Embargo na węglowodory z Rosji? Polska sobie poradzi
Polska jest gotowa zmierzyć się z wyzwaniem, jakim jest rezygnacja z zakupu rosyjskich węglowodorów, choć na pewno nie będzie to łatwe. Polityka klimatyczna Europy się nie zmieni, a wojna w Ukrainie nie spowolni, a wręcz przyspieszy transformację - wynika z dyskusji, jaka odbyła się podczas szczytu klimatycznego TOGETAIR. W okresie przejściowym, do czasu uruchomienia elektrowni atomowej, należy postawić na węgiel.
- Jesteśmy w stanie zmierzyć się z odcięciem węglowodorów rosyjskich - ropy, gazu, węgla. Nie będzie to łatwe, ale jesteśmy do tego przygotowani lepiej niż choćby Niemcy. Odcięcie powinno nastąpić jak najszybciej - przekonywał Michał Kurtyka, prezydent COP24, były minister klimatu i środowiska. Zaznaczał, że konieczne są inwestycje w energetykę odnawialną, rozproszoną, w nowoczesne technologie i w małe reaktory jądrowe.
Projekty takie wymagają jednak czasu, a decyzje trzeba podejmować natychmiast. Zdaniem Kurtyki należy postawić na rozwiązania pomostowe, w tym m.in. utrzymanie jeszcze jakiś czas klasycznych bloków węglowych o mocy 200 MW, by mogły bilansować niestabilną energetykę słoneczną i wiatrową.
- Impuls, jakim będzie odejście od rosyjskich węglowodorów doprowadzi do przyspieszenia, a nie spowolnienia transformacji energetycznej - poinformował.
Wojciech Dąbrowski, prezes PGE, podkreślał, że w sytuacji, gdy na pierwszy plan wysuwają się kwestie związane z bezpieczeństwem energetycznym, Polska musi polegać na surowcu, który jest lokalnie najbardziej dostępny, czyli na węglu kamiennym i brunatnym. - Wojna pokazała, że potrzebujemy stabilności, a zapewni nam ją paliwo najbardziej dostępne. Polska powinna opierać się na źródłach węglowych - mówił.
Jednocześnie przyznał, że "renesans" węgla byłby przejściowy. To rozwiązanie pomostowe, które pozwoli utrzymać bezpieczne dostawy energii do czasu zbudowania wielkoskalowej elektrowni jądrowej.
Podobnego zdania jest Paweł Mzyk z Instytutu Ochrony Środowiska. - Pewien powrót do węgla w krótkim okresie mógłby być jakimś rozwiązaniem. Najstarsze bloki węglowe klasy 200 MW mogłyby pracować do 2035 roku. Można by rozważyć przedłużenie rynku mocy dla jednostek węglowych - mówił.
Zastrzegł jednocześnie, że nie oznaczałoby to zaniechania inwestycji. Chodzi tylko o to, by wykorzystać infrastrukturę, która dysponujemy, by dokonać transformacji z pominięciem gazu. - Nie kasujemy transformacji. Mam nadzieję, że ten kryzys nie będzie powodem do recesji a impulsem do modernizacji, do skoku technologicznego - mówił.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Także Armen Artwich, członek zarządu Orlenu, podkreślał, że nie ma odwrotu od transformacji, a obecne wydarzenia na wschodzie mogą ten proces tylko przyspieszyć. - Bezpieczeństwo energetyczne nie polega na zastąpieniu jednego rozwiązania drugim. Kluczowa jest budowa odpowiedniego miksu energetycznego, by nie uzależniać się od jednego dominującego źródła energii - mówił.
Orlen stawia w swojej strategii na różne rozwiązania - farmy fotowoltaiczne, wiatraki lądowe i morskie, biopaliwa, ale też małe reaktory jądrowe, czyli SMR-y. Artwich poinformował, że koncern duże nadzieje wiąże też m.in. z wodorem. - Przyjęliśmy strategię wodorową, otworzyliśmy w Trzebini kilka miesięcy temu węzeł doczyszczania wodoru do jakości automotive, oddaliśmy do użytku laboratorium, planujemy uruchamianie w najbliższych miesiącach stacji tankowania wodoru w Polsce, Czechach i na Słowacji - informował. W najbliższych tygodniach PKN otworzy stację wodorową w Krakowie, która ma głównie obsługiwać pojazd tamtejszej komunikacji miejskiej.
Paweł Szczeszek, prezes Tauronu, powiedział, że wojna, jaką Rosja rozpętała w Ukrainie, już wymusiła na spółce przyspieszenie pewnych działań. Firma niedługo ogłosi nową strategię. - Nasza wizja opiera się na bazie, jaką jest największa sieć dystrybucyjna w kraju. Będzie to główne narzędzie, wokół którego będziemy budować energetykę przyszłości opartą o OZE - mówił prezes Tauronu. Dodał, że konieczne jest zagospodarowanie nadwyżek energii generowanych przez OZE. - Potrzebujemy magazynów energii, będziemy je budować, zarówno te o mniejszych pojemnościach, jak i duże elektrownie szczytowo-pompowe, które również pełnią taką funkcję - powiedział.
Oprócz tego Tauron, podobnie jak KGHM, chce rozwijać SMR-y. Spółki podpisały list intencyjny o współpracy polegającej na wymianie informacji technicznych czy wspólnych działaniach związanych z tworzeniem sprzyjającego otoczenia prawnego do inwestycji w małe reaktory jądrowe w Polsce. Przedstawiciele obu podmiotów tłumaczą, że jednostki takie nie generują emisji i uwalniają firmy od problemów związanych z zakupem kosztownych praw do emisji CO2. Uniezależniają też od zewnętrznych dostaw energii, co jest szczególnie istotne w czasach zawirowań, z jakimi mamy obecnie do czynienia.
Podczas dyskusji poruszane były też kwestie dotyczące systemu ETS. Zdaniem uczestników dyskusji konieczne jest zwiększenie nadzoru na rynku, by uniknąć spekulacji i windowania cen. Wskazywano na potrzebę ograniczenia aktywności instytucji finansowych, które kupują prawa do emisji z nadzieją na przyszłe zyski. Przetrzymują je, czekając na zwyżkę cen.
- Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy system ten ma zapewniać zyski instytucjom finansowym ulokowanym często poza UE, czy realnie wspierać transformację. Teraz na rynku jest dużo uprawnień, ale instytucje finansowe traktują je jako lokatę, bezpieczną inwestycję gwarantującą zyski - mówił Jakub Groszkowski, dyrektor wykonawczy Central Europe Energy Partners.
Właśnie w środę 20 kwietnia Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego przyjęła poprawkę w sprawie wykluczenia instytucji finansowych z systemu ETS. Informację taką podał na Twitterze jej członek, europoseł PO Jerzy Buzek. - Komisja ITRE przyjęła dziś w głosowaniu moją poprawkę w sprawie wykluczenia instytucji finansowych z systemu ETS. Ma to zapobiec spekulacyjnemu podnoszeniu cen uprawnień do emisji CO2, co na końcu zawsze odbija się na portfelach obywateli - napisał były premier.
Monika Borkowska