Główny ekonomista BGK: Wyniki samorządów nie są złe

Aż 80 proc. samorządów twierdzi, że będzie ograniczać wydatki bieżące. Średnio 30 proc. ocenia, że cięcia dotkną wydatków inwestycyjnych - wynika z "Badania sytuacji finansowej jednostek samorządu terytorialnego w Polsce w świetle COVID-19", przeprowadzonego przez Bank Gospodarstwa Krajowego.

Bartosz Bednarz, Interia: Bank Gospodarstwa Krajowego przeanalizował sytuację finansową samorządów po pandemii COVID-19 i dwumiesięcznym zamrożeniu gospodarki. Jakie wnioski płyną z badania?
Mateusz Walewski, główny ekonomista BGK: - Stworzyliśmy kompleksowy, pierwszy w Polsce raport o finansach samorządów, analizując również kondycję finansową spółek komunalnych, których JST są właścicielami albo posiadają w nich znaczące udziały.

- Punktem wyjścia była oczywiście pandemia COVID-19. Raport (Badanie sytuacji finansowej jednostek samorządu terytorialnego w Polsce w świetle COVID-19 - red.) opisuje sytuację finansową samorządów wszystkich szczebli. Uznaliśmy w BGK, że najwyższa pora pokazać nie tylko fragmenty samorządowych budżetów, ale całość finansów. Samorządy mają swoje roczne plany przychodowe i wydatkowe, ale spora część dodatkowo - spółki komunalne, które de facto są od nich zależne. Ich uwzględnienie w badaniu było konieczne, by pokazać pełen obraz.

Reklama

- Badanie było prowadzone między końcem czerwca a końcem lipca. Sytuacja gospodarcza była jeszcze dużo trudniejsza do oceny. Trudno było wówczas dokładnie przewidzieć na jakich zasadach odbicie po lockdownie się zrealizuje. W tym czasie, gdy kolejne branże były odmrażane, samorządy szacowały ubytki w dochodach podatkowych (PIT, CIT, od nieruchomości) za pierwsze półrocze. Obawiały się, że sięgną one nawet kilkunastu proc. Nawet do 15 proc. w PIT i CIT.

- Już wiemy, że te spadki nie są tak duże, a wpływy z CIT są wyższe niż rok temu w analogicznym okresie. Sytuacja firm, szczególnie mniejszych, na skutek pomocy z tarcz jest dobra. JST nie musiały rezygnować z podatków od nieruchomości i ubytki w tych dochodach będą mniejsze od szacowanych.

Straty jednak będą.

- Wyniki złe nie są i najpewniej nie będą. Wpływy z PIT i CIT, jak pokazuje Ministerstwo Finansów, są dużo lepsze od prognoz. Ubytek PIT w budżetach samorządowych to kilka proc., a strat w CIT na poziomie ogólnokrajowym właściwie nie ma. Budżet państwa przewiduje 2-3 proc. ubytki z tych podatków. W związku z tym możemy być prawie pewni, że te prognozy samorządów odnośnie do strat podatkowych nie będą takie, jak szacowali.

To tylko częściowo dobra informacja dla samorządów, które przecież - ze względu na COVID-19 - musiały ponieść dodatkowe wydatki.

- Reakcja samorządów na pandemię była różna. Ale oczywiście mają one podwyższone wydatki. Nie są to jakieś wielki kwoty - koszt netto COVID-19 szacujemy w skali kraju na 3-4 mld zł. Najwięcej wydały na walkę ze skutkami koronawirusa oczywiście województwa, najmniej gminy. Odnośnie do tych 3-4 mld zł: sporo z jednej strony, bo jednak był to nieplanowany wydatek; z drugiej - jest to ok. 1,5 proc. wydatków bieżących.

Samorządy będą ciąć wydatki, np. inwestycyjne?

- Samorządowcy znacznie rzadziej planują ograniczać wydatki inwestycyjne, niż wskazywali wcześniej. To dobra informacja. Aż 80 proc. twierdzi, że będzie ograniczać wydatki bieżące. Średnio 30 proc. ocenia, że cięcia dotkną wydatków inwestycyjnych. Czyli wciąż dużo. Oczywiście rzeczywistość po lockdownie prowadzi do zmiany planów inwestycyjnych. Poza bieżącym wsparciem budżetów samorządowych, które dostały 6 mld zł w związku z działaniem tarcz, a kolejne 6 mld zł mają obiecane w związku z programem Funduszu Inwestycji Lokalnych, trzeba się zastanowić, jak jeszcze im w tym wysiłku inwestycyjnym pomóc.

Gdzie te cięcia inwestycji się zmaterializują?

