Euro waluta zyska mocne wsparcie
Liderzy frakcji politycznych PE wsparli we wtorek pomysł utworzenia Europejskiego Funduszu Walutowego. Wyciągając lekcję z kryzysu w Grecji, szef KE Jose Barroso zapowiedział też rozważenie zakazu operacji spekulacyjnymi produktami związanymi z długami państwowymi.
By ustrzec się powtórki greckiego kryzysu, Komisja Europejska pracuje nad ustanowieniem w UE funduszu dla krajów strefy euro przeżywających kłopoty gospodarcze, wstępnie nazwanego Europejskim Funduszem Walutowym (jako odpowiednik Międzynarodowego Funduszu Walutowego). Jego utworzenie zaproponował w weekend niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble.
"Pracujemy nad tym pomysłem. Ale ten fundusz nie zdąży rozwiązać pilnego problemu Grecji. Fundusz wymaga analizy w dłuższym okresie" - powiedział Jose Barroso europosłom podczas sesji Parlamentu Europejskiego we wtorek w Strasburgu. Zastrzegł, że KE potrzebuje więcej czasu na przeanalizowanie propozycji, m.in. by zaproponować, skąd miałyby pochodzić środki zasilające fundusz. "By uniknąć sytuacji, z jaką mamy do czynienia obecnie: czasami z jednego rządu słyszymy dwie różne propozycje" - dodał, czyniąc aluzję do Niemiec, gdzie oprócz Schaeublego o funduszu wypowiedziała się w poniedziałek kanclerz Angela Merkel. W przeciwieństwie do ministra finansów, kanclerz uważa, że ustanowienie takiego funduszu wymagałoby zmiany Traktatu z Lizbony.
"Cieszymy się z tej propozycji. Unia potrzebuje więcej regulacji i ten fundusz może być jedną z nich" - powiedział lider socjalistów w Parlamencie Europejskim Martin Schulz. Poparcie wyrazili też liberałowie, a ich lider Guy Verhofstadt na konferencji prasowej zaapelował wręcz, by fundusz połączyć z systemem sankcji dla krajów, które nie przestrzegają dyscypliny budżetowej i trzeba im iść na ratunek.
Podobnie jak Merkel, Verhofstadta nie przeraża perspektywa, że ustanowienie Europejskiego Funduszu Walutowego wymaga zmiany i ponownej ratyfikacji Traktatu z Lizbony (tak, by wprowadzić klauzulę zezwalającą na ratowanie finansów członka strefy euro). Także lider chadeków Joseph Daul powiedział, że "najważniejsze, by Europa wyciągnęła lekcję z kryzysu greckiego i uzbroiła się w środki, które zapobiegną podobnym sytuacjom w przyszłości".
Barroso zapowiedział, że równolegle z pracami nad funduszem KE przygotowuje komunikat o wzmocnieniu koordynacji polityk gospodarczych i kontroli sytuacji budżetowej w państwach członkowskich. Odpowiadając na apel Merkel, zapowiedział też propozycję, która miałaby zapobiec ryzyku, że na skutek spekulacji na rynkach cierpią finanse państwowe.
"Prawdą jest, że obecne problemy Grecji nie były spowodowane spekulacjami na rynkach finansowych, ale prawdą jest też, że te spekulacje pogorszyły sytuację" - zaznaczył Barroso.
Poinformował, że komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier jeszcze przed wakacjami przedstawi projekt dyrektywy o derywatach (produktach finansowych wysokiego ryzyka), a do końca roku dyrektywę o nadużyciach rynkowych. "To wzmocni transparencję rynku i ograniczy ryzyko" - powiedział Barroso.
Na apel Merkel, która chce ograniczyć spekulacje na rynkach CDS (Credit Default Swaps - instrument zabezpieczający przed ryzykiem kredytowym), Barroso przyznał, że KE rozważy całkowity zakaz handlu produktami, które opierają się na spekulacji długami państwowymi. "KE rozważy możliwość zakazu operacji czysto spekulacyjnych na rynkach CDS związanych z długiem państwa" - powiedział.
"Nie da się wytłumaczyć zakupu ubezpieczenia dla ryzyka, które nie istnieje" - argumentował. CDS, będąc instrumentami zabezpieczającymi na wypadek niewypłacalności emitenta długu, działają na zasadach podobnych jak w ubezpieczeniach, ale wirtualnie i spekulacyjnie.
"Na pewno nie można w pełni zakazać CDS-ów, ale są one w oczywisty sposób nadużywane. Dlatego potrzebna jest większa przejrzystość oraz - w razie potrzeby - ograniczenia, by nie ubezpieczano czegoś, czego się w rzeczywistości nie posiada, i nie kasowano premii za to, że się czemuś zaszkodzi" - powiedziała Merkel na spotkaniu z zagranicznymi mediami w Berlinie w poniedziałek. Swą inicjatywę, jak poinformowała, uzgodniła z Francją, Luksemburgiem i Grecją.
Te wszystkie rozważane propozycje to reakcja na kryzys finansowy w Grecji, który zagraża stabilności strefy wspólnej waluty europejskiej. Obecnie UE dysponuje funduszem wsparcia dla krajów pogrążonych w tarapatach finansowych, ale jedynie poza strefą euro. W kryzysie wykorzystano go na pomoc Węgrom, Łotwie i Rumunii (wspólnie z MFW i Bankiem Światowym). W strefie euro miała obowiązywać zasada, że każdy kraj jest sam odpowiedzialny za własne długi i mieści się w rygorystycznych ramach dyscypliny finansowej narzuconych przez unijny Pakt Stabilności i Wzrostu.
Grecki kryzys skłonił jednak do zrewidowania tego stanowiska i poszukiwania większej koordynacji polityk gospodarczych w strefie euro. Tym bardziej gdy wyszło na jaw, że kłopoty budżetowe Grecji były ukrywane w statystykach przesyłanych do Brukseli. Stąd zapowiadane przez stronę niemiecką w projekcie funduszu surowe sankcje dla krajów, które nie przestrzegają dyscypliny.