Grozi nam drastyczny wzrost długu

Zdaniem prof. Gomułki, najpoważniejszym problemem jest obecnie rosnące zadłużenie sektora finansów publicznych, a nie "tylko deficyt budżetowy".

Polska jest nadal w środku kryzysu, potrzebna jest reforma finansów publicznych - uważa b.wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff. Z kolei b. wiceminister finansów prof. Stanisław Gomułka dostrzega symptomy wychodzenia z kryzysu, jednak przestrzega przed rosnącym zadłużeniem publicznym.

- Myślę, że jesteśmy w środku kryzysu, chociaż polska gospodarka daje sobie z tym kryzysem radę - powiedział Steinhoff podczas środowej debaty Business Centre Club. Wynika to - zdaniem ekonomisty - z obiektywnych warunków funkcjonowania polskiej gospodarki, a nie wyłącznie działań rządu. - Osłabiając wpływ tego kryzysu, jesteśmy pasażerami na gapę - zaznaczył. Wytknął rządowi wprowadzanie "antybodźców", np. podwyżki akcyzy na samochody o pojemności powyżej 2 litrów.

Reklama

- To, w jakim stanie będzie polska gospodarka za rok albo dwa, będzie zależało z jednej strony od sytuacji gospodarki światowej, ale przede wszystkim od tempa reform - ocenił Steinhoff. Zarzucił rządowi Donalda Tuska nieprzeprowadzenie reformy finansów publicznych. Ponadto Steinhoff uważa, że należy przyspieszyć prywatyzację, ale nie w oderwaniu od polityki gospodarczej, jak ma to obecnie miejsce.

Z kolei w opinii b. wiceministra finansów prof. Stanisława Gomułki, Polska wychodzi już z dołka, o czym świadczy stabilizująca się produkcja przemysłowa. - Ciągle jednak mamy dużą niepewność, jeśli chodzi o możliwość dalszych spadków inwestycji; mamy też silny spadek dynamiki popytu konsumpcyjnego - wskazał Gomułka. Zauważył, że nie jest pewny dalszy pozytywny wpływ eksportu netto na PKB.

Drastyczny przyrost naszego zadłużenia

Jednak zdaniem Gomułki, najpoważniejszym problemem jest obecnie rosnące zadłużenie sektora finansów publicznych, a nie "tylko deficyt budżetowy". Podał, że w ubiegłym roku zadłużenie to wyniosło ok. 50 mld zł, a w tym roku może osiągnąć 70-80 mld zł. - To duży wzrost, a obniżenie wydatków jest niewielkie - zauważył. Gomułka jest przekonany, że bez zakładanych przychodów z prywatyzacji (blisko 37 mld zł do końca 2010 roku) - przekroczymy próg 55 proc. relacji długu publicznego do PKB. "Szkoda, że rząd od razu nie wprowadził takiego planu prywatyzacji" - powiedział.

Czytaj również:

Polska musi uniknąć pułapki!

Dług publiczny zagrożeniem dla Polski

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: deficyt budżetowy | wzrosty | Gomułka | drastyczne | prof | deficyt | steinhoff | zadłużenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »