Gazprom stawia wszystko na jedną kartę

Gazprom nie zarezerwował dodatkowych przepustowości na tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę i Polskę do Europy na pierwsze trzy kwartały 2022 roku - podał dziennik "Komiersant". Rezygnacja z rezerwacji związana jest prawdopodobnie z oczekiwaniem na uzyskanie certyfikacji dla Nord Stream 2. Rosyjska firma wciąż będzie mogła rezerwować moce w ramach comiesięcznych rozdań, tyle że po wyższej cenie.

Gazociąg Jamał-Europa o zdolności tranzytowej ok. 28 mld m sześc. rocznie jest istotną trasą dostaw rosyjskiego gazu do Europy, zaraz po Nord Stream i trasie przesyłowej przez Ukrainę. Gaz-System oferował na aukcji 89 mln metrów sześciennych dziennie przez punkt wejścia Kondratka na granicy białorusko-polskiej.

W ubiegłym roku zakończył się wieloletni kontrakt Gazpromu na tranzyt gazu przez Polskę, po którym rosyjska spółka zarezerwowała przepustowość na rok gazowy do października 2021 r. Następnie koncern przestawił się na rezerwację miesięczną, wykorzystując tę trasę jako równoważącą. I tak na przykład od końca października dostawy zostały całkowicie wstrzymane.

Reklama

Firma odmówiła też rezerwacji dodatkowych przepustowości tranzytowych przez Ukrainę. Ukraiński operator systemu przesyłowego gazu wystawił na aukcję dwie trasy: przez Sudżę w ilości 9,8 mln m sześc. dziennie i przez Sochranówkę - kolejne 5,2 mln m sześc. dziennie.

Spółka posiada długoterminową rezerwację ukraińskich mocy produkcyjnych na poziomie 40 mld m sześc.  rocznie, czyli 109 mln m sześc. dziennie. W miesiącach od lutego do sierpnia Gazprom zarezerwował dodatkowe przepustowości przez Ukrainę w wysokości 14-15 mln m sześc. dziennie, później jednak z tego zrezygnował.

Jak podaje "Kommiersant", niechęć Gazpromu do rezerwacji przepustowości na kolejny rok można tłumaczyć oczekiwaniem na uruchomienie Nord Stream 2, którego certyfikacja nie została jeszcze zakończona. Decyzje koncernu mogą też wskazywać, że w 2022 roku nie zamierza on zwiększać dostaw na rynek europejski ponad zobowiązania kontraktowe, a co za tym idzie, nie spodziewa się wysokiej konkurencji ze strony dostawców LNG i intensyfikacji walki o udział z dostawcami LNG w regionie.

Maria Belova z Vygon Consulting utrzymuje, że w kolejnych dwóch latach globalny popyt na LNG będzie rósł szybciej niż jego podaż. Większość dodatkowych wolumenów trafi jednak do regionu Azji i Pacyfiku, co oznacza, że Gazprom nie ma powodu obawiać się konkurencji w Europie.

Dmitrij Marinchenko z Fitcha, cytowany przez rosyjski dziennik, uważa, że Gazprom będzie chciał przekierować przynajmniej część przepływów gazu przez Ukrainę i Polskę przez Nord Stream 2. W związku z tym firma zdecydowała się nie rezerwować zdolności produkcyjnych, aby nie podejmować dodatkowych zobowiązań. - Gazprom zapewne chce osiągnąć cel, jakim jest nie tylko uruchomienie Nord Stream 2, ale też pełne wykorzystanie jego mocy - powiedział.

Według eksperta w przyszłym roku najprawdopodobniej będzie się utrzymywał niedobór gazu na rynku, ale w latach 2023-2024 zostaną uruchomione nowe instalacje LNG, m.in. w Stanach Zjednoczonych, co może doprowadzić do nadprodukcji błękitnego paliwa i zaostrzenia konkurencji na rynku europejskim, podobnie jak miało to miejsce w latach 2019-2020.

Monika Borkowska

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gazprom | gaz ziemny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »