyjnych raczej nie ograniczy zainteresowania tym rodzajem finansowania. Po pierwsze zmiany są bowiem zbyt małe. W przypadku kredytu na kwotę 10 000 zł, zaciągniętego na trzy lata, różnica w wysokości raty wyniesie zaledwie 4 zł. Poza tym popyt na kredyt nadal będzie wspierać niskie bezrobocie i rosnące płace, które sprawiają, że Polacy nie boją się zadłużać. Nie zmieni się to dopóki na horyzoncie nie pojawi się jakieś poważniejsze zagrożenie.
Wartość udzielonych w tym roku kredytów hipotecznych również wyraźnie rośnie. BIK właśnie podał, że w maju wartość złożonych wniosków była aż o 25,5 proc. wyższa niż przed rokiem. Dane NBP na temat oprocentowania są jednak dostępne jedynie do kwietnia i pokazują, że stają się one coraz tańsze. W przypadku kredytów udzielonych (bez umów renegocjowanych) w kwietniu średnie oprocentowanie wyniosło 4,35 proc. To trzeci najniższy wynik w historii. Odrobinę taniej było jedynie w kwietniu i maju 2016 r. - odpowiednio 4,31 i 4,34 proc.
Ponieważ oprocentowanie kredytów konsumpcyjnych i hipotecznych poszło w przeciwnych kierunkach, to zdecydowanie wzrosła różnica między nimi. W kwietniu wyniosła 3,58 proc. i była najwyższa od października 2015 r. Tymczasem jeszcze w grudniu ubiegłego roku wynosiła 2,62 proc. i była najniższa w historii. Poziom stóp procentowych w Polsce się nie zmienił, a różnica w oprocentowaniu tych dwóch typów kredytów wzrosła o prawie 1 pkt. proc. Tak istotna zmiana w zaledwie kilka miesięcy może być oczywiście przypadkowa (np. wywołana zmianą typu klientów zaciągających kredyty). Prawdopodobne jest jednak również to, że przynajmniej częściowo jest ona spowodowana świadomymi działaniami banków.
Jedna z możliwości jest taka, że banki zaczęły obawiać się o przyszłą kondycję gospodarki i wolą mocnej zachęcać do zaciągania kredytów hipotecznych, które są przecież zabezpieczone nieruchomością, a więc są obarczone mniejszym ryzykiem. Wyższym oprocentowaniem zniechęcają natomiast do zaciągania kredytów konsumpcyjnych.
Może jednak chodzić po prostu o chęć poprawy zyskowności. W przypadku kredytów konsumpcyjnych niestety niewiele osób porównuje oferty. Łatwo jest więc wprowadzić podwyżki w taki sposób, że klient się nie zorientuje. W przypadku kredytów hipotecznych jest dokładnie odwrotnie - jest tu większa konkurencja, gdyż przy dużych kwotach zdecydowanie większą wagę przykłada się do porównywania ofert. Banki chcące zwiększyć zyski muszą więc przyciągać jak najwięcej klientów, a to najłatwiej zrobić oferując atrakcyjne warunki.
Jarosław Sadowski