Duże zmiany w płacy minimalnej od 2026 roku. Sprawdzamy, co planuje rząd

Od 2026 roku w Polsce będą obowiązywały nowe zasady ustalania płacy minimalnej. Rząd wpisał do wykazu prac legislacyjnych projekt, który implementuje do naszego porządku prawnego unijną dyrektywę w sprawie zasad ustalania minimalnego wynagrodzenia. Zapisy projektu budzą dużo emocji, kilka z nich niesie bowiem ze sobą rewolucyjne wręcz zmiany. Chodzi zwłaszcza o możliwość zamrażania pensji minimalnej w sytuacji, w której rząd stwierdzi, że jej podwyżki w poprzednich latach były nadmierne. Nowością jest też propozycja surowszych kar za wykroczenia popełniane przez pracodawców.

  • Projekt nowej ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę ma służyć implementacji dyrektywy UE 2022/2041 w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych;
  • Polska ma czas na implementację tej dyrektywy do 15 listopada br.;
  • Nowa ustawa znajdzie zastosowanie przy ustalaniu wysokości płacy minimalnej w 2026 r.;
  • W założeniach projektowanej ustawy znalazło się kilka nowości, m.in. zapis intepretowany jako możliwość mrożenia płacy minimalnej przez rząd.

Co przynoszą opublikowane założenia projektowanej ustawy? Przede wszystkim, na stronach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów podano, że projektowane przepisy gwarantują coroczny wzrost wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę w stopniu nie niższym niż prognozowany na dany rok wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem (a więc prognozowana na dany rok inflacja).

Reklama

Jednocześnie, jeśli w roku negocjacji wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę jest niższa od połowy wysokości przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w I kwartale tego roku, gwarancja ta jest zwiększana dodatkowo o 2/3 prognozowanego wskaźnika realnego przyrostu PKB. Jak na taki sposób ustalania płacy minimalnej zapatrują się eksperci?

Jak będzie ustalana płaca minimalna od 2026 roku?

- Odniesienie do poziomu inflacji i wskaźnika realnego przyrostu PKB w rządowej propozycji przy wyznaczaniu płacy minimalnej to mechanizm, który jest już stosowany w ustawie o płacy minimalnej - podkreśla w rozmowie z Interią Biznes Norbert Kusiak, dyrektor Wydziału Polityki Gospodarczej Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ).

Jak tłumaczy, implementacja dyrektywy unijnej skutkuje tym, że - niezależnie od własnego algorytmu liczenia płacy minimalnej 

- Polska jako kraj członkowski UE będzie miała do dyspozycji dodatkowe wskaźniki pozwalające ocenić, czy minimalne wynagrodzenie za pracę spełnia kryteria adekwatności. Kryteria te dotyczą m.in. produktywności, siły nabywczej płac, poziomu wynagrodzeń i ich rozkładu czy porównania poziomu minimalnego wynagrodzenia z progiem ubóstwa.  

Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, negatywnie ocenia sposób, w jaki unijna dyrektywa dotycząca zasad ustalania płacy minimalnej ma być implementowana do polskiego porządku prawnego. 

- Odnoszenie się do poziomu inflacji i wskaźnika realnego przyrostu PKB to innowacja polska w złym tego słowa znaczeniu. Po co tworzyć hybrydę unijnych wytycznych i polskich dodatków, skoro przepisy unijne są pod tym względem precyzyjne i dałoby się je jednoznacznie, prosto implementować, odnosząc się do wskaźników zawartych w dyrektywie? A dyrektywa mówi jasno: płaca minimalna ma stanowić 50 proc. przeciętnej pensji lub 60 proc. mediany wynagrodzeń. To klasyczny przykład gold-platingu (wdrażania przepisów w szerszym zakresie niż jest to wymagane - red.) - wyjaśnia. 

- Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ma najwyraźniej własne, lepsze zdanie na ten temat; była już mowa o tym, by płaca minimalna w Polsce docelowo wynosiła 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia i resort pracy podejmuje próbę ukrycia działań w tym kierunku w powiązaniu wzrostu płacy minimalnej ze wskaźnikiem inflacji i realnym wzrostem PKB. Polska już jest wśród trzech krajów UE z najwyższą relacją płacy minimalnej do średniej. MRPiPS próbuje tutaj realizować jakąś socjalistyczną utopię - wskazuje. 

Z kolei prof. SGH i prezes honorowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego Elżbieta Mączyńska, pytana o odniesienie do inflacji w projektowanych przepisach dotyczących zasad ustalania płacy minimalnej, zwraca uwagę, że "inflacja w jakimś stopniu odbija się i w medianie, i w płacy średniej". - Kiedy rosną ceny, pojawiają się wyższe żądania płacowe; do tego w niektórych umowach pracownicy mają zagwarantowany wzrost pensji w związku z inflacją - wskazuje ekonomistka.

- Na dobrą sprawę Polska mogłaby uniknąć szczegółowej implementacji unijnej dyrektywy, bo wykorzystujemy już większość elementów, które w niej się pojawiają. Oczywiście, jesteśmy za tym, by ją implementować; potrzebne byłoby jednak trochę namysłu nad tym, czy kwestia prognozowanej średniorocznej ponad 5-procentowej inflacji na rok następny, uruchamiającej mechanizm drugiej w ciągu roku podwyżki płacy minimalnej, ma sens. Jak się przekonaliśmy, generowało to 20-procentowe podwyżki płacy minimalnej - mówi Interii Biznes prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

Zdaniem prof. Męciny, "konieczne jest w przyszłości większe powiązanie, z poszanowaniem praw partnerów społecznych (pracodawców i pracowników - red.), wynagrodzenia minimalnego z aktualną lub prognozowaną sytuacją gospodarczą". 

- Mogłoby się to odbywać poprzez zmniejszenie roli rządu w tym procesie. Innymi słowy, gdyby partnerzy społeczni nie doszli do porozumienia - wynagrodzenie minimalne byłoby w wysokości wynikającej z matematycznej formuły, a nie byłoby poddane populistycznym zapędom rządzących, jak w ostatnich latach. Preferowanym mechanizmem byłoby odniesienie minimalnego wynagrodzenia do referencyjnej wysokości 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce (dyrektywa), przy czym postulat pracodawców spotyka się ze sprzeciwem związków zawodowych. Dlatego utrzymanie gwarancji minimalnego wynagrodzenia na poziomie 50 proc. przeciętnego może zostać wzmocnione o gwarantowaną podwyżkę płacy minimalnej o poziom inflacji - tłumaczy.

Rząd będzie miał możliwość zamrożenia płacy minimalnej? Ten zapis budzi wątpliwości

Z założeń projektu wynika też, że rząd będzie mógł utrzymać minimalne wynagrodzenie za pracę na poziomie obowiązującym w roku negocjacji, jeśli uzna, że w poprzednich latach rosło ono zbyt szybko. Zwracał na to uwagę "Dziennik Gazeta Prawna", a pracodawcy zgadzają się, że taka interpretacja proponowanych zmian jest możliwa. 

W projekcie znalazł się wręcz zapis o "gwarancji" takiego zamrożenia płacy minimalnej, jeśli w toku analizy kryteriów służących do aktualizacji minimalnego wynagrodzenia, okazałoby się, że wysokość tego ostatniego rosła w tempie szybszym niż wynikałoby to z tych kryteriów (te kryteria aktualizacji w rządowym projekcie to m.in. siła nabywcza płacy minimalnej z uwzględnieniem kosztów utrzymania czy relacja minimalnej pensji do przeciętnej pensji). 

Aktualizację tę przeprowadzałby rząd przynajmniej raz na cztery lata, niezależnie od corocznej procedury ustalania płacy minimalnej na następny rok kalendarzowy.

- Wpis do RCL-u (Rządowe Centrum Legislacji - red.) zawiera zupełnie nowy element - mianowicie, zaproponowano mechanizm, który umożliwiałby zamrożenie płacy minimalnej w roku negocjacji, jeśli w poprzednich latach jej podwyżki były zbyt duże - oczywiście, cały czas trzymając się zasady referencyjności wobec jednego z benchmarków, 50 proc. średniego wynagrodzenia lub 60 proc. mediany wynagrodzeń - potwierdza prof. Jacek Męcina. 

- W takiej sytuacji mechanizm inflacyjny nie miałby zastosowania - dodaje, podkreślając, że nowy mechanizm "mrożenia" płacy minimalnej jest "dobrym rozwiązaniem".

Norbert Kusiak z OPZZ podkreśla konieczność wstrzymania się z ostateczną interpretacją projektowanych przepisów.

