Gorzej już nie będzie? "Jaskółki poprawy" w polskim przemyśle
Dane GUS o kondycji przemysłu w Polsce wskazały, że sektor jest w dużo gorszej sytuacji niż jeszcze 12 miesięcy temu. Spadki w relacji rocznej pogłębiły się zarówno w segmencie nowych zamówień, jak i tych wysyłanych za granicę. Nieznacznie lepsze wyniki odnotowano jednak porównując sierpień z lipcem. Zdaniem Rafała Beneckiego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, kluczem do ożywienia produkcji w naszym kraju jest pobudzenie gospodarcze w Niemczech. I choć obecne dane tego jeszcze nie pokazują, tak jest kilka sygnałów, że idą lepsze czasy dla polskiej gospodarki.
Z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w sierpniu br. nowe zamówienia w przemyśle spadły o 19,2 proc., w porównaniu do tego samego miesiąca rok temu. Jest to jeszcze niższy odczyt niż ten zarejestrowany w lipcu, który wskazał na minus 18,1 proc. licząc rok do roku.
Sektor otrzymał także mniej nowych zamówień, które miałyby iść na eksport. W tym segmencie GUS odnotował w sierpniu spadek o 15,9 proc. w relacji rocznej, wobec -11,7 proc. zarejestrowanych w lipcu.
Pewnymi optymistycznymi sygnałami mogą być natomiast dane porównujące sytuację przemysłu w sierpniu i lipcu. W ujęciu miesięcznym spadek w nowych zamówieniach wyniósł 0,9 proc., wobec -9,5 proc. w lipcu, natomiast w tych skierowanych na eksport GUS odnotował w sierpniu minus 1,7 proc., wobec -9,1 proc. miesiąc wcześniej.
Zdaniem głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, Rafała Beneckiego, zastój polskiego przemysłu wynika ze stagnacji, w jaką wpadła też niemiecka gospodarka. Jak zauważył ekspert w rozmowie z Interią Biznes, "duża część produkcji w Polsce idzie na eksport", a według danych GUS największym partnerem handlowym naszego kraju są właśnie Niemcy.
- Dotychczasowe dane z niemieckiej gospodarki były słabe. Zarówno te realne, jak i indeksy wyprzedzające co może się wydarzyć w niedalekiej przyszłości. Tamtejsza gospodarka jest w stagnacji. Dopiero indeksy PMI za wrzesień pokazały, że osiągnęła ona dno. Wrzesień jest pierwszym miesiącem od wielu, w którym nastroje wśród firm tamtejszego przemysłu nieznacznie się poprawiły, choć nadal są na dość niskim poziomie - tłumaczy Rafał Benecki, w rozmowie z Interią Biznes.
Jednak zdaniem ekonomisty, pojawiły się już pewne "jaskółki poprawy". Wśród nich ekspert wymienia sygnały świadczące, że u największych azjatyckich eksporterów - m.in. Chin, Tajwanu czy Korei Południowej, dochodzi do odbicia gospodarczego, które może mieć wpływ na globalny przemysł. Może to więc przełożyć się na zwiększenie zamówień w Niemczech, a to znowu znajdzie odzwierciedlenie w zwiększonym popycie na produkty polskich firm.
Jednocześnie ubiegłotygodniowe dane opublikowane przez GUS także miały swoje pozytywne aspekty. Przypomnijmy, że Urząd odnotował co prawda spadek w produkcji przemysłowej w ciągu roku o 2 proc., choć konsensus rynkowy zakładał odczyt na poziomie -1,7 proc. Jednak jak zauważył Benecki, "wśród działów eksportowych część zanotowała odbicie, jak w przypadku branży samochodowej".
Ważnymi aspektami dla odbicia się polskiej gospodarki będzie jednak nie tylko zwiększenie popytu z zewnątrz, ale także wewnątrz kraju. A to zdaniem ekonomisty ING ma szansę nastąpić w drugiej połowie bieżącego roku.
- Jest kilka czynników, które o tym świadczą. Między innymi realne dochody w Polsce poprawiają się. Tempo wzrostu cen zwalnia, programy socjalne jak 13. i 14. emerytury czy podwyżka 800 plus od nowego roku także wpływają lub wpłyną na budżety gospodarstwach domowych - wyjaśnia ekspert. Jednak jak przypomina, "jeszcze ostatnie dane wskazują, że konsumenci w Polsce i w Europie wykazują ponadprzeciętną skłonność do oszczędzania".
Przypomnijmy, że według GUS sprzedaż detaliczna w cenach stałych w sierpniu spadła o 2,7 proc. w relacji rocznej. Jest to jednak odczyt lepszy, niż wcześniej zakładał to konsensus rynkowy (-3,9 proc.), a także wyższy od tego zarejestrowanego w lipcu, który wykazał ujemne 4 proc. rdr.
Jednak tak jak sprzedaż detaliczna, tak produkcja w przemyśle od początku 2023 r. pozostaje ujemna w porównaniu do ubiegłego roku. GUS w obu badaniach odnotowuje od stycznia wyniki "poniżej zera". To też miało wpływ na polski PKB. W pierwszym półroczu bowiem Urząd odnotował "techniczną recesję" w Polsce. Zarówno pierwsze trzy miesiące roku, jak i II kw. wykazały skurczenie się gospodarki o kolejno -0,3 i -0,6 proc.
Zdaniem Beneckiego, ożywienie może być widoczne już pod koniec roku. Z prognoz ING wynika, że w IV kw. tempo wzrostu gospodarczego w Polsce powinno znaleźć się na poziomie ok. 2 proc. w relacji rocznej.
- Zakładamy, że w kolejnych miesiącach będzie lepiej. Jednak tempo wzrostu gospodarczego dla całego 2023 roku wyniesie 0,4 procent, czyli jak na Polskę jest to raczej słaby wynik - podsumował ekonomista.