Fatalna sytuacja na lotniskach. Pasażerowie zostają na ziemi
Na wielu europejskich lotniskach panuje fatalna sytuacja w związku z brakiem pracowników. Pasażerowie muszą liczyć się z odwoływaniem lotów.
Linie lotnicze przygotowały się na masowy powrót pasażerów tego lata. Zamawiają samoloty, przywracają połączenia sprzed pandemii, otwierają nowe. Zatrudniają załogi. I natykają się na przeszkodę: niewydolne porty lotnicze - pisze w piątek "Rzeczpospolita".
"Dramatyczna sytuacja panuje na największych europejskich lotniskach: w Amsterdamie, Londynie, Frankfurcie, Paryżu czy Madrycie. Codziennie pasażerowie zostają na ziemi, bo odwołano połączenia z powodu braku pracowników kontroli bezpieczeństwa, bagażowych, lotniskowej policji. Nie ma ich, bo zostali zwolnieni podczas pandemii, znaleźli pracę w innych zawodach i nie chcą już wracać" - podaje gazeta.
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", nowi podejmują pracę niechętnie, bo szkolenia trwają długo, a płace są niekonkurencyjne. "Ruszyła fala strajków na lotniskach, a zakłócenia rozciągną się na całe lato. Dlatego przed podróżą, zwłaszcza z przesiadką, warto sprawdzić, którędy warto polecieć, żeby nie narazić się na kłopoty" - napisano.
Dodano, że strajk na paryskim lotnisku, w wyniku którego trzeba było zamknąć jeden z pasów startowych i odwołano między innymi rejs Air France do Warszawy, ma być tylko ostrzeżeniem. Paryscy pracownicy służb lotniskowych domagają się podwyżek średnio o 300 euro na osobę. "A ponieważ organizatorem strajku jest silny związek CGT, czwartkowy protest raczej nie będzie ostatnim. Aeroport de Paris (ADP) zarządzające portem zwolniło w czasie pandemii 2 tys. osób, bo nie miało dla nich zajęcia. Teraz nie może znaleźć ich następców" - napisano.
Gazeta przypomina, że od kilku tygodni trwa zamieszanie na lotnisku Schiphol w Amsterdamie, a kolejki do kontroli bezpieczeństwa wychodzą daleko poza budynek terminala. Często w czasie oczekiwania na kontrolę pasażerowie dowiadują się, że nie mają po co czekać, bo ich rejs i tak został odwołany.
Zdaniem - cytowanego przez "Rz" Willie Walsha, dyrektora generalnego Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), kryzys na Schiphol jest przejściowy. "Tak samo jak w Dublinie, gdzie od kilku tygodni tworzą się wąskie gardła, i na sztokholmskim lotnisku Arlanda. W Amsterdamie sytuacja rzeczywiście może się poprawić, bo pracownikom obiecano podwyżki. Szef IATA przypomina, że tłok na lotniskach i opóźnienia miały miejsce również latem 2019 roku, w ostatnim roku przed pandemią" - czytamy.