- Raz na co najmniej cztery lata, i to jest novum wynikające wprost z dyrektywy, każdy kraj członkowski będzie musiał dokonać aktualizacji najniższej płacy, a więc określić, czy tempo wzrostu wynagrodzenia minimalnego zabezpiecza interesy pracowników co do sprawiedliwego i godziwego wynagrodzenia, czego dzisiaj nie możemy powiedzieć, patrząc na wzrost płacy minimalnej w stosunku do inflacji - mówi.

Odnosząc się do zapisu w projekcie, który zapoczątkował dyskusję o możliwości mrożenia płacy minimalnej, przedstawiciel OPZZ podkreśla, że obecnie mamy do dyspozycji jedynie fragmentaryczne założenia projektowanej ustawy, które znalazły się w wykazie prac Rady Ministrów. By dokonać rzetelnej oceny, należy poczekać na publikację projektu ustawy - zaznacza. - Należy jednak pamiętać, że przepisy unijnej dyrektywy nie mogą stanowić podstawy do obniżenia ogólnego poziomu ochrony przyznanej pracownikom w dziedzinie płac. 

 

- Dodajmy, że wspomniana aktualizacja płacy minimalnej nie będzie odbywała się automatycznie. Strony dialogu społecznego będą musiały spotkać się i ocenić, w oparciu o wskazane kryteria, na ile to wynagrodzenie minimalne jest adekwatne, i niewątpliwie pracodawcy i pracownicy będą różnić się w swojej ocenie tej adekwatności - mówi Norbert Kusiak. Jak zaznacza, także sam projekt nowej ustawy o wynagrodzeniu minimalnym będzie musiał być poddany wnikliwej analizie pod kątem zgodności z pojęciem adekwatnego minimalnego wynagrodzenia.

Czy Polskę stać na duże wzrosty płacy minimalnej?

Wzrostowi płacy minimalnej w Polsce nieustannie towarzyszy dyskusja na temat jego skutków dla gospodarki w świetle wysokiej relacji wynagrodzenia minimalnego do średniego. Płaca minimalna w naszym kraju przekracza już 50 proc. płacy średniej. Widać więc, że już teraz Polska spełnia wytyczne unijnej dyrektywy dotyczącej adekwatnego poziomu wynagrodzenia minimalnego, która zacznie obowiązywać jesienią. 

Przypomnijmy - dyrektywa mówi, że adekwatną jest płaca minimalna albo na poziomie 50 proc. średniej krajowej, albo na poziomie 60 proc. mediany (mediana to w tym wypadku taka wartość płacy, od której połowa wynagrodzeń w gospodarce jest wyższa, a połowa - niższa). 

Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, zwraca w tym kontekście uwagę na fakt, że za wysokie wzrosty płacy minimalnej płacą grupy, o których w pierwszej chwili nie myślimy. 

- Po pierwsze, my wszyscy, czyli ogół społeczeństwa, płacimy za to niską jakością usług publicznych. Pamiętajmy, że płaca minimalna dotyczy ogromnej rzeszy urzędników państwowych, samorządowych - jej podnoszenie oznacza, że podwyżki w sferze budżetowej otrzymują osoby, które dotychczas zarabiały poniżej poziomu płacy minimalnej, a jednocześnie brakuje pieniędzy na podniesienie wynagrodzeń dla osób, które wykonują zadania wymagające wyższych kompetencji, jak np. zarządzanie budżetem. W efekcie pobierają one wynagrodzenia tylko nieznacznie powyżej płacy minimalnej, co może działać demotywująco i zmniejszać chęć do podnoszenia kompetencji. Z drugiej strony - do sfery budżetowej trudno jest przyciągnąć nowych, zdolnych ludzi. 

- W dyskusjach na temat płacy minimalnej wskazuje się m.in. że jej zwiększanie powoduje spłaszczanie wynagrodzeń. Takie ryzyko rzeczywiście występuje i dotyczy zwłaszcza niektórych dziedzin, jak np. sfery budżetowej - zgadza się prof. Mączyńska. - Dlatego też tak ważne znaczenie ma racjonalna polityka kształtowania sfery publicznej. Wymagania wysokiej jakości funkcjonowania tej sfery łączy się z koniecznością pozyskiwania wysoko wykwalifikowanej kadry, a tym samym wysoko opłacanej.

Według Kamila Sobolewskiego, "druga grupa osób, która ponosi koszty galopującego wzrostu płacy minimalnej, to pracownicy, którzy powyżej tej płacy minimalnej zarabiają, bo płace nie mogą rosnąć szybciej niż produkcja". 

- My w Polsce w roku ubiegłym i obecnym podwyżkami płacy minimalnej skonsumowaliśmy wzrost wydajności pracy, który powinien rozłożyć się na 6-9 lat. Jeśli duża grupa społeczna otrzymuje wzrost wynagrodzeń/wpływów do domowego budżetu istotnie wyższy niż wzrost dostępnych na rynku produktów, to z tego rodzi się inflacja. A my z nadmierną inflacją zmagamy się już szósty rok z rzędu i - pomijając szok wojenny - jest to pokłosie wysokiego wzrostu płac właśnie. O ile bowiem wzrost cen dotyczy wszystkich, to proporcjonalny wzrost płac dotyczy tylko osób pobierających wynagrodzenia minimalne. Ci, którzy nadal zarabiają tyle, ile zarabiali, nie mają zrekompensowanego wzrostu cen. Jak widać, ofiarą wysokiej płacy minimalnej są nie tylko przedsiębiorcy; zresztą w świetle badań płaca minimalna jest istotnym tematem tylko dla 30 proc. z nich - zauważa ekonomista.

- Z punktu widzenia teorii ekonomii, wzrost płac nie powinien wyprzedzać wzrostu produktywności. Zasada ta ma istotne znaczenie dla wzrostu gospodarczego i poprawy gospodarczej koniunktury - potwierdza prof. Elżbieta Mączyńska. Zarazem zastrzega: - Z tym jednak bywa różnie: niektóre branże odczuwają niedobór pracowników - i firmy z tych branż płacą ludziom więcej, niekiedy nie patrząc nawet na produktywność. Dlatego tak ważne są kompleksowe badania wpływu zmian poziomu płacy minimalnej na sytuację makro- i mikroekonomiczną. Jest to istotne tym bardziej że wpływ ten może być bardzo zróżnicowany, uzależniony od typu i siły rynkowej przedsiębiorstw i ich rynkowego otoczenia.

Ekonomistka: Nie straszyć mitem negatywnych skutków wzrostu płacy minimalnej

Odnosząc się do szeroko pojętego wpływu wzrostu płacy minimalnej na rynek pracy w takich aspektach, jak konkurencyjność, produktywność czy efektywność, prof. Mączyńska podkreśla: 

- Opracowania i analizy makroekonomiczne nie potwierdzają, że wzrost płacy minimalnej kończy się ziszczeniem obaw pracodawców związanych z możliwym spadkiem konkurencyjności czy realizacją scenariusza wzrostu bezrobocia albo szarej strefy. Badania międzynarodowe wskazują w dodatku, że regulacje płacy minimalnej sprzyjają temu, iż płacowa szara strefa, nawet jeśli występuje, to jednak w wyniku wzrostu tej płacy może się nawet zmniejszać. Wzrost płacy minimalnej może bowiem zmuszać do odkrywania tej jej części, która w niektórych przypadkach była płacona pracownikom "pod stołem", dla uniknięcia płacenia podatków i składek.

- Pamiętajmy też, że wzrost płacy minimalnej oznacza wzrost dochodów osób, które niedużo zarabiają, a takie osoby niemal natychmiast kierują te pieniądze na rynek, w odróżnieniu od osób o wyższych płacach. Ich potrzeby zakupowe nie są bowiem tak napięte - wskazuje honorowa prezes PTE. - Z punktu widzenia rynkowego i ożywienia gospodarki szczególnie istotne jest zatem to, że wzrost płacy minimalnej przekłada się na wzrost popytu, a firmy - czyli pracodawcy - też mają z tego korzyść, bo może wzrastać sprzedaż, przychody. 

- Zadajmy sobie zresztą pytanie, czy w Polsce po ostatnich wzrostach płacy minimalnej rośnie bezrobocie, czy pogarsza się sytuacja na rynku pracy i sytuacja firm? Makroekonomiczne dane statystyczne tego nie potwierdzają. Przy tym rośnie zatrudnienie, co ma istotne znaczenie dla poprawy sytuacji pod względem dostępności pracowników, a to obecnie, w sytuacji sygnalizowanego przez wiele branż niedoboru pracowników, jest szczególnie ważne dla firm - mówi prof. Mączyńska.

