Gorączka złota w... Polsce
Firmy handlujące złotem przeżywają w ostatnich tygodniach oblężenie. Schodzą sztaby, złote monety, wszystko, co może zostać substytutem pieniądza. W całej Polsce jest boom na złoto - sprawdził "Dziennik".
Rozmowcy gazety mówią, że to jedna z konsekwencji utraty zaufania do części walut.
Raiffeisen Bank prowadzi sprzedaż złota od trzech lat. Sprzedaje całe sztaby, w ofercie ma też złote monety. - Nigdy nie przeżyliśmy takiego wzrostu zainteresowania jak ostatnio. W ciągu dwóch miesięcy sprzedaż wzrosła o 200 proc. I to pomimo tego, że ceny bez przerwy rosną - mówi "Dz" przedstawiciel banku Andrzej Romanowicz.
Andrzej Sadowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha, nie ma wątpliwości, że wraz ze pojawianiem się paniki cena złota nadal będzie rosła. - Ogromny popyt na kruszec sprawia, że w niezbyt odległej perspektywie należy się spodziewać przekroczenia bariery 1000 dol. za uncję. Na wirtualnym rynku obligacji i akcji sztabka złota to realna wartość, którą można wziąć do ręki. W chwilach kryzysu jest naturalnym środkiem płatniczym, nietracącym na wartości - mówi.
Wojciech Gołębiewski z Domu Maklerskiego IDM przewiduje wręcz, że w ciągu tygodnia cena uncji może przekroczyć nawet 1300 dol. Byłby to rekord wszech czasów.
Zapotrzebowanie na złoto jest tak duże, że firma jubilerska W. Kruk zdecydowała się na dodatkowe uruchomienie sprzedaży innego szlachetnego kruszcu, platyny. - W ostatnich tygodniach odnotowaliśmy wzmożone zainteresowanie naszymi wyrobami. Trzykrotnie wzrosła liczba poprzedzających transakcje zapytań o nasze produkty - mówi przedstawiciel firmy Artur Niewrzędowski.