Felieton Gwiazdowskiego: Żydzi ofiarami walki o postęp na amerykańskich campusach
Jakoś tak niezauważenie w polskiej sieci przeszedł kolejny krok naprzód w walce o postęp i sprawiedliwość na świecie poczyniony przez ich zwolenników. Może dlatego, że miał miejsce za oceanem. A może dlatego, że rodzimi bojownicy uznali, iż "Okno Overtona" nie jest jeszcze uchylone na tyle szeroko, by otwarcie wesprzeć w ich słusznej sprawie rektorki amerykańskich uczelni przodujących w walce o ów postęp i sprawiedliwość.
Claudine Gay z Uniwersytetu Harvarda; Elizabeth Magill z Uniwersytetu Pensylwanii i Sally Kornbluth, z Massachusetts Institute of Technology stanęły przed Komisją Edukacji Izby Reprezentantów.
Miały odpowiedzieć na dość proste w sumie pytanie:
"Czy nawoływanie do ludobójstwa Żydów narusza kodeks postępowania [waszej uczelni] lub zasady dotyczące znęcania się lub molestowania" ("Does calling for the genocide of Jews violate code of conduct or rules regarding bullying or harassment")
Jak przeczytałem na Twitterze komentarz o ich odpowiedzi Billa Ackmana to nie do końca uwierzyłem. Inwestor-miliarder (Można to mieć do takiego zaufanie?). Ale po chwili dołączył ze swoim komentarzem Jonathan Haidt (ten sam, który napisał "Prawy umysł" i wraz z Gregiem Lukianoffem "Rozpieszczony umysł") i Daniel Susskind ("Świat bez pracy") to aż sięgnąłem do źródła - czyli do nagrań z przesłuchań tych pań (?) w Kongresie. Sorry za znak zapytania, ale nie wiem jak się identyfikują. O mój Boże kochany, co one **********!
Podobnie jak Profesor Haidt jestem zwolennikiem wolności słowa. Zwłaszcza na uniwersytetach (niedługo pewnie będę w tym w mniejszości sądząc po tym co się na naszych uniwersytetach dzieje). Ale Haidt komentował "nawoływanie do ataku i zniszczenia Izraela" ("calls to attack or wipe out Israel"). A pytanie, które jasno i wyraźnie postawiła Kongresmen Elise Stefaniak dotyczyło "ludobójstwa" ("genocide"). I - jak zauważył Susskind - chodziło o ustalenie, czy stanowi to "znęcanie się lub molestowanie", a nie o to, czy jest to "wolność słowa".
"Tak, czy nie"? (Yes, or no"?) Wielokrotnie dopytywała z coraz większym zdumieniem na twarzy Stefaniak. Odpowiedzi padały zniuansowane. To "zależy od kontekstu" {"it depends on the context") - odpowiedziały Gay i Magill. Ich wiodące uczelnie "przyjęły zobowiązanie do wolności słowa i dają szerokie miejsce do swobodnego wyrażania nawet poglądów, które są oburzające i obraźliwe". Dopiero, jakby przeszły w czyny, byłyby sprzeczne z uczelnianymi kodeksami! Czyli jak już zaczną Żydów na kampusach mordować to ich z uczelni usuną.