Godne życie lekarzy bez Groupona
Problem medyków oferujących tanio - i bezprawnie - usługi w serwisach zakupów grupowych pokazuje, że w obronie swoich interesów korporacje, izby i samorządy branżowe mogą pójść dowolnie daleko, nie bojąc się przekroczenia nawet granic żenady - pisze w dzisiejszym newsletterze Businesstoday.pl Zbigniew Domaszewicz, redaktor "Bloomberg Businessweek Polska".
Lekarze i ich gabinety wbrew prawu reklamują się w serwisach sprzedaży grupowej - Grouponie i jego klonach - oferując tam swoje usługi z rabatami - napisał wczoraj portal Gazeta.pl. Wbrew prawu, bo Naczelna Rada Lekarska reklamowania się lekarzom i dentystom zakazuje.
Konkurencja jest męcząca - to wiadomo. Nie pozwala podyktować dowolnych cen, a następnie spokojnie zarabiać, tylko zmusza do wysiłku. Żeby przetrwać i zarobić na dobre życie, trzeba oferować nie gorsze usługi niż konkurencja, i to najlepiej w niższych cenach, pracować więcej godzin, niżby się chciało, walczyć o uwagę i zainteresowanie klienta, a nawet zdobywać się wobec niego na uprzejmość.
Niestety, wciąż znajdują się nowi chętni, by wepchnąć się na rynek i do tej rywalizacji przystąpić. Na szczęście od wieków znane są proste i skuteczne metody ograniczenia tych uciążliwości.
Jeśli np. zabronimy handlu w niedzielę, to żaden narwaniec nie otworzy wtedy swojego sklepu i nie będzie zamiast nas zarabiać, psując nam humor podczas odpoczynku. Jeśli wprowadzimy obowiązkowe licencje na pośrednika nieruchomości, to liczbę konkurentów i minimalny poziom prowizji utrzymujemy pod kontrolą, a nielicencjonowani wyrobnicy będą musieli odprowadzać dla nas dolę. Ale jednym z najpewniejszych sposobów na zapewnienie sobie dolce vita jest wprowadzenie i przeforsowanie w aparacie państwowym obowiązkowej przynależności do korporacji, izby lub innego samorządu branżowego. Wtedy możemy nie tylko regulować liczbę konkurentów i żerować na czeladnikach, ale także ustalić własne reguły gry. Takie mianowicie, aby nikomu z branży nie przyszło do głowy nadmiernie zaszaleć, np. obniżając ceny lub przesadnie zabiegając o klienta i zmuszając pozostałych do nerwowego nadążania za nadgorliwym.
Jak zauważają autorzy wspomnianego tekstu o lekarzach na Grouponie, pacjenci nie protestują, bo dzięki temu płacą mniej za wybielanie zębów, poradę dermatologa czy badanie jelita grubego. Korzystając z ofert z Groupona, można nawet tanio zrobić sobie markery nowotworowe.
Wydawałoby się, że samorządowi lekarskiemu tym razem trudno będzie znaleźć argument przeciw przedsiębiorczym kolegom po fachu. Ale nie. - Usługa polegająca na ratowaniu zdrowia i życia nie jest tym samym co usługi fryzjerskie - oburza się cytowany w artykule Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Można się zastanawiać, czyje zdrowie i życie ratuje dentysta wybielający zęby. Można też się zastanawiać, czy lepiej wykryć raka - czego nikomu nie życzę - we wcześniejszym stadium dzięki taniej usłudze z Groupona, czy na późniejszym etapie choroby. Ale pan Hamankiewicz doprecyzowuje temat, wyjaśniając, że po prostu reklamowanie się "nie jest godne zawodu lekarza". Jest zbyt kupieckie.
Podsumujmy: zarabianie jest godne, ale reklamowanie się - nie. To zrozumiałe. Przecież utrudnia innym kolegom godne zarabianie.
Opr. KM