- Niestety dotknie to kluczowych, strategicznych dla JST sektorów. Po pierwsze sektora zdrowia. O ile jednak zakładane są cięcia na poziomie powiatów, to z perspektywy województw już tak nie jest - najczęściej planowane są wzrosty inwestycji ze względu na COVID-19. Wszyscy przygotowują się na kolejne fale pandemii. Samorządy nie mają jednak na to pieniędzy, co będzie skutkować dalszym zadłużaniem.

- Druga rzecz: sektor transportowy, który najbardziej ucierpiał na skutek pandemii, może poza sportowo-rekreacyjnym (największe spadki spółek komunalnych sięgają nawet 20 proc.). Dużo samorządów ma udziały w spółkach transportowych: około 13 proc. badanych gmin i ponad połowa województw. Zapowiadane spadki dochodów mogą być istotne i wynieść średnio 10 proc. To nie jest sektor priorytetowy dla samorządów, w związku z tym planują właśnie tutaj ograniczanie wydatków. Trzeba mieć na uwadze, że transport zbiorowy ważny jest dla rozwoju gospodarek lokalnych. Warto mu się przyglądać i może z budżetu centralnego zaproponować wsparcie finansowe, tak żeby w jak najmniejszym stopniu JST rezygnowały z inwestycji. Przeciwdziałanie redukcji planów rozwojowych w tej sferze wydaje się bardzo ważne.

- Aż 70 proc. gmin ma udziały w przedsiębiorstwach wodno-kanalizacyjnych. To sektor, który jest wysoko na liście priorytetów inwestycyjnych. Szczególnie w gminach wiejskich. Jest to też główny obszar, w którym do tej pory, z pieniędzy unijnych, samorządy prowadziły inwestycje. Przez te duże inwestycje we wcześniejszych latach nieco łatwiej je dzisiaj ciąć. Spadki ze względu na wysoką bazę mogą być więc relatywnie duże.

Tani pieniądz na rynku wspiera zaciąganie kredytów.

- Tak, ale niepokojącą daną z raportu jest to, że powiaty - w aż 8 proc. - planują zadłużać się w instytucjach pozabankowych. To nie jest nielegalne, często szpitale tak właśnie robią. Na pewno jednak jest droższe. Z punktu widzenia finansów publicznych rodzi to pewne ryzyka. Trzeba się przyjrzeć temu i zapobiegać dalszemu zadłużaniu w takich instytucjach. Wiadomo, że JST muszą ponosić wydatki i je finansować, ale warto wspierać je w zaciąganiu pożyczek i kredytów w sektorze bankowym.

- Zainteresowanie parabankami można tłumaczyć tym, że sektor bankowy jest związany z regulacjami. Duży poziom zadłużenia, słabe wyniki, restrukturyzacja, konieczność poręczeń i zabezpieczeń - pchają samorządy w kierunku parabanków. Tam procedura uzyskania finansowania jest prostsza i mniej wymagająca.

Tu jest może rola dla BGK, by w większym stopniu finansować inwestycje samorządowe.

- My oczywiście te dane szczegółowo analizujemy na potrzeby wewnętrzne. Ważne jest to, że nie ma regionalnych tendencji, wzorców. Mapa tego w jakiej wielkości samorządy oczekują obniżenia dochodów, jak również kondycja spółek komunalnych - jest mocno przypadkowa. W sytuacji pandemicznej to normalne. Można oczywiście wykorzystać te wyniki z badania przy tworzeniu wszelkich planów dotyczących wsparcia inwestycji. Warto pewnym sektorom przyjrzeć się lepiej. Mamy punkt wyjścia do dalszych prac. Chciałbym żebyśmy tego typu analizy przygotowywali częściej, patrzenie całościowe na finanse samorządów jest potrzebne. Jako bank rozwoju będziemy starali się przygotowywać kolejne edycje.

Jakie są kluczowe obszary, którym bliżej należałoby się przyjrzeć w tej chwili?

- Powinniśmy mieć na uwadze finanse szpitali. Wymagają wsparcia. Ale nie tylko. Podobnie jest z całym sektora zarządzania odpadami ze względu na rosnące ryzyko niewypełnienia wymogów unijnych, co grozi wysokimi sankcjami. Są to skomplikowane inwestycje i dotyczą szeroko rozumianej gospodarki odpadami, czyli recyklingu, odzysku, obniżenia poziomu składowanych śmieci. Samorządy mogą próbować ograniczać inwestycje, pomimo tego, że są one dzisiaj priorytetowe dla wielu z nich. Należy temu przeciwdziałać.

Rozmawiał Bartosz Bednarz


INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: bgk | gospodarka | polska gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »