E-papierosy w USA. Czy to już zakazane?
Ponad 5 mln uczniów gimnazjów i szkół średnich w Stanach Zjednoczonych korzysta z papierosów elektronicznych – wynika z badań przeprowadzonych w 2019 roku. Prawie milion nastolatków robi to codziennie.
E-papierosy stały najczęściej używanym produktem tytoniowym wśród młodzieży za Oceanem. Problem stał się poważny, a konsekwencje zdrowotne "wapowania" - na tyle szkodliwe, że sprawą zajęła się amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA).
E-papierosy zostały wprowadzone na rynek amerykański w 2007 roku. Szybko stały się dla młodzieży atrakcyjnym gadżetem, a samo "wapowanie" nieodłącznym elementem spotkań towarzyskich. Rynek papierosów elektronicznych w krótkim czasie rozrósł się w Stanach Zjednoczonych do ogromnych rozmiarów. W 2018 roku wyceniano go na 4,2 mld dolarów i stanowił największy światowy rynek e-papierosów.
1 sierpnia 2019 r. w Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy rozpoznano nową chorobę układu oddechowego, której powstawanie lekarze powiązali z regularnym korzystaniem z e-papierosów. W tym samym miesiącu amerykańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób nadało jej nazwę EVALI, a już w listopadzie choroba trafiła na oficjalny wykaz jednostek chorobowych. Efektem schorzenia jest uszkodzenie płuc, które może prowadzić nawet do śmierci.
Pod koniec ubiegłego roku w USA odnotowano 2,5 tys. przypadków zachorowania na EVALI, w tym ofiary śmiertelne. 67 proc. pacjentów stanowili mężczyźni i dorastający chłopcy. 78 proc. wszystkich to osoby poniżej 35. roku życia.
W związku ze wzrostem liczby zachorowań na EVALI i pojawiającymi się doniesieniami o zatruciach związanych z korzystaniem z e-papierosów, "wapowanie" stało się przedmiotem narodowej dyskusji w Stanach Zjednoczonych, a w listopadzie debatę na temat e-papierosów zorganizował w Białym Domu Donald Trump.
Amerykański prezydent wysłuchał opinii lekarzy, rodziców i ekspertów z branży. Pojawił się postulat wprowadzenia całkowitego zakazu sprzedaży aromatyzowanych wkładów do e-papierosów. Pomysł spotkał się jednak ze stanowczym sprzeciwem producentów papierosów elektronicznych. Ich zdaniem wycofanie z rynku aromatyzowanych wkładów utrudniłoby proces rzucania palenia dorosłym użytkownikom e-papierosów, a oprócz tego przyczyniłoby się do likwidacji wielu miejsc pracy w związku ze stratami poniesionymi przez branżę. Uczestnicy spotkania byli za to zgodni co do możliwości podniesienia wieku, od którego można legalnie zakupić wyroby tytoniowe - w tym korzystać z papierosów elektronicznych.
W rezultacie pod koniec roku Donald Trump podpisał ustawę, która podwyższyła wiek, od którego można legalnie korzystać w wyrobów tytoniowych z 18 do 21 lat. Na początku 2020 roku FDA zakazała z kolei produkcji i sprzedaży niektórych wkładów do e-papierosów. Pod ostrzałem znalazły się smaki owocowe i miętowe cieszące się dużą popularnością wśród młodzieży. Firmy dostały 30 dni na dostosowanie się do wprowadzonego zakazu. W przyszłości producenci, którzy chcą wprowadzać na rynek amerykański aromatyzowane e-papierosy lub e-płyny, muszą złożyć wniosek do FDA o dopuszczenie ich produktów do obrotu.
Zakaz nie objął wkładów mentolowych, co uznano za formę kompromisu z branżą i uwzględnienie postulatu dotyczącego osób próbujących rzucić tradycyjne palenie przy pomocy e-papierosów. Ustępstwo administracji Donalda Trumpa podzieliło ekspertów. Zdaniem krytyków przyjętego rozwiązania, mentol jest pochodną zakazanego aromatu mięty, a różnica między tymi "smakami" jest na tyle niewielka, że nie odstraszy najmłodszych użytkowników od korzystania z e-papierosów. A w rezultacie nie spadną statystyki uzależnionych od "wapowania".
Jeszcze przed wprowadzeniem zakazu sprzedaży niektórych wkładów do e-papierosów w Stanach Zjednoczonych, analitycy szacowali, że w latach 2019-2024 globalny rynek papierosów elektronicznych zarejestruje średni wskaźnik rocznego wzrostu na poziomie 21,6 proc. W 2018 r. jego wielkość szacowano na 11,5 mld dolarów. Nie wiadomo, w jakim stopniu ograniczenia na największym światowym rynku e-papierosów wpłyną na realizację tych prognoz.
Pewien wpływ na branżę może mieć także rosnąca popularność produktów typu Heat-not-Burn (HnB). To podgrzewacze tytoniu, które cieszą się coraz większą popularnością wśród palaczy tradycyjnych papierosów. Przykładem może być technologia w systemie IQOS, która polega na podgrzewaniu tytoniu do temperatury 350° C, a nie na jego spalaniu (dla porównania, w przypadku tradycyjnych papierosów temperatura przy spalaniu tytoniu sięga 800° C). Tu nikotyna jest uwalniania bez spalania tytoniu, co sprawia, że wydziela się nawet o ok. 98 proc. mniej substancji smolistych. Według szacunków ekspertów globalny rynek produktów HnB odnotuje w najbliższym pięcioleciu średni roczny wzrost na poziomie powyżej 22 proc.
d.p.