- Można się zastanawiać: po co nam w ogóle płaca minimalna? - pyta retorycznie ekonomistka. - Niechaj pracodawcy i pracownicy sami sobie to regulują. Są przecież kraje, gdzie płacy minimalnej jako takiej nie ma, np. Szwecja. Jednak w takich krajach, w przeciwieństwie do Polski, są silne związki zawodowe i poziom płac i godzinowych stawek ustalany jest w ramach porozumień branżowych. Analizy międzynarodowe wykazują, że regulacje dotyczące minimalnego poziomu płacy, czy to poprzez kwotowe jej wyznaczanie lub poprzez wyznaczanie stawek godzinowych, czy poprzez ich wyznaczanie w systemie branżowych układów zbiorowych, mają w krajach rozwiniętych charakter powszechny. A dlaczego? Dlatego, że najcenniejszym zasobem w rozwoju społeczno-gospodarczym jest człowiek i jego praca. 

- Nawet sztuczną inteligencję wymyśla i wprowadza jednak człowiek. A skoro to on jest najcenniejszym zasobem, to musi to znaleźć odzwierciedlenie w cenie jego pracy, przede wszystkim po to, by jej nie marnotrawić i wykorzystywać optymalnie. Płaca minimalna ma zatem kilka celów do spełnienia i nie mogą jej tutaj zastąpić rozwiązania rynkowe. Oprócz należytego poszanowania pracy ludzkiej, jest to zapewnienie ludziom odpowiednich warunków do funkcjonowania, o czym pisał już na przełomie XVIII i XIX w. Adam Smith. Płaca minimalna może też łagodzić nierówności dochodowe. 

Co ma płaca minimalna do kas samoobsługowych w Biedronce?

Prof. Mączyńska zwraca uwagę jeszcze na jeden aspekt, który według niej zbyt rzadko jest dotykany w dyskusji o płacy minimalnej: wpływ tej ostatniej na przyspieszenie innowacyjności.

- Tania praca na ogół nie sprzyja innowacyjności. Im niższa płaca minimalna, tym mniejsze zachęty do zastępowania pracowników nowymi technologiami. Jeśli natomiast rosną koszty pracy, pracodawcy zmuszani są do poszukiwania rozwiązań i technologii pracooszczędnych. I tak, na przykład, zamiast sprzątaczki wprowadzą zrobotyzowane odkurzacze. Uspokajam, że sprzątaczki nie stracą tej pracy całkowicie, bo żaden robot nigdy (przynajmniej dotychczas) w pełni nie zastąpi człowieka. Stąd też wraz z robotyzacją pojawiają się nowe zawody - np. operatora, koordynatora, kontrolera, robotów, specjalistów od cyfrowego bezpieczeństwa itp. Widać to nawet np. w przypadku kas samoobsługowych w sklepie. Musza one być nadzorowane przez pracownika, ponieważ nie są niezawodne. I nie ma gwarancji, że robot nie zawiedzie.

Argumentów za i przeciw podnoszeniu płacy minimalnej nie brakuje, a każda ze stron dialogu społecznego ma swoje racje. Kamil Sobolewski z Pracodawców RP apeluje, aby temat płacy minimalnej nie stawał się regularnie zarzewiem społecznego konfliktu. 

- Dialog społeczny ma oparcie w konstytucji. Obecnie istnieje ogromna ilość spraw, wokół których państwo powinno zbudować konsensus, a partnerzy społeczni nie powinni być antagonizowani przez coroczny festiwal kłótni o płacę minimalną, tym bardziej, że wszyscy jadą na jednym wózku, bo i pracodawcom, i pracownikom zależy na tym, żeby była dobra koniunktura. To z niej biorą się zyski ludzi i dobrobyt. Gdybyśmy porzucili antagonizmy, strona społeczna mogłaby bardzo mocno wesprzeć rząd w wypracowaniu i komunikowaniu różnych rozwiązań. Tego właśnie zabrakło chociażby przy okazji reformy emerytalnej - gdyby dialog polegał na wspólnym diagnozowaniu problemów, które na pierwszy rzut oka wydają się trudne do rozwiązania, może potrafilibyśmy wytłumaczyć, dlaczego ta reforma jest konieczna i zbudować wokół niej zgodę, zamiast później odwracać jej skutki. 

- Koniec końców najważniejsze jest to, by w kwestii płacy minimalnej dogadali się partnerzy społeczni, a politycy trzymali od niej ręce z daleka - zgadza się prof. Jacek Męcina. - Na własne oczy widzieliśmy, co działo się z płacą minimalną w kontekście przedwyborczych obietnic.

Katarzyna Dybińska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: płaca minimalna | dyrektywa UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »