Fałszywy dobry Samarytanin pozwany za oszustwo. Żenujący finał historii wielkiego napiwku
Zaczęło się od gigantycznego napiwku dla kelnerki w amerykańskiej Alfredo's Cafe w Scranton, stan Pensylwania. Klient zostawił 3 tys. dolarów po zjedzeniu wartego 13 dolarów dania i szybko stał się lokalnym bohaterem. Do czasu, gdy niespodziewanie zwrócił się do kawiarni z prośbą o zwrot pieniędzy...
Marianna Lambert nie mogła uwierzyć własnym oczom, ale transakcja uzyskała bankową autoryzację. Uwagę właścicieli lokalu zwrócił uwagę dopisek na rachunku - “Napiwki dla Jezusa". To dobroczynna akcja zapoczątkowana w 2013 roku. Właśnie wtedy ktoś zaczął zostawiać napiwki w wysokości ponad 1000 dolarów - a często nawet do 5000 dolarów. Tajemniczy dobroczyńca dokumentował swoje hojne wsparcie na instagramowym koncie. Dopiero kilka lat później wyszła na jaw jego tożsamość. Za “Napiwkami dla Jezusa" stał niejaki Jack Selby. Później naśladowali go inni.
Selby jest członkiem tak zwanej mafii PayPala, czyli grupy założycieli znanej firmy technologicznej. Był jej wiceprezesem, i to jeszcze w 2003 roku, zanim spółka została sprzedana eBayowi. Po odejściu z PayPala, Selby założył makrofundusz hedgingowy Clarium Capital Management z inwestorem technologicznym (a obecnie zwolennikiem Trumpa) Peterem Thielem. Obecnie Selby jest również dyrektorem zarządzającym w Thiel Capital.
Jednak w Alfredo’s Cafe gościł nie Selby, ale niejaki Eric Smith, który prawdopodobnie pozazdrościł rozgłosu słynnej niegdyś akcji. Najwyraźniej dobry Samarytanin zmienił zdanie, gdyż po trzech miesiącach okazało się, że zażądał zwrotu napiwku. Tymczasem pieniądze zostały już dawno przekazane wdzięcznej kelnerce. - Niestety, musieliśmy wnieść oskarżenia za pośrednictwem biura magistratu, ponieważ nie mamy już tych pieniędzy. Zresztą sam Eric Smith powiedział, żebyśmy go pozwali, co w końcu uczyniliśmy - powiedział jeden ze współwłaścicieli kawiarni. Jego zdaniem, Smith nie powinien zdobywać się na tak miły gest jak danie komuś gigantycznego napiwku, jeżeli planował, że wycofa się z hojnego datku.
Średni napiwek za "doskonałą obsługę" w USA wynosi 20 procent, ale oczywiście może zostać obniżony, jeżeli klient uzna, że kelner zachowywał się w sposób niegrzeczny. Czego zazwyczaj nie robi, bo kelnerzy żyją głównie z napiwków. Mimo to, zgodnie z ankietą stacji Discovery aż 70 proc. badanych stwierdziło, że zdarzyło się im nie dostać żadnego napiwku.
Krzysztof Maciejewski