Francuska ekonomia ucierpi na zamachach

Konsekwencje ekonomiczne zamachów w Paryżu będą większe niż początkowo zakładano. Premier Manuel Valls zapowiedział, że Paryż chce zwiększyć wydatki na policję i służby wywiadowcze do najwyższego poziomu w historii.

Francja zapowiada stworzenie w krótkim czasie dodatkowych 8,5 tys. miejsc pracy w policji, żandarmerii oraz w służbach specjalnych, jak również w systemie sprawiedliwości. Już dziś wiadomo, że ten krok uniemożliwi Francji dotrzymanie europejskich kryteriów z Maastricht, których muszą się trzymać wszystkie gospodarki strefy euro. Prezydent Hollande powiedział w parlamencie, że w "takich sytuacjach, jak obecna, pakt bezpieczeństwa ma pierwszeństwo przed paktem stabilności".

Ucierpi również turystyka

Niezależnie od makroekonomicznego wymiaru ataków terrorystycznych, dla Francji oznaczają one również falę konsekwencji nie tylko dla budżetu, ale również w różnych dziedzinach gospodarki, np. w turystyce. Francja należy do najchętniej odwiedzanych miejsc na świecie. Rocznie do kraju przyjeżdża ponad 80 milionów turystów z całego świata. Ten sektor generuje ok. 7 proc. francuskiego PKB. Teraz ekonomiści obawiają się, że w najbliższej przyszłości turystyka dotkliwie jednak odczuje konsekwencje terroru. Akcje linii lotniczych Air France oraz dużych sieci hotelowych, jak Accor, już w poniedziałek straciły na wartości.

Reklama

- Teraz każdy, kto planował wyjazd do Paryża, zastanawia się, czy w ogóle jechać i wielu niestety zmienia plany - mówi Friedrich Schneider, ekonomista z Uniwersytetu Linz, który analizuje wpływ terroru na gospodarkę. Jego zdaniem tymczasowe osłabienie turystyki może szybko oznaczać straty rzędu setek milionów euro.

Reakcja łańcuchowa

Konsekwencje strachu wśród mieszkańców i turystów odczuwają kawiarnie, hale koncertowe czy inne instytucje prezentujące kulturę. - Już wkrótce towarzystwa ubezpieczeniowe podniosą swoje składki, bo Paryż został miastem podwyższonego ryzyka - powiedział Schneider w rozmowie z DW.

Ekonomista nie wyklucza, że w wyniku ataków terrorystycznych spadnie również poziom konsumpcji. - Nie dotyczy to wprawdzie artykułów codziennego użytku, ale gdy przyjeżdża mniej turystów, segment artykułów luksusowych ma mniejsze obroty - mówi ekonomista. Jego zdaniem drogie sklepy w Paryżu muszą się liczyć ze spadkiem obrotów na poziomie 20-30 proc.

Opinię tę podziela Jörg Krämer, główny ekonomista Commerzbanku, jednak on daleki jest od malowania czarnych scenariuszy. Jak zauważył, po atakach terrorystycznych w USA w 2001 roku sektor handlu towarami luksusowymi już po trzech miesiącach wrócił niemal do normy.

Inwestycje zagrożone

Sektorem gospodarki, który ucierpi na ostatniej fali zamachów są, zdaniem ekspertów, również zagraniczne inwestycje. Szwajcarski ekonomista Bruno Frey zwraca uwagę na doświadczenia z Hiszpanii i Grecji w latach 1975 - 1991. Gdy doszło tam wówczas do szeregu zamachów terrorystycznych, poziom zagranicznych inwestycji w Hiszpanii spadł o 14 proc., a w Grecji o 12 proc.

Mogą również wzrosnąć koszty handlu zagranicznego, bo za zwiększeniem kontroli idą dłuższe okresy trwania wysyłek i transportu, podobnie, jak koszty bezpieczeństwa, czyli głównie wydatki na firmy ochroniarskie.

Ekonomiczne turbulencje po zamachach stawiają Francję przed nie lada wyzwaniem. Paryż próbuje już od dłuższego czasu przeciwdziałać zwiększeniu deficytu budżetowego i dalszemu zadłużeniu. Zwiększenie w takiej sytuacji szeregów służb bezpieczeństwa, jak policji i kontrwywiadu o kilka tysięcy osób, oznacza wysokie wydatki. Prawdopodobnie nie obędzie się więc bez cięć w innych dziedzinach.

Drogi odwet

Tym bardziej, że Francja zwiększa też swoje zaangażowanie wojskowe. Już dzień po atakach w Paryżu francuskie siły powietrzne bombardowały Rakkę, jedno z syryjskich miast, uchodzących za twierdzę PI. Zaangażowanie wojskowe dodatkowo obciąży więc francuski budżet.

Już przed ostatnimi zamachami Komisja Europejska była zdania, że Francji nie uda się w najbliższych dwóch latach dotrzymać kryteriów deficytu budżetu, czyli utrzymać go poniżej 3 proc. PKB.

Mimo to Paryżowi nie grozi upomnienie ze strony Brukseli, która już zapowiedziała, że zamachy można uznać za szok wywołany z zewnątrz. To pozwala Francji na pewien oddech, jednak nie rozwiązuje problemu. Eksperci przestrzegają też przed próbami regulacji gospodarki w celu walki z terrorem. Decentralne i samoregulujące zasady gospodarki rynkowej są najlepszym środkiem, który może ograniczyć ekonomiczne konsekwencje terroru, uważa ekspert.

Andreas Becker / Róża Romaniec, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: Francja | Paryż | zamach terrorystyczny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »