G-5 plus Polska, czyli G-6
W ramach polaryzowania pozycji z przeciwnikiem politycznym Jacques'em Chirakiem, kontrkandydatem do fotela prezydenckiego (wybory we Francji odbędą się w roku 2007), Nicolas Sarkozy, minister spraw wewnętrznych Francji, zapowiedział, iż chciałby przekształcić grupę G-5 w G-6, dołączając do niej Polskę - największy z nowych krajów UE, pisze w "Pulsie Biznesu" Kazimierz Krupa.
Sarkozy dodał, że francusko-niemiecki tandem nie może być jedynym napędem poszerzonej Unii Europejskie i bez wątpienia potrzebuje wkładu Polski. Miłe. Ale co to jest G-5(6), co to jest Euroland, strefa Schengen...? - stawia pytanie komentator "PB".
Najszerszym pojęciem pozostaje Europejski Obszar Gospodarczy, obejmujący kraje Unii Europejskiej i Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu (z wyjątkiem Szwajcarii). Tu są wszystkie kraje starej (15) i nowej (10) Unii Europejskiej, a dodatkowo Norwegia, Liechtenstein i Islandia.
Nieco węższa jest strefa Schengen, z wynikającą z niej swobodą przepływu osób wewnątrz (granica zewnętrzna zastępuje wewnętrzne). Grupuje ona kraje starej piętnastki, ale - oczywiście, zgodnie ze starym porzekadłem, że jak nad kanałem La Manche jest mgła, to Europa jest odcięta od świata - bez wyspiarzy, za to dołączyły do niej kilka lat temu Norwegia i Islandia, a ostatnio Szwajcaria. Strefa będzie się rozszerzać.
Euroland to dwunastka (bynajmniej nie parszywa) ze starej piętnastki (bez Danii, Szwecji i Anglii), a G-5 to największe kraje UE (Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania). Jeżeli dodamy do tego różne związki, sojusze, przymierza, osie, trójkąty, poza ramami traktatowymi UE, to mamy pełny, za to zupełnie niezrozumiały, obraz europejskiej dezintegracji - stwierdza autor komentarza w "PB".