Felieton Gwiazdowskiego: Wśród doradców podatkowych zapanowała powszechna radość
Naczelny Sąd Administracyjny w uchwale poszerzonego składu 7 sędziów z dnia 27 marca 2023 roku (sygn. I FPS 2/22) stwierdził, że przerwanie terminów biegu przedawnienia w przepisach "covidowych" nie dotyczyło biegu przedawnienia zobowiązań podatkowych.
To bardzo dobra wiadomość dla podatników. Dlatego powszechna radość zapanowała wśród doradców podatkowych po przeczytaniu sentencji uchwały.
Ale jak się czyta uzasadnienie, to serce zaczyna bić szybciej. NSA uznał bowiem, że prawo podatkowe nie jest prawem administracyjnym. Doktryna prawa podatkowego już dawno zbudowała teorią jego "autonomii". Teoria głupia - jak niektóre "linie orzecznicze" NSA, ale "dominująca". Z tym, że była to "autonomia" głównie od prawa cywilnego, a nie od administracyjnego.
"Cechą charakterystyczną regulacji prawa administracyjnego jest posługiwanie się metodą polegającą na kształtowaniu skutków prawnych w sposób władczy, jednostronny" - twierdzi NSA. I - jak słusznie dodaje - prowadzi to do "supremacji organów władzy, której istota wyraża się w nierównorzędności podmiotów".
Przecież w prawie podatkowym jest dokładnie tak samo.
Sam NSA odwoływał się nawet ostatnio kilka razy w sprawach podatkowych do Kodeksu postępowania administracyjnego, aby odejść od literalnej wykładni Ordynacji podatkowej w sprawach dotyczących tego, co jest, a co nie jest rażącym naruszeniem prawa.
Za rażące w sprawach podatkowych uznawano "kłujące w oczy". Jak na przykład określono by komuś podatek od zysków kapitałowych w wysokości 21 proc., a nie 19 proc., to by było rażące. Pomylenie stawki "kłuło w oczy". Ale jak komuś określano podatek w wysokości 19 proc. od przychodu, który w ogóle nie był "zyskiem", to już nie sądów nie raziło.
No cóż - każdy ma inną wrażliwość. Sędziowie, którzy wcześniej pracowali w organach podatkowych (bo wielu jest takich) też mogą mieć inną.
Jednak w wyroku z dnia 26 października 2022 roku (sygn. II FSK 162/22) NSA zauważył, że "na gruncie przepisów K.p.a. używającego w art. 156 § 1 pkt. 2 przesłanki "rażącego naruszenia prawa" sformułowano definicję określającą szerszy krąg elementów definiujących "rażące naruszenie prawa".
O rażącym naruszeniu prawa decydują łącznie trzy przesłanki: "oczywistość naruszenia prawa, charakter przepisu, który został naruszony oraz skutki, które wywołuje decyzja, uznana za rażąco naruszającą prawo. Chodzi tu o "skutki niemożliwe do zaakceptowania z punktu widzenia wymagań praworządności".
I na tej podstawie zaczęto stwierdzać nieważność decyzji podatkowych nakładających na ludzi podatek, którego w ogóle nie było. Ale już się zdarzało NSA podejmować uchwały antyobywatelskiej, jak niektórzy sędziowie orzekali proobywatelsko. Na przykład w sprawie opodatkowania odsetek.
Uchwałą poszerzonego składu siedmiu sędziów NSA zmienił linie orzeczniczą, uznając że odsetki nie są opodatkowane jak należność główna, tylko są odrębnym źródłem przychodu. W efekcie czego dziecko, które w wypadku samochodowym straciło rodziców, brata i kończyny i otrzymało po latach wysokie odszkodowanie wraz z odsetkami, bo ubezpieczyciel początkowo nie chciał go wypłacić, miało zapłacić... podatek dochodowy.
Zacząłem się więc bać, że to jakaś kontrrewolucja i tym razem uchwała poszerzonego składu może mieć na celu przywołanie niektórych sędziów do porządku, by przestali powoływać się na prawo administracyjne dla dobra podatników. Bo przecież w ramach "autonomii" prawa podatkowego odsetki w rozumieniu ekonomii i prawa cywilnego ("pieniądz w czasie") są dochodem.
Aż dotarłem do zdania, że "w ujęciu dynamicznym, ewolucyjnym, a nie statycznym, można by uznać, że prawo podatkowe stanowi element prawa konstytucyjnego". I wpadłem w euforię. Bo to by była rewolucja. Wyobraziłem już sobie, że teraz we wszystkich sprawach dotyczących odpowiedzialności solidarnej podatników wciągniętych w karuzele podatkowe, obejścia prawa podatkowego, ofiar ulgi meldunkowej, przerywania i zawieszania biegu przedawnienia zobowiązań podatkowych, opodatkowania odsetek za nie wypłacone w terminie odszkodowania, trzeba będzie zacząć stosować Konstytucję.
Co prawda w Konstytucji już jest jak wół napisane, że trzeba ją stosować bezpośrednio, ale nie tylko ten artykuł Konstytucji jakoś się nie przyjął w orzecznictwie sądów administracyjnych. Może więc uchwała NSA się przyjmie?
Moją euforię studzi nieco dotychczasowa praktyka. Jak się pojawiały jakieś uchwały korzystne dla podatników to potem i tak były interpretowane zawężająco. Więc pewnie i z tej sędziowie jakoś wybrną. Kluczem może się okazać literalna wykładnia użytego w uchwale sformułowania "można by uznać". Zgodnie bowiem z zasadą autonomii prawa podatkowego, przez lata uważano, że podstawą jego wykładni jest literalna wykładnia przepisu prawnego, abstrahująca od woli, celu, czy nawet logiki systemowej przepisu.
A NSA ma dużą wprawę w interpretowaniu pojęcia "można". "Można" to nie znaczy, że "trzeba", gdy wskazuje na to logika, która nakazuje nie podejmowania działań mających skutki złe dla praworządności, a podejmowania działań mogących takim skutkom zapobiec. "Można" - zdaniem NSA - to z znaczy, że "uznaniowo", w ramach zasady niezawisłości, sędziowie "mogą" orzekać jak wcześniej orzekali.
Będę "donosił" jak się sytuacja będzie rozwijać.
Robert Gwiazdowski, adwokat, prof. Uczelni Łazarskiego
Autor felietonu wyraża własne opinie
Śródtytuły pochodzą od redakcji