Greckie głosowanie ważniejsze od danych
Pomimo mało znaczących - choć licznych - publikacji danych w środę będzie dużo się dziać, ponieważ Grecja i jej przeciwnicy ponownie zewrą się w ringu. Tym razem walkę rozegrają grecki parlament i nawołujący do ostracyzmu finansistów grecki lud.
Premier George Papandreu i jego towarzysze z rządzącego Grecją Panhelleńskiego Ruchu Socjalistycznego podejmą dziś próbę przepchania przez parlament kolejnej rundy programu oszczędnościowego - na ulicach tymczasem słychać będzie okrzyki protestującego ludu. Premier może po prostu wymusić pakiet oszczędnościowy na kwotę 78 mld euro, wykorzystując swoje 155 głosów w 300-miejscowym parlamencie, jednak najważniejsza bitwa rozgrywa się tutaj nie między strefą euro a Grecją, a raczej między władzami Grecji a greckimi wyborcami.
Oczy wszystkich inwestorów będą dziś skierowane na Ateny, a nawet spora liczba publikacji danych makroekonomicznych nie jest w stanie tego zmienić. Dane o niezakończonych transakcjach sprzedaży nieruchomości mieszkalnych w Stanach, kanadyjska inflacja CPI oraz indeks zaufania konsumentów w strefie euro ("ostateczny" i tym samym jeszcze bardziej nieinteresujący, ponieważ zwykle ostateczny szacunek nie jest w ogóle modyfikowany lub zmienia się jedynie nieznacznie) nie są wystarczająco istotne, by przyciągnąć dziś uwagę rynków.
Oprócz licznych indeksów zaufania (w tym wspomnianego indeksu zaufania konsumentów) o godz. 9.00 GMT ogłoszony zostanie wskaźnik klimatu inwestycyjnego - analitycy spodziewają się, że nieznacznie spadnie on do 0,9 w stosunku do 1,0 w poprzednim okresie, dostosowując się do trendów widocznych obecnie w światowej gospodarce.
Mads Kofoed, Macro Strategist