Greckie głosowanie i PMI
Grecki parlament przegłosował drugi pakiet ustaw i to był zapewne jakiś czynnik lekkiego optymizmu, grania pod "dobre newsy z Grecji".
Kurs w górę?
Faktycznie, może się wydawać, że byki na eurodolarze nie odpuszczają, przynajmniej nie do końca. Przedwczorajsza korekta kontrująca dolara w imię droższego euro została wczoraj sama skorygowana, ale dziś rano znów mamy poziomy rzędu 1,0920-40. Dopiero jednak mocny ruch ponad 1,0965, w stronę 1,10 - byłby znakiem, że coś się naprawdę zmienia, choć nawet to nie musiałoby całkiem pogrzebać ogólnej tendencji wzrostowej.
Grecki parlament przegłosował drugi pakiet ustaw i to był zapewne jakiś czynnik lekkiego optymizmu, grania pod "dobre newsy z Grecji". Ale w sumie newsy te były czymś, czego można się było spodziewać. Wiadomość jest w jakimś sensie dobra dla rynków finansowych, a czy dla Grecji? Cóż, będzie ona musiała np. zacząć uznawać dyrektywę unijną, która mówi, że w pierwszej kolejności za straty banków odpowiedzialni będą ich wierzyciele, akcjonariusze - oraz ci, którzy złożyli w nich depozyty. "Gruba rzecz", mówiąc językiem potocznym. Nic dziwnego, że Grecy demonstrują na ulicach, a w samej Syrizie trwa poważny rozdźwięk. Wydaje się jednak, że na razie kolejne projekty będą przepychane i realizowane, a w zamian Grecja ma otrzymać ponad 80 mld euro. To na razie tylko obietnica i zresztą pojawiają się głosy, że te pieniądze wcale nie wystarczą.
Odczyty dnia dzisiejszego to przede wszystkim PMI (wstępne) dla usług i przemysłu Niemiec (9:30) oraz Eurolandu (10:00). Być może rynek ustawia się pod perspektywę przebicia przez faktyczne wyniki poziomów prognozowanych (które z kolei są albo takie same jak miesiąc temu, albo różnią się tylko minimalnie)?
Poza tym o 14:30 mamy tygodniową liczbę wniosków o zasiłek w USA, następnie zaś (15:45) PMI dla tamtejszego przemysłu i o 16:00 indeks wyprzedzający Conference Board. Jeśli dane ze Stanów będą dobre, to wówczas - nawet przy niezłych danych z Europy - powinien się jednak umocnić dolar, realizując w ten sposób oczekiwania wyższych stóp i ulegając sile trendu spadkowego na parze EUR/USD. Tym niemniej istotne będą też dane z Niemiec i Eurolandu, stąd też dopiero po 10:00 sytuacja bardziej się wyklaruje.
Polskie sprawy
Poranek na EUR/PLN wita nas przy 4,12. Można wziąć np. wykres o interwale 2h i połączyć dołki od 17 lipca - to dawałoby nam perspektywę rodzącego się trendu zwyżkowego. W takim razie szanse na ponowny test 4,10 powoli maleją, choć nie można tego jeszcze całkiem wykluczać - np. spadek wartości euro na EUR/USD mógłby jeszcze złotemu posłużyć. Tym niemniej umocnienie naszej waluty w minionych kilkunastu dniach było naprawdę spore. Być może gracze zechcą je skorygować np. do okolic 4,1540 i dopiero tam zacząć realizować łagodniejszy trend spadkowy (oczywiście to na razie tylko spekulacja).
Ciekawa jest sytuacja na USD/PLN, bo mamy tu przebijanie trendu zwyżkowego zaczętego w połowie maja. Kursy to teraz 3,7680. Dla częściowych transakcji to raczej dobra okazja zakupów, bo może się jednak okazać, że trend zwycięży - wystarczy tylko, że EUR/USD zawróci z obecnych poziomów w stronę 1,09 (tym bardziej, jeśli zawróci do 1,08). Gdyby jednak sytuacja ułożyła się na pewien czas wybitnie kontr-dolarowo, to faktycznie moglibyśmy rozważać 3,7450-60, a potem 3,7140 (raczej nie dziś, to byłby zbyt duży ruch). Przypomnijmy też, że najbliższe payrollsy, czyli dane najistotniejsze w USA dla rozważań nad wyższymi stopami dolarowymi, będą dopiero 7 sierpnia.
Tomasz Witczak
FMC Management