Felieton Gwiazdowskiego: Tarcza antyinflacyjna? Efektu nie będzie
Rząd, który spowodował inflację, dzięki czemu pobrał wyższe podatki (bo jak ceny są wyższe to i podatki są wyższe) teraz będzie walczył z inflacją.
Oczywiście była jeszcze pandemia. Ona też przyczyniła się do inflacji. Tylko, że pośrednio. Bardziej reakcja rządu na pandemię. Najpierw lekceważenie, potem histeria, potem znów lekceważenie. Swoje zrobił też bank centralny, czyli NBP. Ale przecież prezes NBP nie wziął się znikąd. Podobnie jak członkowie Rady Polityki Pieniężnej, która ma dbać o wartość złotego. Jakoś nie dbała. Słaby kurs złotego, to wyższa inflacja, bo więcej trzeba zapłacić, za ropę, gaz i wiele innych rzeczy, które importujemy.
Zdaniem naszego rządu, najbardziej za inflację odpowiada "Bruksela, która spowodowała, że ceny uprawnień do emisji CO2 (które wpływają na ceny prądu) wzrosły do 70 euro" oraz "Gazprom, który jest bezpośrednio odpowiedzialny za inflację w Europie". Tak przynajmniej powiedział pan premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej.
Na system handlu prawami do emisji CO2 w 2007 roku zgodził się w Brukseli pan prezydent Lech Kaczyński za radą ówczesnej minister spraw zagranicznych (obecnie eurodeputowanej), Anny Fotygi. Dzięki temu polski rząd jednak zarobił, bo sprzedawał przyznane mu prawa do emisji. Zostały mu przyznane, żeby mógł je przeznaczyć na transformację energetyczną. Ale rząd wolał je przeznaczyć na transfery socjalne.
Najgorszy jest chyba ten Gazprom, któremu powiedzieliśmy, że od 2023 roku już nie będziemy w ogóle kupować od niego gazu i chcemy, żeby nie mógł sprzedawać go też Niemcom i Holendrom przez Nord Stream 2. Nie chce nam go teraz tanio sprzedawać dopóki jeszcze zgadzamy się kupować.
O tym, że kiedyś wybuchnie widoczna inflacja mówiłem od lat. Ona zresztą była. Bo jak drożały akcje Tesli czy Apple do niebotycznych rozmiarów, to była inflacja. Ale nazywana "hossą" na rynkach akcji. To teraz mamy taką samą "hossę" na rynku pietruszki. Więc w zasadzie mógłbym tradycyjnie napisać: "A nie mówiłem". Ale już mi się znudziło. Więc też napiszę: "I dobrze wam tak".
Ale coś trzeba z inflacją zrobić. No i rząd robi. Przyjął właśnie pakiet antyinflacyjny. Ma on być wart około 10 mld zł. Mniej więcej tyle samo ile rząd wcześniej zarobił na inflacji. To będzie jakieś 2.3 mld dolarów. Rok temu to by było 2,6 mld dolarów. No, ale jest inflacja i słabnie kurs złotego.
A co jest w tym pakiecie?
"Dodatek osłonowy" - wiadomo, rząd "osłania" wyborców. Żeby głosowali na rząd. Nasz dobry rząd chciał obniżyć VAT na artykuły spożywcze do 0 proc. Ale nie zgadza się na to zła Unia Europejska. Więc w zamian za to nasz dobry rząd przygotował osłonę.
O jej przyznaniu ma decydować dochód na jednego członka rodziny. Osoby prowadzące jednoosobowe gospodarstwa domowe mające dochód poniżej 2.100 zł miesięcznie zostaną osłonięte dodatkiem w wysokości 400 zł rocznie. 600 zł rocznie przypadnie rodzinom 2-3 osobowym, 850 zł rodzinom 4-5 osobowym i nawet 1.150 zł rodzinom 6+. Z tym, że tylko tym, w których dochód miesięczny na osobę nie przekracza 1.500 zł. Precyzja na slajdach jak w Planie Odpowiedzialnego Rozwoju z 2016 roku.
I będzie obniżka akcyzy na paliwo i energię elektryczną. Tę obniżkę przyjmuję z uznaniem. Efekt kozy się sprawdza. Bo przecież rząd umieścił w mieszkaniu "kozę" w postaci opłaty emisyjnej, a teraz kozę wyprowadzi - więc będzie spokojniej w mieszkaniu. Co prawda minister energetyki mówił, że tę opłatę to "Orlen weźmie na siebie", co prezes Orlenu potwierdził. Ale chyba nie wziął.
Teraz rząd obniży akcyzę na paliwo i energię elektryczną oraz podatek VAT. Na paliwa obniżka zacznie się już za miesiąc - od 20 grudnia. Wysokość akcyzy zostanie obniżona do minimalnego poziomu dopuszczalnego w Unii Europejskiej. Paliwa zostaną też zwolnione z podatku od sprzedaży detalicznej.
Dzięki temu cena litra paliwa spadnie o 28-30 groszy. No chyba, że obniżki, w odróżnieniu od podwyżek, to Orlen "weźmie na siebie".
VAT na gaz ziemny zostanie obniżony z 23 proc. do 8 proc., a na energię elektryczną z 23 proc. do 5 proc. Od 1 stycznia przyszłego roku. Obniżki będą obowiązywały do marca. Też przyszłego roku. Czyli przez 3 miesiące (słownie: trzy). Na paliwa ma być dłużej. Akcyza będzie niższa do 20 maja, a zwolnienie od podatku od sprzedaży detalicznej do 31 maja. Tak to jest wszystko precyzyjnie zaplanowane - na dni. Inflacja wtedy wyhamuje i już potem nie będzie rosnąć. Tak to sobie rząd sprytnie wymyślił.
Jako, że ceny nośników energii dają silny impuls inflacyjny to obniżka podatków na nie, która powinna wpłynąć na obniżkę ich ceny, przyda się gospodarce. Ale skoro od kwietnia wszystko ma wrócić do dzisiejszej sytuacji, to rząd zakładanego efektu nie osiągnie.
W pierwszym kwartale 2022 roku inflacja nie będzie rosła tak, jak w trzecim i czwartym kwartale 2021 roku, ale za to w kolejnych kwartałach 2022 znowu będzie. Ciekawe, co wtedy wymyśli rząd? Rządowy bank - PKO BP - szacuje, że dzięki działaniom rządu w lutym inflacja nie wyniesie 8,3-8,4 proc., tylko 6,8-6,9 proc.
Podsunę jeszcze taki pomysł, że jak rządowy GUS zwiększy udział energii w koszyku inflacyjnym, a ceny energii spadną to inflacja jeszcze bardzie zmaleje. Ta na papierze w GUS. Bo w sklepach to już nie za bardzo.
Robert Gwiazdowski
Autor felietonu wyraża własne opinie.
***