GUS - Polacy nadal wydają coraz więcej

Sprzedaż detaliczna w lipcu była o 0,7 procent wyższa niż w czerwcu, natomiast liczona rok do roku o 8,2 procent - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.

Sprzedaż detaliczna w lipcu była o 0,7 procent wyższa niż w czerwcu, natomiast liczona rok do roku o 8,2 procent - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.

Według GUS, w lipcu spadła między innymi sprzedaż paliw z 15,2 procent w czerwcu do 11,7 procent. Dynamika sprzedaży żywności, napojów, wyrobów tytoniowych również była niższa niż przed miesiącem.

W opinii analityków banku Pekao SA, nastroje konsumentów pogarszają się z uwagi na bardziej niepewne perspektywy sytuacji gospodarczej w kraju, co rodzi coraz większe obawy wśród konsumentów o miejsca pracy.

Wzrostowi wydatków konsumpcyjnych nie sprzyja utrzymujący się wysoki poziom inflacji, zwłaszcza cen dóbr, na które popyt charakteryzuje się niską elastycznością, tj. żywności i energii - dodają.

Reklama

Według analityków banku dane o sprzedaży detalicznej wspierają argumenty tych członków Rady Polityki Pieniężnej, którzy opowiadają się za zakończeniem cyklu podwyżek stóp procentowych.

- - - - -

Sprzedaż detaliczna w lipcu wzrosła o 8,2 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2010 roku, a mdm wzrosła o 0,7 proc. To wynik gorszy niż spodziewali się analitycy. Nie powinien być powodem do bicia na alarm. Niemniej jednak trzeba uważnie obserwować kolejne odczyty.

- Polacy nadal wydają coraz więcej i to jest najważniejsze z punktu widzenia stabilności naszego wzrostu gospodarczego. Decydujące znaczenie ma tu stabilność rynku pracy (stopa bezrobocia w lipcu wyniosła 11,7 proc w stosunku do 11,8 w czerwcu). Nie przestraszono się więc kryzysu fiskalnego w strefie euro i apokaliptycznych wizji części ekspertów. Dodatkowo, uspokajający wpływ na nastroje konsumentów (przynajmniej tej części o wysokim poziomie świadomości ekonomicznej) miały informacje o dobrych wynikach w zakresie wykonania polskiego budżetu za bieżący rok - komentuje dane GUS ekspert Pracodawców RP, Piotr Rogowiecki.

Zdaniem eksperta należy spodziewać się, że sytuacji w obszarze konsumpcji będzie stabilna dopóki kłopoty w obszarze finansów publicznych poszczególnych państw nie będą przekładać się na realną gospodarkę Polski. Niemniej jednak powrót do wzrostu konsumpcji na poziomie 12 proc. będzie trudne.

Pracodawcy RP

- - - - -

OPINIE

Główna ekonomistka Banku BPH Maja Goettig o środowych danych GUS dotyczących sprzedaży detalicznej, która w lipcu zwiększyła się o 8,2 proc. rdr i o 0,7 proc. w ujęciu miesięcznym oraz bezrobocia, które wyniosło 11,7 proc. wobec 11,8 proc. w czerwcu:

"W lipcu mamy spowolnienie tempa wzrostu sprzedaży detalicznej w porównaniu do czerwca, dane okazały się gorsze zarówno od oczekiwań rynku, jak i naszych. Były słabsze mimo sprzyjającej bazy odniesienia z ubiegłego roku.

Pierwsza przyczyna to +umiarkowana+ sytuacja na rynku pracy, gdzie nie widać specjalnej poprawy. Ponadto gospodarstwa domowe, w wyniku pogorszenia nastrojów i większych obaw o przyszłą sytuację gospodarczą, miały niższą skłonność do konsumpcji. Trzeci czynnik wpływający na sprzedaż niższą od spodziewanej związany był z drogim frankiem szwajcarskim, co spowodowało wzrost rat kredytów mieszkaniowych denominowanych w tej walucie. Wyższe raty ograniczyły inne wydatki gospodarstw domowych.

Te czynniki będą oddziaływały jeszcze silniej w sierpniu, choć neutralizujący wpływ może mieć dobra pogoda, która sprzyja zakupom związanym z sezonem wakacyjnym. Obawy o sytuację gospodarczą mogą się jednak utrzymywać w drugiej połowie roku, co oznacza, że konsumpcja będzie spowalniała, w porównaniu do tego, co widzieliśmy w pierwszej połowie roku.

Spadek stopy bezrobocia, mimo że zgodny z oczekiwaniami, był w lipcu dość umiarkowany, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak szybko w analogicznym okresie ubiegłych lat stopa bezrobocia spadała.

- - - - - -

Główna ekonomistka PKPP Lewiatan Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek:

"To wynik słabszy niż średnia z ostatnich 12 miesięcy, ale ciągle dobry, jeśli wziąć pod uwagę zawirowania na międzynarodowych rynkach finansowych i spowolnienie gospodarcze w wielu krajach europejskich, gdzie wzrost PKB był niższy w drugim kwartale 2011 roku.

To rezultat wzrostu w lipcu, w ujęciu rocznym, wynagrodzeń o 5,2 proc., a także większego o 3,3 proc. zatrudnienia. Kolejne miesiące mogą już nie być tak dobre. Zarówno przedsiębiorcy, jak i gospodarstwa domowe ciągle bowiem odczuwają zmienność warunków, w których podejmują decyzje o zakupach i tej zmienności się obawiają. I mimo, że maleje bezrobocie, rosną - realnie - wynagrodzenia, to decyzje dotyczące konsumpcji są determinowane właśnie tą zmiennością. Gospodarstwa domowe będą więcej oszczędzać, a mniej wydawać. Dlatego należy się spodziewać dalszego osłabienia dynamiki konsumpcji, co bezpośrednio wpłynie na tempo wzrostu gospodarczego, które zapewne w drugiej połowie roku nie przekroczy 4 proc.".

IAR/PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sprzedaż detaliczna | dane makroekonomiczne | sprzedaż | handel | GUS
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »