Eksperci alarmują: coraz mniej owiec w Polsce
Owczarstwo w Polsce może całkowicie zaniknąć. Polacy nie chcą kupować rodzimej wełny ani skór, bo kożuchy nie są modne. Nie ma tradycji jedzenia baraniny, z kolei jagnięcina jest dla polskich konsumentów za droga.
Według grudniowych danych GUS, w Polsce jest 223 tys. sztuk owiec, czyli o ponad 17 proc. mniej niż w 2008 r. "Jest to największy spadek pogłowia od dziesięciu lat" - powiedziała PAP Danuta Zawadzka z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Dodała, że zmniejszyła się także liczba maciorek owczych, a to oznacza, że pogłowie nadal będzie spadać.
Zdaniem ekspertki, hodowcy rezygnują z utrzymywania owiec, bo to się im nie opłaca. Nie pomogły nawet wyższe ceny skupu owiec. W 2009 r. za kilogram żywca baraniego można było otrzymać średnio 6,5 zł, rok wcześniej było to 5,21 zł/kg, czyli o 25 proc. mniej. Do chowu owiec nie zachęcają dodatkowe dopłaty do hektara pastwisk. W 2009 r. było to ponad 502 zł, tj. ponad 32 proc. więcej niż w 2008 r.
Obecnie owce hodowane są w naszym kraju na mięso, jeszcze kilkanaście lat temu trzymano je przede wszystkim dla pozyskania wełny i skór - na modne wówczas kożuchy. Zmiana kierunku chowu spowodowana była zapotrzebowaniem na jagnięcinę ze strony niektórych krajów UE - głównie Włoch, gdzie obecnie trafia prawie 90 proc. polskich jagniąt. Najczęściej wywożone są one przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem, a ich mięso stanowi przysmak na świątecznych stołach.
IERiGŻ szacuje, że produkcja baraniny w 2009 r. wyniosła 5,3 tys. ton, w 2008 r. było to 5,5 tys. ton. Najczęściej do rzeźni trafiają młode sztuki. Te najbardziej cenione - jagnięta - ważą 16-18 kg. Gospodarstwa specjalizujące się w chowie owiec oferują je po ok. 300 zł za sztukę.
Jak twierdzi prezes Polskiego Związku Owczarskiego Tadeusz Lotczyk, eksport jagniąt jest nieopłacalny. Za jagnię można dostać ok. 200 zł, podczas gdy koszt utrzymania owcy przez rok szacowany jest na 400 zł. Owce rodzą przeciętnie jedno jagnię rocznie, zaś mięso ze starych sztuk jest bardzo tanie - można za nie uzyskać mniej niż 2 zł za kg czyli ok. 120 zł za sztukę - tłumaczy prezes.
Zdaniem Lotczyka, w Polsce nie ma szans na wzrost pogłowia owiec, jeżeli nie będzie znaczących dotacji. Zawadzka uważa, że chów owiec w kolejnych latach "będzie marginalizowany". Nawet zarejestrowanie w UE oscypka, do którego używa się mleka owczego, nie zachęciło górali do powiększania stad.
Konkurencją dla naszej baraniny jest tańsze mięso sprowadzane z Nowej Zelandii. W 2009 roku jego import wzrósł 2,5-krotnie, firmy sprowadziły ok. 450 ton tego produktu - poinformowała Zawadzka.
W Polsce nie ma tradycji jedzenia baraniny. Mięso to wymaga specjalnej obróbki, gdyż ma charakterystyczny zapach. Nie da się go przygotować tak szybko jak kurczaka czy wieprzowinę. Jagnięcina, która jest łatwiejsza w przygotowaniu, jest z kolei bardzo droga. Sklepy internetowe oferują np. filet jagnięcy w cenie niemal 200 zł za kg, comber - to wydatek ok. 70 zł/kg, stek z udźca kosztuje ponad 80 zł za kg. Jeszcze więcej zapłacimy za gotowe dania z jagnięciny w restauracjach.
- Polaków nie stać na jedzenie jagnięciny, choć to cenne, lekkostrawne mięso - podsumował Lotczyk. Jego spożycie w Polsce jest minimalne, najmniejsze ze wszystkich krajów UE - zaznaczyła Zawadzka.