Dynamiczna machina czy kuźnia z wygaszonym piecem
Aby województwo śląskie mogło się lepiej rozwijać, niezbędne są decentralizujące kraj rozwiązania prawne, dające większą samodzielność regionom - ocenili uczestnicy poniedziałkowej konferencji "Śląsk - dynamiczna machina czy kuźnia z wygaszonym piecem" w Katowicach.
Konferencję podsumowującą dwudziestolecie polskiej samorządności z udziałem samorządowców, parlamentarzystów, naukowców i publicystów zorganizował poseł do Parlamentu Europejskiego Marek Migalski (PiS). "Te 20 lat to dla Śląskiego dobre lata, podobnie jak dla całej Polski, ale to nie znaczy, że nie można było zrobić czegoś więcej" - powiedział Migalski PAP.
Uczestnicy konferencji zgodzili się, że problemem dla województwa pozostaje jego struktura terytorialna - oprócz Śląska i Zagłębia w jego skład wchodzi również Ziemia Częstochowska i Podbeskidzie. To tereny o różnej historii, a współcześnie - o nieraz odmiennych potrzebach.
"Mamy różnorodność, która jest z jednej strony bogactwem, ale z drugiej strony nie pozwala wypracować jasnej strategii, co dla województwa jest dobre. To, co korzystne dla zindustrializowanych Katowic, może nie być tak dobre dla podczęstochowskich wsi" - podkreślił Migalski.
Brak ustawy aglomeracyjnej wskazywał też prezydent Katowic Piotr Uszok. "W obecnej sytuacji na jakieś wspólne rozwiązanie, służące mieszkańcom całej aglomeracji, potrzeba zgody 14 prezydentów. Jeśli nawet to się uda, pozostaje 14 rad miejskich - to kilkuset radnych. Inercja jest więc ogromna" - mówił.
Zdaniem socjologa prof. Adama Bartoszka z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, brakuje woli politycznej, by decentralizować Polskę. "To instytucjonalne siły determinują kształt administracyjny kraju, a fundamentem tego jest strach przed nowym, zdecentralizowanym układem zarządzania Polską, ponieważ Górny Śląsk mógłby stanowić główną siłę decentralizacji kraju" - ocenił. Jego zdaniem, obecnie w zarządzaniu Polską "dominuje centralizm", a unitarne, centralistyczne państwo nie dba o kulturę regionalną.
To z kolei negatywnie wpływa na przestrzeń społeczno - kulturową, zniechęcając ludzi do aktywności obywatelskiej.
"Elity zarządzające województwami są ściśle upartyjnione w koteriach politycznych, zależnych od centrów politycznych. A centra zdefiniowane są przez personalne uprawianie polityki, przez obozy okopujące się wokół liderów. Nie ma promowania zachowań oddolnych, obywatelskich. Kapitalizm polityczny kwitnie, a obywatelskość zamiera, bo ona jest przeszkodą dla kapitalizmu politycznego" - podsumował prof. Bartoszek.