Druga fala zadała cios konsumpcji, przemysł jeszcze się trzyma

Druga fala i niebotyczny wzrost zachorowań w październiku zadały cios konsumentom, ale dopiero listopad da obraz prawdziwego załamania. Przemysł trzyma się dość mocno, a produkcja budowlano-montażowa świadczy o lekkiej poprawie w inwestycjach publicznych. Jest szansa, że gospodarka nie zanurkuje tak, jak na wiosnę, zanim nadejdzie trzecia fala.

GUS jak zwykle pod koniec miesiąca opublikował cały zestaw twardych danych statystycznych za poprzedni miesiąc. Czyli za październik, kiedy już liczba nowych zachorowań w Polsce przebijała najczarniejsze prognozy i wiosenne statystyki, a rząd musiał wykonać trudne mentalne zadanie przejścia od postawy ignorowania rzeczywistości do próby stawienia jej czoła.

Obywatelskie samoograniczenia

Ścieżka jaką wybierają władze publiczne jest ważna, bo formalne ograniczenia mają bardzo duży wpływ nie tylko na rozprzestrzenianie się zachorowań, ale także na sytuację gospodarki. Restrykcje i ograniczenia wprowadzane były w październiku stopniowo, podążały tropem rozwoju sytuacji, nie miały charakteru prewencji, w przeciwieństwie do wprowadzanych na wiosnę. Ale w obliczu szalejącej pandemii nie mniej ważny jest strach i samoograniczenia nakładane sobie przez obywateli.

Reklama

Dlatego dane październikowe mają dwa oblicza. Dane o produkcji przemysłowej pokazują, że ten sektor gospodarki został zaledwie przez "drugą" falę" muśnięty. Produkcja sprzedana przemysłu była wyższa o 1 proc. licząc rok do roku i wyższa o 3,2 proc. niż we wrześniu. Co ważne, po wyrównaniu sezonowym, wzrost produkcji wyniósł 3,8 proc. w skali roku.

W całym okresie styczeń-październik była ona o 2,7 proc. niższa w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku, a więc trwał - choć z mniejszą dynamiką niż w wielu poprzednich miesiącach - proces nadrabiania przez przemysł pandemicznych strat.

- Dobry wynik przemysłu w październiku jest zgodny ze wskazaniami całej palety wskaźników ekonomicznych i nieekonomicznych sugerujących brak istotnego negatywnego wpływu drugiej fali COVID-19 na aktywność w tym sektorze - skomentowali dane GUS analitycy banku Pekao.

Zatrudnienie w porównaniu z wrześniem wzrosło o 0,1 proc., a o 1,6 proc. przeciętne wynagrodzenie. To nie są spektakularne dynamiki, ale jak na okres głębokiej recesji wyglądają bardzo dobrze. Zatrudnienie w październiku było o zaledwie 1 proc. mniejsze niż przed rokiem, a wynagrodzenia były wyższe o 4,7 proc.

Ale równocześnie GUS ogłosił badania koniunktury w podstawowych działach gospodarki mierzone w pierwszej dekadzie listopada. I okazało się, że wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury spadł i w przemyśle, budownictwie, transporcie i logistyce, w handlu, w zakwaterowaniu i gastronomii (co oczywiste), a nawet w trzymających się mocno finansach oraz informacji i komunikacji.

- (...) nastroje przedsiębiorców w przetwórstwie przemysłowym uległy w tym miesiącu wyraźnemu pogorszeniu (...). W jakim stopniu przełoży się to na niższą produkcję - to pozostaje kwestią otwartą - uważają analitycy Pekao.

Obawy o przyszłość

W przetwórstwie przemysłowym wskaźnik koniunktury spadł do minus 20,5 z minus 9,7 w październiku. Spadek nie był wprawdzie tak głęboki jak na wiosnę, ale bardzo znaczący. Co więcej, składowa "prognostyczna" wskaźnika spadła aż do minus 33,1. To znaczy, że przedsiębiorstwa oceniają, że sytuacja mocno się pogorszyła, ale naprawdę źle dopiero będzie. Dlaczego?

O ile związane z jesienną falą zachorowań restrykcje dotknęły - zapewne bardzo mocno - usługi i handel, o tyle w zasadzie nie dotknęły przemysłu. Może to być więc odzwierciedlenie obaw o to, że restrykcje się jeszcze nasilą. Na razie widać, że rząd raczej mówi o "otwieraniu" gospodarki, a nie zwiększaniu restrykcji. Na tej podstawie można sądzić, że obawy - przynajmniej w ramach trwającej "drugiej" fali - mogą się nie spełnić.

Ale jest też inne ich wytłumaczenie. Być może z powodu zachorowań tu i ówdzie zaczyna brakować rąk do pracy. Pamiętamy, że w lecie, gdy premier Mateusz Morawiecki mówił o wirusie, iż "już sobie poszedł" i "nie trzeba się jego bać", mieliśmy do czynienia właśnie z ogniskami zachorowań transmitowanymi w obrębie zakładów pracy. Były to kopalnie, fabryki mebli, masarnie.

Wniosek stąd taki, że zakładów przemysłowych nie trzeba zamykać na mocy rozporządzenia. Bo przy krytycznej masie zachorowań zamkną się same albo znacznie ograniczą produkcję. Być może właśnie spadek części "prognostycznej" wskaźnika koniunktury jest odzwierciedleniem takich właśnie obaw.

O ile twarde dane o produkcji przemysłowej pokazują, że w październiku trzymała się jeszcze mocno, ogłoszone w poniedziałek informacje o sprzedaży detalicznej mówią, iż konsumenci już wtedy doznali szoku. Zmniejszyła się ona w październiku w cenach bieżących o 2,1 proc. rok do roku wobec wzrostu o 2,7 proc. we wrześniu.

Dynamika sprzedaży liczonej w cenach stałych zmniejszyła się w październiku do minus 2,3 proc. rok do roku. Natomiast po wyeliminowaniu wpływu czynników sezonowych, sprzedaż liczona w cenach stałych była w październiku o 2,1 proc. niższa niż we wrześniu. Dodajmy, że w październiku handel nie był jeszcze objęty administracyjnymi restrykcjami.

- Niski odczyt to w naszej ocenie efekt samoograniczania się konsumentów. To jednak dopiero przedsmak tego co zobaczymy w listopadzie - wydatki kartowe sugerują, że roczna dynamika sprzedaży może odnotować dwucyfrowe spadki, choć nie tak znaczące jak na wiosnę - napisali w komentarzu analitycy mBanku.

Przypomnijmy, że w marcu sprzedaż detaliczna spadła o 9 proc., a w kwietniu rok do roku - o 22,9 proc.

Bardzo wyraźnie (o 9,7 proc. rok do roku) w październiku spadła sprzedaż odzieży i obuwia, co jak na jesienny sezon dziwi analityków. Tradycyjnie natomiast, jak w wielu poprzednich miesiącach trwania pandemii, wzrosła sprzedaż mebli, oraz sprzętu rtv i agd (o 11,9 proc.). Nasilenie tych wzrostów oznacza znany już trend - życie powraca do mieszkań. Podobnie, jak podczas "pierwszej" fali, po kilku miesiącach spadku, znowu rosła sprzedaż przez Internet.

- (...) utrzymujący się szybki wzrost sprzedaży w kategorii "meble, RTV, AGD" (...) jest związany ze zwiększonym zakresem pracy zdalnej oraz wykorzystywaniem przez gospodarstwa domowe okresu zmniejszonej mobilności do przeprowadzenia remontów mieszkań i domów - komentują analitycy Credit Agricole Bank Polska.

Październikowy spadek sprzedaży to jednak dopiero przedsmak tego, co czeka nas w listopadzie, kiedy zostały na dodatek zamknięte galerie handlowe. Obraz postaw konsumentów w listopadzie prognozuje spadający wskaźnik koniunktury konsumenckiej, opublikowany w poniedziałek przez GUS.

Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej (opisuje on aktualne tendencje konsumpcji indywidualnej), wyniósł minus 29,2 i był o 9,2 punktu procentowego niższy niż we wrześniu. To - dodajmy - lepszy wynik, niż w kwietniu, czy w maju, kiedy BWUK odnotowywał odpowiednio poziomu minus 36,4 i minus 30,1. Dodajmy do tego jeszcze, że począwszy od sierpnia koniunktura konsumencka z miesiąca na miesiąc się pogarsza.

Trudne pytania o siłę konsumpcji

Rząd zapowiada ponowne otwarcie galerii handlowych od 28 listopada. Widać, że bardzo zależy mu na tym, by konsumenci spędzili tradycyjny przedbożonarodzeniowy okres adwentu na zakupach. Czy może okazać się, że wydatki konsumentów wydźwigną z gospodarkę z zapaści?

To jedno z najciekawszych a równocześnie najtrudniejszych pytań. Z jednej strony po lockdownie związanym z wiosenną falą nastąpił wysoki skok odroczonego popytu. Może on w grudniu spleść się z polskimi tradycjami. Z drugiej strony wciąż sporo mniejsza sprzedaż niż w zeszłym roku (o ok. 4 proc.) i wiele badań postaw konsumenckich wskazują na dużą ostrożność polskich konsumentów. Tym bardziej, że ostrożność podpowiada, by przygotować się na "trzecią" falę.

Wprawdzie co tydzień poznajemy dobre wiadomości dotyczące szczepionki i jej skuteczności, ale na drodze do uodpornienia populacji na zarazę stoją moce produkcyjne firm farmaceutycznych oraz skomplikowany proces dystrybucji. Będziemy prawdopodobnie świadkami wyścig pomiędzy dostawami szczepionki, a "trzecią" lub kolejnymi falami. Będzie to czynnik utrwalający konsumencką ostrożność.    

 Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Ostatnie dane GUS przyniosły także umiarkowanie dobre wiadomości. Produkcja budowlano-montażowa, po której można ocenić jak się mają inwestycje publiczne, okazała się w październiku niższa o 5,9 proc. w porównaniu z październikiem zeszłego roku, ale wyższa 0,4 proc. niż we wrześniu, kiedy to spadła o 9,8 proc. Niewykluczone, ze samorządy postanowiły choć w części zrealizować budżety inwestycyjne "zamrożone" wcześniej na wiele miesięcy. Ale i tak cykl inwestycji związanych z absorpcją środków unijnych dobiega końca.

- Może to wskazywać na ożywienie w inwestycjach publicznych. Należy jednak być ostrożnym z formułowaniem takiego wniosku z uwagi na efekty niskiej bazy sprzed roku w tej kategorii związane z wygasaniem cyklu w inwestycjach publicznych - napisali analitycy Credit Agricole.

Za tydzień GUS ogłosi pełne dane o polskim PKB w III kwartale. Przypomnijmy, że według szybkiego szacunku spadł on o 1,6 proc. w porównaniu z III kwartałem zeszłego roku, ale wzrósł (w cenach stałych i po wyrównaniu sezonowym) o 7,7 proc. w stosunku do II kwartału. Dopiero dane za listopad pokażą, jakiej skali załamania gospodarczego w tym roku można się spodziewać. "Druga" fala wywróciła już wiele wcześniejszych prognoz.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: konsumpcja | koronawirus | GUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »