Dziś w Sejmie bój o budżet

PiS może zagłosować przeciwko budżetowi, jeśli zostanie on "totalnie zdemolowany" przez opozycję - ostrzega Jarosław Kaczyński. Dziś Sejm powinien głosować nad budżetem.

- Nieuchwalenie budżetu przez Sejm oznaczałoby, że będzie obowiązywało prowizorium budżetowe, czyli plan finansowy państwa byłby realizowany zgodnie z propozycją rządową - uważa wiceprezes NBP Jerzy Pruski.

- To nie byłoby prowizorium - twierdzi Wojciech Misiąg z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Przypomina, że prowizorium to uchwalona przez Sejm ustawa, która wygląda jak budżet, tylko jest na krócej niż rok. Zgadza się jednak, że wydatki państwa byłyby realizowane na podstawie projektu rządu, ale nie wiadomo którego: Kazimierza Marcinkiewicza czy Marka Belki. Taka sytuacja mogłaby się przeciągać nawet do końca 2006 r.

Reklama

Ostatnio prowizorium było zastosowane w 1992 r.

Prezydent zaprasza

Z Samoobroną i SLD rozmawiał wczoraj prezydent Lech Kaczyński. - Prezydent i my chcemy stabilizacji - powiedział po spotkaniu Andrzej Lepper, który sądzi, że Lech Kaczyński jest daleki od rozpisania wcześniejszych wyborów.

Janusz Maksymiuk wierzy, że koalicja programowa między jego partią a PiS jest już bardzo blisko. - Rozmowy były bardzo obiecujące, skonfrontowaliśmy wzajemne projekty ustaw. Te projekty, które składaliśmy, są zbieżne z przedłożonymi z PiS - powiedział poseł Samoobrony.

Bliska podpisania paktu stabilizacyjnego zaproponowanego przez PiS jest też LPR. Jednak na razie Roman Giertych chce, żeby Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął, kto - prezydent czy Sejm - ma prawo ocenić, który ze złożonych w Sejmie projektów ustawy budżetowej jest ważny i od kiedy biegnie konstytucyjny termin 4 miesięcy na uchwalenie budżetu. Pakt stabilizacyjny zakłada m.in. przyjęcie budżetu w wersji zbliżonej do rządowej. Roman Giertych boi się tylko, że równoczesne rozmowy o pakcie z Samoobroną, PSL i LPR oraz o koalicji z PO świadczą o tym, że PiS nie chce ani jednego, ani drugiego i tak naprawdę dąży do wcześniejszych wyborów.

Budżet i poprawki

Wicepremier Zyta Gilowska rozmawiała wczoraj ze Zbigniewem Chlebowskim, odpowiedzialnym w Platformie Obywatelskiej za sprawy budżetowe. Wcześniej Jarosław Kaczyński zapowiedział, że PiS może zagłosować przeciw budżetowi, jeśli... opozycja go zdemoluje. To zdemolowanie to przede wszystkim poprawki, jakie zgłasza Platforma. Szef PiS wymieniał m.in. odebranie 100 mln złotych Komendzie Głównej Policji.

- Nie zgłaszaliśmy takiej poprawki - powiedział Zbigniew Chlebowski. Twierdzi, że poprawki jego partii są raczej symboliczne. PO chce zaoszczędzić m.in. 140 mln złotych na budżetach wojewodów, to ma być początek wprowadzania programu "Tanie państwo".

Optymista Marcinkiewicz

Pewien przyjęcia budżetu jest premier Marcinkiewicz, który spodziewa się, że zagłosuje za nim około 300 posłów. Obawia się jednak przyjęcia poprawek. - Zgłoszone poprawki psują państwo polskie i uniemożliwią nam realizację naszego programu, ale mam przekonanie, że uda nam się te poprawki, niedobre dla państwa, odrzucić - powiedział szef rządu, który gościł w Zielonej Górze. Miał na myśli przede wszystkim poprawki PO, których zgłoszenie uznał za "jakąś nieczystą grę polityczną".

Kazimierz Marcinkiewicz zostanie nadal premierem - zapewnia Jarosław Kaczyński dementując plotkę o zastąpieniu go przez Romana Kluskę. Szef PiS zapewnia, że Marcinkiewicz zostanie na stanowisku, nawet gdyby miało dojść do koalicji z PO i rekonstrukcji rządu. Lider PO Donald Tusk powiedział wczoraj, że nie wierzy, żeby miało dojść do poważnych rozmów z PiS.

Poprawki do budżetu

1) Według autopoprawki, jaką przyjął do projektu budżetu rząd Kazimierza Marcinkiewicza, dochody w tym roku mają wynieść 194,38 mld zł, zaś wydatki 224,93 mld zł. Deficyt ustalono więc na ponad 30,4 mld zł.

2) 225 poprawek do budżetu zgłosili w sumie posłowie. Z tego 120 jest autorstwa Platformy Obywatelskiej.

3) Poprawki rekomendowane przez sejmową Komisję Finansów Publicznych przewidują wzrost wydatków państwa o 50 mln zł i przesunięcia w wydatkach na sumę około 580 mln zł - wynika z analizy Ministerstwa Finansów.

4) Koszt realizacji tzw. ustaw becikowych to około 1,3 mld złotych.

Marcin Droba

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »