Europa broni się przed smogiem, Polacy trują się dalej
Co wydarzyłoby się w polskich miastach, gdybyśmy przyjęli francuski system ostrzegania przed smogiem? Polski Alarm Smogowy przeanalizował zanieczyszczenie powietrza w 6 polskich miastach w roku 2016. Okazuje się, że to co w Paryżu uznawane jest za największy smog od dekady, w Polsce jest na porządku dziennym, a władze nie informują mieszkańców o zagrożeniu.
W roku 2016 w Warszawie i Łodzi wystąpiło odpowiednio 8 i 9 dni z zanieczyszczeniem na tyle wysokim, że w Paryżu ogłoszono by alarm smogowy. Tylko w styczniu 2016 roku Warszawa doświadczyła aż 6 takich alarmowych dni. Gorzej jest we Wrocławiu - smogowy alarm obowiązywałby przez 12 dni tego roku.
W Zakopanem - zimowej stolicy Polski - było aż 29 dni powyżej poziomu, który w Paryżu byłby uznany za podstawę do wprowadzenia alarmu smogowego. Do rekordowych miast zbadanych przez PAS należą Kraków i Rybnik - w każdym z nich alarm obowiązywałby aż przez 47 dni w roku! W Krakowie w listopadzie i grudniu 2016 roku wystąpiło aż 21 dni alarmowych. W Rybniku tylko w styczniu było aż 15 takich dni.
Niestety, ze względu na ułomne prawo, polskie społeczeństwo nie było ostrzegane przed wysokim zanieczyszczeniem powietrza. W Paryżu alarm smogowy wprowadza się przy stężeniu pyłu PM10 na poziomie 80 ug/m3. W Polsce jest to niemal czterokrotnie więcej - 300 ug/m3.
Gdy w miastach Europy zachodniej bije się na alarm ze względu na bardzo złą jakość powietrza i zachęca mieszkańców do podjęcia działań chroniących zdrowie i życie, w Polsce władze milczą, mimo że poziom zanieczyszczeń jest znacznie wyższy.
Kiedy skończyliśmy analizę danych dotarło do nas, że mamy do czynienia w Polsce z sytuacją patologiczną. Oto zaalarmowane smogiem miasta europejskie podejmują działania, gdy tymczasem w Polsce śpimy spokojnie, ponieważ u nas poziom alarmowy jest prawie czterokrotnie wyższy niż we Francji czy Włoszech - mówi Anna Dworakowska z Polskiego Alarmu Smogowego.
W listopadzie złożyliśmy w Ministerstwie Środowiska petycję w sprawie obniżenia progów alarmowych i rzetelnego informowania mieszkańców o złej jakości powietrza, podpisaną przez ponad 10 000 obywateli. Niestety, na razie nie widać żadnych działań.
Czy Polacy mają inne płuca niż mieszkańcy Europy Zachodniej? Czy nasze zdrowie jest mniej warte? Trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie, dlaczego nie jesteśmy rzetelnie informowani o złej jakości powietrza - dodaje Dworakowska.
Problem zanieczyszczenia powietrza w województwie małopolskim sięga bowiem daleko poza Kraków, to problem całego regionu. Badania powietrza prowadzone wspólnie przez Krakowski Alarm Smogowy i Radio Kraków pokazują, że powietrze w mniejszych miejscowościach jest często gorszej jakości niż w Krakowie.
Najnowsze szacunki wskazują, że w Małopolsce użytkowanych jest ok. 300 tys. pozaklasowych kotłów - to aż 60% gospodarstw domowych w całym województwie. Ponad połowa tych urządzeń to urządzenia starsze niż 12 lat. Większość właścicieli domów jednorodzinnych (77%) nie myśli obecnie o wymianie kotłów. Oznacza to, że bez regulacji oraz programów wsparcia finansowego w nadchodzących latach nie nastąpi znaczący postęp w likwidacji źródeł smogu.
Małopolska należy do najbardziej zanieczyszczonych regionów w całej Unii Europejskiej. W każdej z miejscowości, gdzie mierzone było zanieczyszczenie powietrza, normy dla rakotwórczego benzo[a]pirenu zostały przekroczone przynajmniej o kilkaset procent. Rekordziści to: Nowy Sącz (1200% normy), Szczawnica (990% normy), Kęty (960% normy) oraz Tuchów (900%).
Wprowadzenie uchwały antysmogowej spowoduje, że jeśli za kilka lat ktoś nadal będzie chciał ogrzewać swój dom węglem czy drewnem, będzie musiał zainstalować kocioł klasy 5, który emituje kilkanaście razy mniej zanieczyszczeń niż tzw. "kopciuch". Osobom uboższym powinny zostać zapewnione dopłaty do wymiany źródła ciepła - mówi Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Nowoczesna postuluje wprowadzenie w miastach liczących powyżej 200 tys. mieszkańców specjalnych stref, do których ograniczony lub zakazany byłby wjazd samochodów niespełniających unijnych norm emisji spalin. Celem proponowanych zmian jest walka ze smogiem w metropoliach.
Strefy ograniczonego wjazdu samochodów miałyby powstać w 16 miastach Polski: Warszawie, Krakowie, Łodzi, Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Szczecinie, Bydgoszczy, Lublinie, Katowicach, Białymstoku, Gdyni, Częstochowie, Radomiu, Sosnowcu i Toruniu.
- Celem projektu jest danie samorządom gmin powyżej 200 tys. mieszkańców instrumentu, który umożliwi skuteczną walkę z zanieczyszczeniami powietrza. W dużych miastach to zanieczyszczenie komunikacyjne jest na poziomie kilkunastu procent, a więc bardzo istotne - zapowiedział w rozmowie z PAP poseł Nowoczesnej Marek Sowa. Jak dodał, o proponowane w projekcie rozwiązania od dawna upominają się organizacje ekologiczne.
Projekt Nowoczesnej zakłada zmiany w ustawie Prawo ochrony środowiska. Chodzi o dodanie do ustawy art. 96b, który pozwoliłby radzie miasta na podjęcie uchwały o ustanowieniu strefy ograniczonego lub zakazanego ruchu pojazdów napędzanych silnikami spalinowymi.
Rada miałaby określić w uchwale m.in. granice obszaru objętego strefą, przy uwzględnieniu konieczności zapewnienia ruchu tranzytowego; wymogi w zakresie emisji zanieczyszczeń zawartych w spalinach w odniesieniu do rodzajów pojazdów dopuszczonych do poruszania się w strefie oraz sposób organizacji ruchu w strefie, a także ograniczenia lub zakazy ruchu pojazdów niespełniających wymogów dotyczących emisji spalin.
Ograniczenia lub zakazy poruszania się w strefie uzależnione byłyby od przypisania pojazdu do klasy emisji spalin pojazdów ustalanej według unijnej normy emisji spalin Euro. Warunkiem dopuszczenia pojazdu do ruchu w strefie byłoby posiadanie odpowiedniego oznakowania potwierdzającego klasę emisji spalin.
Projektowane regulacje dotyczyłyby miast powyżej 200 tysięcy mieszkańców.
W uzasadnieniu projektu Nowoczesnej przypomniano m.in., że według danych GUS, w 2012 roku w Polsce zarejestrowanych było ponad 24,8 miliona samochodów, z czego ponad 75,4 proc. stanowiły samochody osobowe (ponad 18,7 mln sztuk). Jednocześnie - jak podkreślają autorzy propozycji - 78 procent tych pojazdów ma więcej niż 10 lat.
W uzasadnieniu wskazano ponadto, że w Polsce brakuje obecnie regulacji, które wprowadzałyby ograniczenia w zakresie transportu z uwagi na złą jakość powietrza, albo pozwalałyby odpowiednim organom na wprowadzanie takich ograniczeń. - Natomiast emisja ze środków transportu ma duży wpływ na jakość powietrza, zwłaszcza w miastach o dużej liczbie mieszkańców - czytamy w uzasadnieniu.
PAP
Ministerstwo Energii chce zabić smog prądem!
Resort energii zamierza zachęcić Polaków do stosowania ogrzewania elektrycznego. Chce to zrobić wprowadzając tanią taryfę grzewczą i dotacje do pieców - podał ostatnio "Puls Biznesu".
Wraz z rozpoczęciem sezonu grzewczego w polskich miastach pojawił się smog.
To w dużej mierze wina tego, że w domowych piecach spalane są śmieci. W związku z tym rząd rozpoczął kampanię mającą na celu przekonać Polaków, że spalanie odpadów to mała oszczędność, a duży uszczerbek dla środowiska.
Wiceminister energii Andrzej Piotrowski zapowiedział w rozmowie z "Pulsem Biznesu", że rządzący chcą zachęcić mieszkańców naszego kraju do ogrzewania domów jednorodzinnych piecami zasilanymi energią elektryczną z rozbudowaną akumulacją ciepła. Ministerstwo chce przeznaczyć na dotacje do tych pieców część funduszy z programów ochrony środowiska z nowej perspektywy Unii Europejskiej, np. w ramach gminnych planów likwidacji niskiej emisji spalania.
IAR